reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Karmienie piersią

Ja morze mialam cyrki z karmieniem piersiaale powiem wam ze moja siosztra niemiala rzydnych. Karmienie bylo dla niej proste bez problemu maly podchodzil do piersi i nie marudzil. Niemiala problemu z mlekiem czy bolem. Karmila Pascala do 12 msc. Pamietam jak maly sam wdrapywal sie jej pod bluzke i ciagal cyca a ona w tym czasie mogla czytac gazetke :))) Tak wie to duzo zalezy od nas i od tego jak jestemy zbodowane. Wszystkim mamusiom zycze tego by poszlo im latwo :)
 
reklama
Hej dziewczyny zakladam ten watek ,nie aby wychwalac karmienie piersia czy negowac wartosc butelki.
Po prostu chcialabym opowiedziec Wam moja historie karmienia piersia... podzielic sie informacjami ,doswiadczeniami, wymienic odczuciami.
Chcialabym abysmy sie wspieraly w czasie kryzysow laktacyjnych ....lub kiedy nasze malenstwa beda wisiec na cycu calymi dniami.
Generalnie zamierzam gledzic na temat cyckowania:)))))))))))))

Zawsze chcialam karmic piersia a kiedy rodzilam Jacka trend i napor byl ogromny wlasnie na karmienie piersia.
Uleglam tej nagonce ,ale tez nie zalowalam nigdy. Jedynie co uwazam ze bylo zle to ze nikt mi nie powiedzial ze jak sie nie uda to butla nie bedzie az takim wielkim zlem.

Zaczelam karmic i wszystko wydawalo sie isc pieknie, az do dnia kiedy moje dziecko skonczylo 3 miesiace.
Dopadl nas kryzys laktacyjny.
Dziecko w tym okresie rosnie szybciej i potrzebuje wiecej pokarmu a moje piersi nie nadazyly z produkcja... Jacek krzyczal caly dzien a kiedy dostawialam go do piersi pociagnal kilka razu i wrzeszczal.
Panika ze cos jest nie tak i wyladowalismy u pediatry. Zostal zbadany ...wszystko ok wiec lekarz zasugerowal zebym go przystawila do piersi i schemat sie powtorzyl ,wiec possal chwilke i placz....
Lekarz zasugerowal zebym wrocila do domu i odciagnela pokarm i sprawdzila ile go mam.
Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu z jednej pierci odciagnelam 10ml a z drugiej nic.....zupelna klapa.
Dostalam mleko w proszku dla Jacka i pamietam jak plakalam dajac mu je .....tak bardzo chcialam karmic piersia.
Ale udalo:)))) sie co prawda kosztowalo mnie to tydzien walki :))))ale karmilismy sie do 8 miesiaca.
Ciekawa jestem jakie sa historie mam ktore kolejny raz oczekuja na dzidziusia....
Mysle ze mozemy byc wsparciem dla mam oczekujacych pierwszego dziecka i chcacych karmic piersia:)))))))))))))
 
