reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jedynak na zawsze

Sojka

Fanka BB :)
Dołączył(a)
16 Czerwiec 2021
Postów
1 237
Hej, moje dziecko bardzo chce rodzeństwo, ja też bym chciała, ale raczej zostaniemy w 3. Jestem po 2 poronieniach, mąż nie chce więcej próbować. Czy ktoś był w takiej sytuacji? Jak rozmawiać z dzieckiem? Jak poradzić sobie z myślą że nie będę mieć więcej dzieci?
 
reklama
Hej, moje dziecko bardzo chce rodzeństwo, ja też bym chciała, ale raczej zostaniemy w 3. Jestem po 2 poronieniach, mąż nie chce więcej próbować. Czy ktoś był w takiej sytuacji? Jak rozmawiać z dzieckiem? Jak poradzić sobie z myślą że nie będę mieć więcej dzieci?
Dziecko nie zdaje sobie sprawy, ze rodzeństwa nie wyczarowuje się z powietrza. Trzeba rozmowy, jak wymaga tego sytuacja to kilka rozmów. Powiedzieć dziecku, ze aktualnie nie będzie dzidziusia. Im dziecko będzie starsze tym więcej zrozumie i zapomni. Ja tez jestem jedynaczką parcia na rodzeństwo nigdy jakoś nie miałam, ale wiadomo. W 2 raźniej. No ale cóż, jeśli macie problemy, partner nie chce - to wola dziecka w tym temacie nic nie zmieni. Nie wiem ile wasze dziecko ma lat, ale radzę chować prezerwatywy głęboko w szafie 😂 ostatnio oglądałam taki odcinek ukrytej prawdy, gdzie 11latek tak chciał rodzeństwo ze przebijał gumki igła żeby się udało :) tak dla przestrogi - jak już zaczniecie się zabezpieczać, bo partner nie chce więcej potomstwa.
 
Dziecko nie zdaje sobie sprawy, ze rodzeństwa nie wyczarowuje się z powietrza. Trzeba rozmowy, jak wymaga tego sytuacja to kilka rozmów. Powiedzieć dziecku, ze aktualnie nie będzie dzidziusia. Im dziecko będzie starsze tym więcej zrozumie i zapomni. Ja tez jestem jedynaczką parcia na rodzeństwo nigdy jakoś nie miałam, ale wiadomo. W 2 raźniej. No ale cóż, jeśli macie problemy, partner nie chce - to wola dziecka w tym temacie nic nie zmieni. Nie wiem ile wasze dziecko ma lat, ale radzę chować prezerwatywy głęboko w szafie 😂 ostatnio oglądałam taki odcinek ukrytej prawdy, gdzie 11latek tak chciał rodzeństwo ze przebijał gumki igła żeby się udało :) tak dla przestrogi - jak już zaczniecie się zabezpieczać, bo partner nie chce więcej potomstwa.
Ma 4 lata. Wie skąd się biorą dzieci. Wie że to długo trwa itp. Ciągle powtarza, że chce żeby było nas więcej, że nie chce być sama. Ja też bardzo tego chcę no ale cóż... życie. A z Twojej perspektywy więcej plusów z bycia jedynakiem czy więcej minusów?
 
