reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Już go nie kocham...

mi się wydaje, że zbyt pochopnie osądzacie Avocande. Ona pisała, ze chce znaleść kogoś nie z chęci skoku w bok tylko z desperacji. Dziewczyna popadła w depresję i nie wiedziała co robić ze sobą.
Wiecie ja kiedys przez miesiąc mieszkałam u teściowej i przeżyłam piekło, mój M oczywiście stał po stronie mamusi, a ja miałam różne myśli razem z samobójstwem na czele. Dlatego rozumiem dziewczynę tak to jest jak się nie ma z nikąd wsparcia, nawet ze strony rodziców, to różne głupie myśli przychodzą do głowy

a jeśli chodzi o rodziców, to moi też są przeciwko mnie jakbym była bita przez męża to oczywiscie byliby po jego stronie, ja też w razie wu nie miałabym gdzie pójsc z dzieckiem, więc jak ktos ma oparcie w rodzicach to ma wielkie szczęscie
 
reklama
Dziewczyny!
Przeczytałam cały ten wątek od początku do końca...Sporo tu emocji,sporo zdań różniących się do siebie...
Wydaję mnie się że czytając to wszystko co napisała Avacanda i jej mąż,można zobaczyć dwóch stron tej samej prawdy a mianowicie że w małżenstwie tych dwóch osób dzieją się złe rzeczy.Teraz kiedy przeczytałyśmy opinie jednego i drugiego tym bardziej nie wypada nam oceniać kogo kolwiek.Powiem tylko jedno- tak jak ktoś już wyżej napisał-w małżeństwie należy się obustronny szacunek-nie należy sie wyzywać i nikt nikogo nie powinień uderzać.W moim małżenswie też nie jest kolorowo ale robimy wszystko możliwe żeby sie nie wyzywać na wzajem a w ogóle sobie nie wyobrażam żebym uderzyła męża albo potem oczekiwała że on mi nie odda tylko dlatego że jest ogólnie przyjęte że facetowi nie wolno bić kobiety.Myśle że w małżenstwie też by należalo opanować inteligentny sposób kłucenia się.
I jeszcze coś...Avacanda podała swój numer tel.Ponieważ widzę że wiele osób tu na tym forum się marwti o dobro tej dziewczyny,czy któraś z Was próbowała sie skontaktować i dowiedzieć się co się z nią dzieje??Bo pisać sobie tu na forum jest dość łatwo,ale czy ktoś zauważył że po wypowiedzi męża Avacandy już nikt z nich nic tu więcej nie napisał??A może oni już nie potrzebują naszych rad...
Pozdrawiam!!!
 
Jakos czytajac posty obojga odnoze wrazenie, ze to co pisze Avacnda nie trzyma sie kupy:baffled:
Nie chodzi oczywiscie o styl pisania i ortografie, ale o tresc.

Tak, chociażby dane dotyczące terminu porodu (wg OM): raz jest to 28lutego a raz 6marca. Same wiecie jak jest to ustalane, i że się nie zmienia.
Nie wiem, moim zdaniem oboje coś kręcą: Avacanda może być roszczeniową, wiecznie niezadowoloną żoną i matką a Zły Mąż tyranem i świetnie się kamuflującym, świetnie pogrywającym psychologicznie damskim bokserem.
W gruncie rzeczy to nie nasza sprawa: sami powinni się ze sobą "rozprawić".
Jesli chodzi o bicie: wiele z Was pisało, że gdy mąż bije żonę, to już jest masakra i przekreśla go jako człowieka. A jak kobieta bije męża? tylko jedna z Was o tym napisała. W ogóle w związku nie powinno być przyzwolenia na jakiekolwiek szturchania, kuksańce. Bicie drugiej osoby tak samo świadczy źle o facecie, jak i o babeczce.
I tak na marginesie- trzymając 11miesięczne dziecko na rękach można uderzyć drugą osobę. Dzieciak w tym wieku to nie jest noworodek i zupełnie inaczej się go trzyma.
Z postów Avacandy wynika, że nie jest zahukaną, bezbronną osóbka, więc wydaje mi się, że da sobie radę:).
 
