Ja sobie zdaję z tego sprawę, ale mój ukochany często o tym zapomina...I się pojawia kłótnia :-( Ja też jestem sama. Bo wyjechał w piątek i jeszcze się kłóciliśmy...W sumie zawsze jak wyjeżdża to się kłócimy. Taaa...studia w innym mieście i 6h jazdy pociągiem. Może ostatnio przesadziłam (bo nie przyjechał i musiałam iść na 2 zajęcia szkoły rodzenia sama) robiąc mu awanturę z tego powodu, nie potrafię bez niego żyć. A pisałam, że go nie potrzebuję. Bardzo mi zależało, żeby przyszedł ze mną. To bardzo nas do siebie zbliża i umacnia więź. Naszą w związku i rodzinną. Uświadomiłam sobie, że to jest jeden z tych WIEEEEELKICH problemów- jego szkoła we Wrocławiu (a przeprowadził się do mnie do Warszawy).Nie ma pieniędzy, żeby opłacic te studia, a także na bilety, jest bardziej zmęczony, poświęca na to więcej czasu (podróż), i...jak się nie widzimy, to...nie jest najciekawiej. Od razu przychodzą jakieś chore myśli...i co za tym idzie, kłótnie. Ciągłe kłótnie. Jak jesteśmy razem to jest coraz lepiej. tak mi przy nim dobrze...ahh... rozpisałam się. Mogłabym gadać i gadać.