reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak wygląda wasz dzień z dzieckiem?

Anetagolicka

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
15 Styczeń 2021
Postów
31
Hej forumowiczki. Moja córka ma zaraz 9 miesięcy. Pracowałam do 7 miesiąca ciąży, potem byłam na l4, a teraz jestem na urlopie macierzyńskim. Mieszkamy z chlopakiem w małej mieścinie, w bloku. Chłopak dużo pracuje, bo musimy płacić za wynajem, a w planach jest rozpoczęcie budowy domu. Chcemy odłożyć jak najwięcej pieniążków, żeby uwolnić się od oplat związanych z wynajmem. Chcialam sie Was zapytać co robicie żeby nie oszaleć? 😁
Od tylu miesięcy siedze z dzidzią i nie wiem już co mam robić. Miasto obeszłysmy już z każdej strony, teraz, gdy już jezdzi w spacerówce nasze spacery skracamy do ok. 1,5h. Mała szybko sie denerwuje, potrafi wpaść w szał kilometr od domu i musze biec. Generalnie chodzi o to, że mała uwielbia raczkować i stąd chyba nie za długo wytrzyma w wózku jak i w foteliku w samochodzie. Staram się z nią wychodzić czy wyjeżdżać, gdy przychodzi czas drzemki. Natomiast i tak to jest ciężkie. Więc ostatnio długo siedzimy w domku. Większość moich znajomych po prostu pracuje do wieczornych godzin, a chlopak jak pisałam wyżej dużo pracuje. Nawet caly tydzień od rana do wieczora. W domku jak jesteśmy to jest ok, mała ma swoją mate, zabawki, razem się bawimy albo raczkuje za mną podczas gdy ja ogarniam w domu czy gotuje obiad. Problem zaczyna się, gdy pojedziemy do kogoś w gości. Mam kilka koleżanek, oddalone są od nas ok. 50km. Staramy się zmiennie do siebie przyjeżdżać, ale wiadomo nikt nie będzie u kogoś non stop siedział. Moja córka nie zaśnie u kogoś, denerwuje się gdy nie może raczkować. Więc nasze wizyty kończą się po 2h, bo jestem wymordowana i podróżą i samym pobytem w innym miejscu niz dom. Przerasta mnie pakowanie jej na wyjazd, bo potrzebujemy ciuszki na zmiane, zabawki, butelka z mlekiem, woda, kleik, mleko, tetra (córka dużo ulewa), wózek itp, a na dodatek mieszkamy na 4 piętrze. Potrafi tez konkretnie ulać u kogoś i zabrudzić dywan czy posciel...kompletnie już co mam robić samotnie w domu, mam wrażenie że moje życie sie zatrzymało. Bezdzietni znajomi wpadaja i uciekają, bo praca, bo wyjazd, bo zakupy. Wydaje im sie, że wyjazd z dzieckiem to nie jest wyczyn i że dla chcącego nic trudnego i mogłabym się spakować i jechać np sama na kawe do galerii czy na basen. (Ale co to za frajda i rozrywka jechać samemu?😒☹). Chciałabym wrócić do normlanego życia w pracy, trochę czasu spokojnie spędzić z znajomymi, ale w naszej sytuacji jest to nierealne. Staram się wychodzić max..często, ale męczy mnie jeżdżenie do ludzi... a u was jak to wyglada? Często jeździcie np do babci, czy kogoś innego? Czy wolicie stałą rutynę w domku?
 
reklama
Ja mam 10,5 miesięcznego synka, więc wiek podobny. Czemu Twoja córka nadal tak dużo ulewa?
Głównie siedzimy w domu. Na spacer codziennie na pół godziny, nigdy jak młody śpi, bo w wózku nie zaśnie. Jak on śpi w domu, to ja robię obiad, bo śpi już tylko raz dziennie, godzinę-dwie. Do dziadków jeździmy z 1-2 razy w miesiącu, ale całą rodziną. Samej mi się nie chce, bo zanim synek się uspokoi w nowym miejscu, to musi być ciągle na rękach. Przez te ponad 10 miesięcy sama pojechałam z nim dwa razy, do moich rodziców 😁 Zabawek biorę mu mało, bo zawsze znajdzie się coś dla takiego małego dziecka: czy jakaś łyżka, czy kartonik. Pieluchy najważniejsze. I ubranka, bo jak on nie pobrudzi, to ja źle pieluchę zapnę i i tak trzeba przebrać 😁. No i u dziadków zawsze jest jakaś zupa, to jedzenia mu nie biorę. Jakby co to nakarmię piersią, ale już dawno mi się to nie zdarzyło. Mleko jest tylko do spania. Do znajomych prawie nie chodzę, bo dzieciaci mieszkają daleko, a pracujący mają inne plany. A jak już to na godzinkę. Tak samo oni. Ale wtedy dziecko wymaga dużo więcej uwagi niż zazwyczaj.
 