tak czytam te posty i lza sie kreci w oku.. nie wiadomo co poradzic w takiej sytuacji, bo doradzac stojac zupelnie z boku to potrafii kazdy glupi..
u nas po 7 latach zwiazku zaczelo sie zle dziac.. on mnie zostawil, ja zaczelam sie spotykac z kims innym.. jednak dlugo to nie trwalo, a nasze drogi znow sie zeszly..na poczatku wszystko bylo cacy, a on poza mna swiata nie widzial... ale po kilku miesiacach wspolnego mieszkania znow zaczely sie klotnie, wrzaski, klamstwa.. nosilam sie jakis czas by odejsc i nie wiedzialam co zrobic...ale kiedy jednak podjelam te decyzje, to chwile potem dowiedzialam sie o ciazy...
nie wiem jak to bedzie kiedy niunia bedzie juz na swiecie.. czy to cos zmieni.. nadal sie klocimy, spieramy..nie zgadzamy w wielu kwestiach.. i mimo ze kocham go, to uwazam ze uczucia to nie wszystko... :no:
 
Mnie w tej całej sprawie oburza jedno - jak można trzymając malutką córeczkę na reku wrzeszczec na siebie, wyzywac się od najgorszych a nawet bić??? Ludzie zamiast użalać się nas soba pomyslcie jakie dzieciństwo fundujecie swojej córce i stuknijcie się w głowę !!! Wytrzaskałabym po pyskach was obojga za to co robicie!!!
 
Ostatnia edycja:
Witam wszystkie Panie!!
Nie chcę się powtarzać, również przestałam kochać męża, a może tak naprawdę go nie kochałam sama wciąż się zastanawia?!!Ja jestem 7 lat już po ślubie, również mamy córeczkę 5 lat. Od nie dawną zaczęłam myśleć o sobie- Zacznę od początku jak się urodziła córka chciałam zaraz mieć drugie dziecko ale mąż nie po co nam teraz 2 dziecko itd. no borze mijał rok dwa i ciąż pytałam prosiłam chce mieć 2 dziecko.Zaczęło się psuć, kłótnie zazdrosny o mnie , nigdy nie dawałam mu powodów, uderzył mnie raz wybaczyłam , później zdarzyło mu się to drugi raz przy znajomych wybaczyłam bo na drugi dzień przepraszał , że on nic nie pamięta jak zawsze. W porządku trzeba żyć dalej mamy przecież dziecko, dla niej zrobię wszystko. Myślami błądziłam może drugie dziecko nas zbliży bo cały czas się oddalamy ??? ale mało tego maż ciągle twierdzi że nie chce 2 dziecka bo jestem gruba, chociaż wszyscy z otoczenia się dziwią że tak mówi i mówią mu że przesadza jak schudnę od 5-10kg to pomyśli na drugim dzieckiem. Ok ale ostatnio byliśmy na urlopie i jak zwykle myślał o sobie rybkach wódce, o mnie przypomniał sobie kiedy chciał iść do łóżka. Ale mało tego znów miał agresje w stanie upojenia alkoholowego. Po 4 dniach gdzie powiedziałam że nic już do niego nie czuję ockną się chciał wziąć mnie na ryby, ale ja nie miałam ochoty mało tego pojechał i znów się upił, przyjechał była kłótnia. Poprosił żebym go odwiozła do domu bo nie czuję się tu dobrze ,czuję się obco . Ok po 5 dniach urlopu wsiadłam do auta i jechaliśmy do domu płacząc całą drogę , że się rozchodzimy !!! On pij bo sam się zgubił , dziwił się mnie czemu z nim jadę przecież to nie jest mój dom już. Ale po 7 godzinach drogi uzgodniliśmy damy sobie czas. Powiem was mąż się zmienił nie pije, wszystko robi bym tylko go nie zostawiła ,nie mówi że jestem gruba . A ja płaczę bo tak naprawdę nie chcę z nim być mimo jego zmian , chcę być sama, unikam jego kontaktu , do łóżka idę z nim dla świętego spokoju. Nawet powiedziałam mu że robię to wszystko dla dziecka że z nim jestem. A on wszystko robi jak gdyby nic. Czasami myślę że ucieknę na chwilę gdzieś bym mogła sprawdzić czy tęsknie za nim czy go kocham ale z drugiej strony, boje się tego że mi nie pozwoli wrócić a co gorszę odbierze córkę.On ma dobra pracę i domek jedno rodziny, nie chcę córę zabierać tego co ma bo ojcem jest dobrym, ale tak naprawdę nie chcę z nim być,,,,,,,,teraz cały czas gram bo czuję,,,,,,,by tylko być z nią.....ale boję się zostawiać córkę by inni nie mieli mnie za najgorszą mamę na świecie bo jest egoistką ,,,,,nie boję się o moja przyszłość , pracę bo dała bym sobie radę ale nie wiem co mam zrobić. Chciała bym pomocy , wsparcia!!całe 7 lat byli oni najważniejsi , teraz tylko ona jest dla mnie najważniejsza. Ale od dwóch lat myślę tylko o tym czy mogę być szczęśliwa. Powiedziałam mu w rozmowie że dla dobra córki, nie zabrała bym mu jej , bo to tu jest jej miejsce i dom. Ale nie umiem jej zostawić, a nie chcę z nim żyć nie wiem co robić. Cieszę się jak on jest w pracy, mam święty spokój . Wracają do wątku innych dziewcząt też marudzi mi że jestem daremna w łóżku, tak tylko to ja udaje że było mi dobrze. A tak naprawdę nie wiem co to jest orgazm jak mu to powiedziałam parę miesięcy temu przed kłótnia to chodził obrażony męska duma go rozpierała ja i kiepski w łóżku. Powiedziałam mu że naprawdę chciała bym by był szczęśliwy ale ja mu już tego nie dam. A on nie ułatwia mi odejścia tylko stara się naprawić wszystko, ale mimo wszystko czuję że to nie jest to ,,,,,,latami zabiłam moje uczucie ubliżając mi itp,,,co mam robić ???
 