Ma 4 lata. Wie skąd się biorą dzieci. Wie że to długo trwa itp. Ciągle powtarza, że chce żeby było nas więcej, że nie chce być sama. Ja też bardzo tego chcę no ale cóż... życie. A z Twojej perspektywy więcej plusów z bycia jedynakiem czy więcej minusów?
Cześć! To ja mogę dorzucić swoją perspektywę na jedynactwo ;-)
Jedynaczką jestem ja i jest nią też moja mama. Myślę, że obie zostałyśmy wychowane na przekór stereotypom - bez rozpieszczania i bycia w centrum uwagi... Często, gdy mówiłam rówieśnikom, że nie mam rodzeństwa, nie chcieli mi uwierzyć ;-) No ale to dzieciństwo.
Chyba gorzej jest w okresie dorosłym... Widzę ogromną różnicę w tym, jak i z iloma rzeczami trzeba sobie poradzić... Np. ja i mój mąż w podobnym czasie straciliśmy swoich ojców. Ale mój mąż ma brata, z którym mógł podzielić się żalem, obowiązkami, konsekwencjami, wsparciem nad mamą... U mnie tak nie było. Na dodatek mieszkam bardzo daleko od domu, a moja mama została całkiem sama. Nie myśli się o tym wcześniej, ale teraz autentycznie stoję zupełnie sama przed dylematem: co zrobię, gdy mama będzie starsza? Nie zostawię jej samej. A z drugiej strony - co będzie robić, gdy sprowadzę ją do obcego kraju, gdzie oprócz mnie nie będzie miała z kim porozmawiać? I nawet zewnętrzna opieka będzie przez to utrudniona...
Moja mama stanęła przed podobnym problemem, gdy trzeba było zająć się babcią. Ta nawet w obliczu choroby odmawiała przeprowadzki - chciała, żeby mama zamieszkała z nią, na wsi. Tylko że mama miała jeszcze chorego męża u siebie w domu... W rezultacie znalazła się sama z dwiema zależnymi od siebie osobami...
Troszkę się zapędziłam w mojej historii ;-) - nie każdego musi spotkać to, co nas, ale różnie bywa. Na pewno ze swojej dorosłej perspektywy bardzo brakuje mi rodzeństwa. Ale sama wiem też, że jeśli uda mi się w ogóle zajść w ciążę, to pewnie skończy się na jednym dziecku... i koło się zamyka...
 
Ma 4 lata. Wie skąd się biorą dzieci. Wie że to długo trwa itp. Ciągle powtarza, że chce żeby było nas więcej, że nie chce być sama. Ja też bardzo tego chcę no ale cóż... życie. A z Twojej perspektywy więcej plusów z bycia jedynakiem czy więcej minusów?
Z mojego punktu widzenia to plusów jest mniej niż minusów. Bycie jedynakiem to trochę brak swojego życia. U mnie było za dużo wtrącania się w moje życie, ciagle zakazy i nakazy. Rodzice kilku dzieci nie zabraniali tyle co moi „bo już to przerabiali”. Przykładowo; domówka - u mnie ciagle SMS kiedy będę w domu
Nakazy ze nie mogę za długo siedzieć
Ciagle kontrolowanie gdzie co jak i z kim
Koleżanki, które miały starsze rodzeństwo tego nie doświadczały, bo rodzice mieli już doświadczenie z poprzednimi dziecmi.
Kolejnym minusem jest ten brak prywatności. Do pokoju jak do obory 🤦‍♀️ Bez pukania ani nic. Bo to przecież normalne ze rodzic wchodzi do pokoju w taki sposób. A no nie.
Ja tez nie byłam rozpieszczana, ale niebywałym minusem było zwalanie wszystkich obowiązków na mnie. Szczerze? Mimo ze teraz studiuje, mam swoje życie, mieszkam gdzie indziej, to za każdym razem jak wracam do domu rodzinnego to robię za sprzątaczkę i gosposie. Jak chodziłam do szkoły to tez robiłam wszystko w domu, bo przecież jestem jedna i to ja muszę zająć się wszystkimi obowiązkami.
Obciążenie faktem dziedziczenia tez jest ch jowe ;) moi rodzice nie pytają mnie o zdanie, czy chce działkę, domek na działce, firmę czy inne gowno. Od razu zarządzone ze ja się tym będę zajmować jak będę po studiach.
Moze dla kogos takie coś to laska - ale nie dla mnie.
Przede wszystkim nie zwariuj ze swoją głowa, bo to ona będzie tu problemem w wychowaniu. To Ty będziesz miała non stop srake czy dziecku się nic nie stało i możesz stać się nadopiekuńcza i absolutnie uzależniona od dziecka. Do tego stopnia, ze będziesz srała po majtkach jak dziecko nie będzie w domu tylko gdzieś indziej. Wiec praca nad swoją głowa w tym wypadku będzie najważniejsza. Nie wyobrażam sobie żeby szykować się na bycie matka jedynaka i mieć problem z takimi rzeczami, wiec radzę po prostu oswoić się z tym póki dziecko jest małe.
 