Ja mam 10,5 miesięcznego synka, więc wiek podobny. Czemu Twoja córka nadal tak dużo ulewa?
Głównie siedzimy w domu. Na spacer codziennie na pół godziny, nigdy jak młody śpi, bo w wózku nie zaśnie. Jak on śpi w domu, to ja robię obiad, bo śpi już tylko raz dziennie, godzinę-dwie. Do dziadków jeździmy z 1-2 razy w miesiącu, ale całą rodziną. Samej mi się nie chce, bo zanim synek się uspokoi w nowym miejscu, to musi być ciągle na rękach. Przez te ponad 10 miesięcy sama pojechałam z nim dwa razy, do moich rodziców 😁 Zabawek biorę mu mało, bo zawsze znajdzie się coś dla takiego małego dziecka: czy jakaś łyżka, czy kartonik. Pieluchy najważniejsze. I ubranka, bo jak on nie pobrudzi, to ja źle pieluchę zapnę i i tak trzeba przebrać 😁. No i u dziadków zawsze jest jakaś zupa, to jedzenia mu nie biorę. Jakby co to nakarmię piersią, ale już dawno mi się to nie zdarzyło. Mleko jest tylko do spania. Do znajomych prawie nie chodzę, bo dzieciaci mieszkają daleko, a pracujący mają inne plany. A jak już to na godzinkę. Tak samo oni. Ale wtedy dziecko wymaga dużo więcej uwagi niż zazwyczaj.
Tak, mamy problem z ulewaniem od urodzenia... byłam z nią już u 3 gastrologow i każdy mówił, że jest wesołym ulewaczkiem. Musimy zagęszczać mleko. Teraz i tak już jest dobrze, bo jemy obiadki, chlebek czy jakieś owoce i nie ma tragedii. Jak wypije mleko albo napije wody to potrafi dużo z siebie wywalić 😁 tak już ma i już. Nasz pediatra jak i jeden gastrolog wspomniał, że może jej się wszystko kształtować w brzuszku nawet do 18 miesiąca. Teraz też już raczkuje, czy podnosi sie całkiem do pionu opierając o szafke to już niewiele co. Zazwyczaj wpadki zdarzają się u kogoś 😂😂
Ale u mnie jest bardzo podobnie, w domu sie grzecznie bawi, a u znajomych czy rodziny potrzebuje więcej uwagi i dlatego mnie chyba to meczy
 
Z tego co pamiętam, to na tym etapie życia moich dzieci wyglądało to podobnie. Kazdy wiek dziecka ma swoje plusiki i minusiki, inne wymagania, priorytetyale dziewczyny. Dzieci rosną szybko, za szybko. Jeszcze się nie obejrzycie a będziecie z koleżankami na babskie wieczory wychodzić. Wiem co mowię.
Musicie przeczekać.
 
Na co dzień mi to nie przeszkadza, jak synek miał mniej niż pół roku to nawet miałam czas na hobby 😁 teraz niestety jest inaczej, ale za to z bawiącym się niemowlakiem jest zabawniej, niż z takim płaczącym ziemniakiem. Jak jeszcze baseny były otwarte to nawet poszliśmy w 3, synek miał świetną zabawę. Tyle ciapania! Może niedługo znowu się uda 🙂
 
Jak moja córka była w tym wieku to uwielbiałam jeździc do kogoś. Nie lubiłam siedzieć zamknięta w 4 ścianach. Dla mnie to była odskocznia. A jak juz znajomi sami się garnęli do opieki i brania na ręcę to byłam w 7 niebie :) Jeżeli córka tak nie lubi jeżdzić w wózku to wyciągnij ją z niego. Teraz wszędzie śnieg więc niech poznaje nowe rzeczy. Ciepły kombinezon i posadź ją na nim. Lub po prostu sanki. Nie masz w okolicy mam z dziećmi w podobnym wieku? Zawsze to mozliwość wyjścia gdzieś bliżej i nie pakowania całej wyprawki.
 
Do góry