Ostatnia edycja:
Hmm bardzo ciekawy wątek poruszyłaś :tak:
Myślę ,że wiele mam ma takie dylematy ...
Opowiem Wam moją historię . Jestem mamą 18 letniej Pauli i 16 miesięcznej Tosi. Starszą córkę karmiłam do 4 miesiąca i musiałam przestać , bo został mi włączony antybiotyk . Tyle lat temu było propagowane karmienie butelką . Wtedy nie miałam wyrzutów sumienia. Teraz nastawienie jest na tylko i wyłącznie karmienie piersią a innej opcji nie ma. Kobiety mają wciskane ,że jeśli nie będą karmić piersią to będą wyrodnymi matkami . Ta presja z pewnością nie pomaga a i w niektórych przypadkach rodzi bunt. Kiedy urodziła się Tosieńka nie wyobrażałam sobie aby było inaczej . Chciałam karmić ją jak najdłużej piersią . Cóż jak bardzo się chce to nie zawsze wychodzi. W tym czasie jak rodziłam w toruńskim szpitalu był remont oddziału położniczego i patologii. Jeśli coś działo się z maluszkiem i musiał zostać dłużej mama z nim nie mogła być i była wypisywana do domu. Miałyśmy pecha,bo Tosia dostałą żółtaczki i musiała zostać dwa dni dłużej a ja nie mogłam z nią być . Mimo iż odciągałam pokarm i zawoziłam do szpitala to po wypisie małej ze szpitala pojawiły się problemy z laktacją . Było to pewnie związane ze stresem . Mój płacz ,że jestem do niczego ,że nie potrafię wykarmić małej to jeszcze pogarszał . Wtedy pojawiła się fantastyczna lekarka , specjalista od laktacji w naszym szpitalu. To dzięki niej , dzięki jej rozmowie i zmianie nastawienia do karmienia udało się nam tak rozbujać laktację / na początku wspierając się dokarmianiem, bo mała nie przybierała na wadze/,że karmiłam mojego skarba do 14 miesiąca . Pewnie byśmy dalej jeszcze korzystały z dobrodziejstwa własnej mleczarni , gdyby nie fakt ,że nic nie chciała pić tylko cycun. Miałam problem z zostawieniem małej . Nie mogłam nigdzie pójść , bo ani ze smoczka ani z nie kapka nie chciała pić. Miała odruchy wymiotne. Więc zrobiłyśmy szlaban na cyc / I tu dziękuję za wsparcie moim forumowym siostrom/ i po wielkich bojach moje dziecko pije z niekapka :-)
Dziewczyny jeśli mogłabym być w czymś pomocna i podzielić się swoim doświadczeniem to bardzo chętnie służę ...
Powiem tylko,że karmienie piersią to jest nie tylko dobro dla malucha ale i niesamowita wygoda . Wiem co mówię , bo mam porównanie.
Serdecznie pozdrawiam wszystkie mamcie i życzę wytrwałości i cierpliwości ;)
A muszę Wam dodać ,że nadal bardzo brakuje mi tych wlepionych we mnie oczek pełnych oddania i dziubeczka przyklejonego do mojej piersi ... I się popłakałam :-(
 
hmm to ja mam pytanie do was dziewczyny czy jesli juz zaczne karmic butelka bo nie bede miala pokarmu co jest prawdopodobne to jaka butelke wybrac i smoczek a do tego co jesli do sciagacza mleczko bedzie lecialo a dzidzia nie bedzie umiala cmokac??pomozcie chcialabym to wiedziec przed porodem
 
Ja pierwsze dziecko karmilam tylko 3 tyg. :( maly ciagle plakal, robil zielone kupki, ja mialam malo pokarmu ale i tak uwazam ze moglam sie tak szybko nie poddawac. Teraz bardzo chce karmic piersia i mam nadzieje ze wytrwam. JUz nie moge sie doczekac kiedy moja malutka bedzie przytulona do mojej piersi pic mleczko :))
 
fajnie, ze ten temat sie pojawił jeszcze przed porodem.
ja tez jestem jak najbardziej za karmieniem piersią, uwazam ze jest wiele wiele "za" i wszelkie plusy przeważają na ewentualnymi minusami. ALE wlasnie tak jak dora napisała, ta nagonka chyba robi wiecej zlego niz dobrego. jezeli cos sie nie uda, mimo naszych szczerych checi i wielokrotnie podejmowanych prob to chyba lepiej przejsc nad tym do porządku dziennego, karmic butelka i absolutnie nie dac sobie wmowic, ze jest sie gorsza matka. zlac wszelkie autorytety w postaci poloznej, matki, teściowej, sasiadki i bóg wie jeszcze kogo i robic swoje.
co do smoczkow to podobno najlepsze sa wykonane z miekkiego sylikonu, ksztaltem jak najbardziej przypominajace sutek matki.
 