Cześć! To ja mogę dorzucić swoją perspektywę na jedynactwo ;-)
Jedynaczką jestem ja i jest nią też moja mama. Myślę, że obie zostałyśmy wychowane na przekór stereotypom - bez rozpieszczania i bycia w centrum uwagi... Często, gdy mówiłam rówieśnikom, że nie mam rodzeństwa, nie chcieli mi uwierzyć ;-) No ale to dzieciństwo.
Chyba gorzej jest w okresie dorosłym... Widzę ogromną różnicę w tym, jak i z iloma rzeczami trzeba sobie poradzić... Np. ja i mój mąż w podobnym czasie straciliśmy swoich ojców. Ale mój mąż ma brata, z którym mógł podzielić się żalem, obowiązkami, konsekwencjami, wsparciem nad mamą... U mnie tak nie było. Na dodatek mieszkam bardzo daleko od domu, a moja mama została całkiem sama. Nie myśli się o tym wcześniej, ale teraz autentycznie stoję zupełnie sama przed dylematem: co zrobię, gdy mama będzie starsza? Nie zostawię jej samej. A z drugiej strony - co będzie robić, gdy sprowadzę ją do obcego kraju, gdzie oprócz mnie nie będzie miała z kim porozmawiać? I nawet zewnętrzna opieka będzie przez to utrudniona...
Moja mama stanęła przed podobnym problemem, gdy trzeba było zająć się babcią. Ta nawet w obliczu choroby odmawiała przeprowadzki - chciała, żeby mama zamieszkała z nią, na wsi. Tylko że mama miała jeszcze chorego męża u siebie w domu... W rezultacie znalazła się sama z dwiema zależnymi od siebie osobami...
Troszkę się zapędziłam w mojej historii ;-) - nie każdego musi spotkać to, co nas, ale różnie bywa. Na pewno ze swojej dorosłej perspektywy bardzo brakuje mi rodzeństwa. Ale sama wiem też, że jeśli uda mi się w ogóle zajść w ciążę, to pewnie skończy się na jednym dziecku... i koło się zamyka...
Tego właśnie najbardziej się boję, że zostanie sama ze starymi rodzicami, że nie będzie miał jej kto pomóc... że wszystko będzie musiała sama brać na klatę...
 
Z mojego punktu widzenia to plusów jest mniej niż minusów. Bycie jedynakiem to trochę brak swojego życia. U mnie było za dużo wtrącania się w moje życie, ciagle zakazy i nakazy. Rodzice kilku dzieci nie zabraniali tyle co moi „bo już to przerabiali”. Przykładowo; domówka - u mnie ciagle SMS kiedy będę w domu
Nakazy ze nie mogę za długo siedzieć
Ciagle kontrolowanie gdzie co jak i z kim
Koleżanki, które miały starsze rodzeństwo tego nie doświadczały, bo rodzice mieli już doświadczenie z poprzednimi dziecmi.
Kolejnym minusem jest ten brak prywatności. Do pokoju jak do obory 🤦‍♀️ Bez pukania ani nic. Bo to przecież normalne ze rodzic wchodzi do pokoju w taki sposób. A no nie.
Ja tez nie byłam rozpieszczana, ale niebywałym minusem było zwalanie wszystkich obowiązków na mnie. Szczerze? Mimo ze teraz studiuje, mam swoje życie, mieszkam gdzie indziej, to za każdym razem jak wracam do domu rodzinnego to robię za sprzątaczkę i gosposie. Jak chodziłam do szkoły to tez robiłam wszystko w domu, bo przecież jestem jedna i to ja muszę zająć się wszystkimi obowiązkami.
Obciążenie faktem dziedziczenia tez jest ch jowe ;) moi rodzice nie pytają mnie o zdanie, czy chce działkę, domek na działce, firmę czy inne gowno. Od razu zarządzone ze ja się tym będę zajmować jak będę po studiach.
Moze dla kogos takie coś to laska - ale nie dla mnie.
Przede wszystkim nie zwariuj ze swoją głowa, bo to ona będzie tu problemem w wychowaniu. To Ty będziesz miała non stop srake czy dziecku się nic nie stało i możesz stać się nadopiekuńcza i absolutnie uzależniona od dziecka. Do tego stopnia, ze będziesz srała po majtkach jak dziecko nie będzie w domu tylko gdzieś indziej. Wiec praca nad swoją głowa w tym wypadku będzie najważniejsza. Nie wyobrażam sobie żeby szykować się na bycie matka jedynaka i mieć problem z takimi rzeczami, wiec radzę po prostu oswoić się z tym póki dziecko jest małe.
Część rzeczy, o których piszesz to nie kwestia braku rodzeństwa, a postawy rodziców. Np. duża ilość obowiązków. No wybacz, ale robienie z dziecka sprzątaczki nie wynika z faktu, że nie miałaś rodzeństwa.
 
