wiecie co,z pieniedzmi to chyba jest najwiekszy problem. kiedys tesciowa dzwonila do mojego lubego i tlumaczyla dlaczego nie dostajemy od niej drogich prezentow. ona uwaza,ze moi rodzice chyba za duzo nam daja...coz,ona nawet garnka by nam nie posiwecila
chociaz jak tylko brakuje nam pieniedzy mozemy do niej zadzownic i w zasadzie problemu nie ma,ale po co takie glupie gadanie,ze moi rodzice cos tam dali,a tesciowie nie bo cos tam....ogolnie,to jets tak,ze kaza nam ciagle oszczedzac, bo niby za studia mamy sami placic (za moje placa rodzice i tak bedzie az zrobie doktorat,takze nie wiem po co gada takie rzeczy )
drazni mnie tym biadoleniem... tym bardziej,ze teraz finansowo swietnie sobie radzimy. a jezeli chodzi o cokolwiek dla filipa,no coz...nie specjalnie sie wysilaja,chyba czekaja az ktos inny cos da. tak jest od poczatku,od kiedy mieszkamy razem. i tylko potrafi mowic,jak to powinnismy sie maluszkiem zajmowac... teraz do nich jedziemy i znowu przechodze "chorobe tesciowa" ;D
Asik i Julia pisze:
Na wózek dostalismy częśc pieniędzy od mojej mamy która żyje tylko z malutkiej emerytury.
A moja teściowa robiłą nam wyrzuty że taki drogi wózek kupiliśmy (720 zł) bo w markecie to ona za 300 zł widziała
u nas jest tak samo, wszystko jest za drogie,bo w markecie mozna za grosze kupic
tylko,ze to z marketu po miesiacu sie rozwali,bo to zazwyczaj jakas tandeta jest...