Eve ja Tosieńkę dokarmiałam butelką Avent . Jednak mam do Ciebie pytanko - dlaczego myślisz ,że nie będziesz miała pokarmu ? Przecież tego tak na prawdę nie wiadomo . Według tej lekarki o której pisałam największym wrogiem jest stres i nieumiejętne przystawianie malucha. Wydawało mi się ,że dobrze to robię jednak się myliłam... Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak ważna jest moja pozycja przy karmieniu. Karmienie ma być przyjemnością ;)
Eve nie stresuj się ! Nie zamartwiaj na razie problemami , których nie ma i pewnie się nie pojawią :)

Mamcia ja mimo upływu wielu lat ma wyrzuty sumienia ,że coś zaniedbałam .Zwłaszcza teraz jak pojawiła się Tośka . Faktem jest ,że jak ma się prawie 40 tkę i takiego maluszka to jest to całkiem inne macierzyństwo niż jak się jest młodym ....
 
Ciesze sie ze temat sie spodobal:)

Dziewczyny pamietajcie ze w kazdym miescie jest pogotowie laktacyjne i mozna tam zasiegnac rady. Pozatym proscie polozne jak bedziecie w szpitalu, aby sprawdzily czy dobrze przystawiacie dziecko do piersi.
Jezeli maluszek zlapie za plytko piers,wkrotce sutki beda poranione i zamiast przyjemnosci z karmienia bedziecie plakaly z bolu.

Eve19 zadam to samo pytanie dlaczego masz nie miec pokarmu?????
Czy wiesz ze kobiety ,ktore adoptuja dziecka sa wstanie zaczac produkowac pokarm i sa wstanie wykarmic dziecko....wiec dlaczego tobie sie ma nie udac????
 
Temat super!
Ja bardzo chce karmić aczkolwiek przygotowuje sie psychicznie ża łatwo pewnie nie będzie, chocby z tego powodu że bardzie realne u mnie CC niż SN więc początek może być trudniejszy ale zamierzam powalczyć. O dobrodziejstwach wynikających z karmienia mlekiam matki mówi się dużo, mnie osobiście najbardziej przekonuje fakt, ze dzieci cycowe mają znacznie lepszą odporność dzięki przeciwciałom które otrzymuja z mlekiem matki. My zakładamy, że może sie zdarzyć sytiacja ze Franek będzie musiał od czasu do czasu pojawić się w żłobku (będziemy próbowali ustawiać dyzury tak, żeby sie mijać ale wiadomo nie zawsze sie to uda a z niańkami "z doskoku" na kilka godzin co jakiś czas w Krakowie ciężko) dlatego szczególnie chcemy przyłozyć sie do odporności (Cebion w zasadzie od poczatku, wczesne podawanie tranu - najpierw ja w czasie karmienia a od 6 tygodnia już Franek bedzie dostawał + szczególna uwaga na szczepienia) i własnie tu mam zamiar skorzystać z cudownej mocy kobiecego pokarmu, żeby ta odporność jak najbardziej zwiększać. Damy sobie troche czasu na nauke cycania ale dziecka wiszącego cały dzień na piersi ja nie wytrzymam i jak czytam watki czerwcówek czy lipcówek o maluchach, które budzą się co 15 min z wrzaskiem, pocycają 2 min i już zasypiają na cycu a przy próbie odłożenia do łóżeczka już wrzask to stwierdzam, ze tak nie będzie, bo nie tylko wykończona jest matka ale też zmęczone dziecko, które nawet nie ma okazji zasnąć porządnie żeby odpocząć bo co chwilę się wybudza i błędne koło bo zmęczony maluch krzyczy jeszcze bardziej, ma mniej siły na porzadne ssanie i tak co chwile coś ciumknie i stop. Jeśli taka sytuacja miałaby mieć miejsce to przechodze na butle z tym, ze odciaganym mlekiem. Widziałam setki matek, którym udało sie utrzymać lakatcje mimo wielu miesięcy ktore ich dzieci spędziły w szpitalu (juz nawet nie mysle jaki im stres musiał towarzyszyć) więc i mi sie jakoś uda a ze będzie ewentualnie pił to mleko z butli nie z cyca to cóż, przynajmniej on będzie wyspany a ja nie bede sfrustrowana. Nie mam tez zamiaru odstawiać schiz jedzeniowych i wpadać w obłęd jak niektóre karmiące i zyć tylko na gotowanych kurach, rosole, gotowanej marchwi, bułce i ziemniakach. Będe ostrozna z owocami (chociaż to nie sezon owocowy więc jakos specjalnie mnie kusić nie powinno) i ilością nabiału zeby nie przeginać ale mam zamiar jeść normalnie, w szpitalach po porodzie kobiety dostają normalne jedzenie, ba czasem nawet kotleta z kapustą, dzieci karmione u jakoś żyją więc będę raczej jadła normalnie - niech Franek poznaje smaki żebym potem nie miała na wszystko hasła "blee". Metod wspomagania laktacji poznałam już mnóstwo od zachwalanej przez bacie bawarki po piwo lub lampke wina - osobiście ta druga teoria bardzo mi sie podoba zwłaszcza że ma odpowiednie podstawy medyczne :) Gdyby jednak sie okazało ze wszelkie sposoby zawiodą i laktacja stanie to mały dostanie mieszanke i butle i też nic mu nie będzie, miliony dzieci tak jadły, jedzą i będa jadły i jakoś żyją. Nie uważam, żeby cycek miał być jedynym czynnikiem, który pozwoli dziecko uszczęśliwić, raczej wychodze z załozenia że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko, a widziałam już kilka sfrustrowanych "dobrych matek" i dziekuje bardzo, jeśli mieszanka ma temu zapobiec to ja poprosze. Będziemy też po pierwszym tygodniu zycia starali sie aby jedno karmienie na dobe było butelką i będzie je robił mąż, żeby mały nie utożsamiał matki jedynie z żarciem i zeby wiedział co to za twór ta butelka, poza tym i ją będziemy dość szybko próbowali zastąpić kubeczkiem, a co z tego wszystkiego będzie to hoho zobaczymy :) Póki co rozmawiamy na ten temat i ustalamy jakieś powiedzmy "zasady" między sobą i próbujemy nastawić się pozytywnie.
 