Z mojego punktu widzenia to plusów jest mniej niż minusów. Bycie jedynakiem to trochę brak swojego życia. U mnie było za dużo wtrącania się w moje życie, ciagle zakazy i nakazy. Rodzice kilku dzieci nie zabraniali tyle co moi „bo już to przerabiali”. Przykładowo; domówka - u mnie ciagle SMS kiedy będę w domu
Nakazy ze nie mogę za długo siedzieć
Ciagle kontrolowanie gdzie co jak i z kim
Koleżanki, które miały starsze rodzeństwo tego nie doświadczały, bo rodzice mieli już doświadczenie z poprzednimi dziecmi.
Kolejnym minusem jest ten brak prywatności. Do pokoju jak do obory 🤦‍♀️ Bez pukania ani nic. Bo to przecież normalne ze rodzic wchodzi do pokoju w taki sposób. A no nie.
Ja tez nie byłam rozpieszczana, ale niebywałym minusem było zwalanie wszystkich obowiązków na mnie. Szczerze? Mimo ze teraz studiuje, mam swoje życie, mieszkam gdzie indziej, to za każdym razem jak wracam do domu rodzinnego to robię za sprzątaczkę i gosposie. Jak chodziłam do szkoły to tez robiłam wszystko w domu, bo przecież jestem jedna i to ja muszę zająć się wszystkimi obowiązkami.
Obciążenie faktem dziedziczenia tez jest ch jowe ;) moi rodzice nie pytają mnie o zdanie, czy chce działkę, domek na działce, firmę czy inne gowno. Od razu zarządzone ze ja się tym będę zajmować jak będę po studiach.
Moze dla kogos takie coś to laska - ale nie dla mnie.
Przede wszystkim nie zwariuj ze swoją głowa, bo to ona będzie tu problemem w wychowaniu. To Ty będziesz miała non stop srake czy dziecku się nic nie stało i możesz stać się nadopiekuńcza i absolutnie uzależniona od dziecka. Do tego stopnia, ze będziesz srała po majtkach jak dziecko nie będzie w domu tylko gdzieś indziej. Wiec praca nad swoją głowa w tym wypadku będzie najważniejsza. Nie wyobrażam sobie żeby szykować się na bycie matka jedynaka i mieć problem z takimi rzeczami, wiec radzę po prostu oswoić się z tym póki dziecko jest małe.
Zdecydowanie masz rację, właśnie dlatego zaczęłam temat. Bycie matką jedynaka powinnam w pierwszej kolejności poradzić sobie sama ze sobą.
 
Część rzeczy, o których piszesz to nie kwestia braku rodzeństwa, a postawy rodziców. Np. duża ilość obowiązków. No wybacz, ale robienie z dziecka sprzątaczki nie wynika z faktu, że nie miałaś rodzeństwa.
Nie ma rodzeństwa - nie ma podziału obowiązków. To miałam na myśli w mojej wypowiedzi.
 
reklama
Tego właśnie najbardziej się boję, że zostanie sama ze starymi rodzicami, że nie będzie miał jej kto pomóc... że wszystko będzie musiała sama brać na klatę...
Za dużo widziałam historii w pokoleniu moich rodziców, w których tylko jedno z rodzeństwa pomaga starym rodzicom - a pozostali mają w nosie. Równie dobrze można postawić sprawę tak: jak się ma jedno dziecko, to ma się mniejsze wydatki, można odkładać na emeryturę i zabezpieczyć starość.

Uzależnienie emocjonalne to już jest kwestia mądrego rodzicielstwa, jedynak nie musi tańczyć jak mu rodzice zagrają. I w drugą stronę: dziecko z rodziny wielodzietnej wcale nie musi być samodzielne i żyć według siebie.
 
Do góry