Kasiu ciężko radzić w takich sytuacjach decyzja i tak należy do Ciebie.Wiesz ja też kiedyś tkwiłam w takim chorym małżeństwie pełnym goryczy,wymówek,alkoholu i przemocy domowej.mimo,że moje uczucie do męża wygasło nie miłam odwagi skreślić tych wszystkich lat i odejść.W końcu nadszedł taki dzień kiedy moje plany dojrzaly.Wystrarczy czasami jedno słowo,jakiś gest czy czyn który przechyli czare goryczy i wtedy swój plan wdrożyłam w życie.Nigdy nie patrzyłam na dobra materialnee.Zabrałam dzieci i wynajełam mieszkanie gdzie przeniosłam się z dziećmi - bo nigdy w życiu nie zostawiłaby ich.Zaczełam z nimi życie od nowa i nie żałuję.Teraz ja i moje dzieci mamy spojkojny szczęśliwy dom bez awantur,wódy czy obrażania jedno drugiego.Teraz jestem szczęśliwa i moje dzieci też.Czasami zastanawiam się co by było gdybym została?W Polsce nie tak łatwo odebrać matce dziecko,no chyba,że je rażąco zaniedbuje...
Wiesz jest takie powiedzenie-JAK MAMA JEST SZCZĘŚLIWA TO I DZIECKO JEST SZCZĘŚLIWE
Kasiu do każdej decyzji trzeba dojrzeć ....
 
tylko boję się zabrać ja i co jej powiem ,,,,,,,,ona broni mnie jak się kłócimy a czasami broni jego jeśli ja coś źle o nim powiem ale to jest rzadkość jak ja coś żle powiem o nim przy córę, mało tego znów przed chwilą się pokłóciliśmy wizją małą i pojechał z nią na basen. Bo mam bóle migrenowe a on oczywiście ty i bóle migrenowe ściemniasz , no bo 2 dzień seksu nie będzie ;( a to jest już przykre,,, dziękuję za słowa pocieszenia wiem już na pewno jak ucieknę z nią tylko boję się że oskarży mnie o porwanie ,,,mam gdzie jechać i mieć mieszkanie pracę ale on pochodzi z dobrej rodziny i pieniądze robią swoje ,,,,tego się boję ,,,,,nie wiem co ja mogę ,,,,,,,podaj mi swój email jeśli jesteś wstanie mi doradzić ,,,,,,,pozdrawiam
 
Wiesz skoro wyprowadzisz się z dzieckiem to wcale nie jest porwanie.Ty nie masz zabranych ani ograniczonych praw rodzicielskich,a że masz ochote odpocząć od takiego związku...masz prawo.Gorzej byłoby gdybyś wyjechała zostawiając dziecko- ograniczenie praw byłoby możliwe,a tak...?
 
reklama
Zgadzam się w 100% z tym co jest napisane wyżej. Odpoczynek czy też stałe odejście to chyba w tym przypadku jedyne rozwiązania.
 
Do góry