reklama
temat faktycznie great:)))
ja sama byłam karmiona, może to brzmieć dziwnie..., ale coś koło 3 lat:szok:nie pamiętam nic:-Dale tak szczerze mówiąc nie mogę powiedzieć, żeby moja odporność była jakaś rewelacyjna; zdaję sobie sprawę, że inne czynniki też wchodzą tu w grę, oczywiście, ale fakt faktem:nerd:
karmić piersią chcę jak najbardziej, choć przeraża mnie (bo ja ogólnie taki przerażacz jestem:-D)wizja pokiereszowanych brodawek i dziecka ulewającego krwią...co też na wątkach np.majówek czy czerwcówek można przeczytać... PRÓBOWAĆ NA PEWNO BĘDĘ, chociaż tu ogromne ukłony w stronę loliszy, bo w jej poście jest ząb w ząb wyrażone także moje nastawienie do tej kwestii:tak:bo chcenie chceniem a czasem życie decyduje za nas...i nie mam zamiaru popadać w jakieś schizy jeśli z przyczyn niezależnych od nas cycowanie mi nie wyjdzie!
druga sprawa to ten nacisk... koleżanka, która rodziła ok. miesiąca temu w naszym dębnowskim szpitalu strasznie wspomina "wspierające" w tym temacie położne. gdyby nie jej siostra, która przećwiczyła temat na dwóch synkach, wpadłaby w depresję... zero pomocy, jakiegoś instruktażu - tylko wyrzuty, że dziecko płacze przez matkę, bo nie potrafi sobie poradzić. a taki zielony w tym temacie człowiek, jak na przykład ja, to niby jak ma sobie "poradzić" SAM???? filmiki na you tube oglądając, czy co?!?!?! nie wiem, jak sobie psychicznie poradzę z takim nastawieniem personelu medycznego, a małe szanse, żebym miała przez te kilka dni trafiać na same "z powołaniem" i chętne do pomocy pielęgniarki...
 
Do góry