Mój syn, co prawda nie ze smoczkiem tylko zawsze musiał spać z butlą ze smoczkiem. Butlę z mlekiem dostawał do zasypiania, ale później jak się wybudzał w nocy to musiała być butla (pusta) do ciumkania. Bez tego ani rusz. Nie wyobrażałam sobie zasypiania bez butli ani przetrwania nocy bez niej. Dodatkowo już rano ciumkajac butlę młody był w stanie już po przebudzeniu wyleżeć w łóżku nawet i godzinę spokojnie. Także nie ukrywam, że ta butla przede wszystkim mi dawała wiele komfortu

No ale syn ma już 2,5 roku i stwierdziłam, że ze względu głównie na zęby, mowę itp, czas najwyższy odstawić tę butlę. Zaplanowałam to teraz na długi weekend bożocielny - żeby w razie nieprzespanych nocy nie chodzić jak zombie w pracy. Już w ciągu dnia zapowiadałam synowi, że dzisiaj do spania nie będzie butli. Kładąc go spać powiedziałam, że butlę zabrała wróżka smoczuszka i już jej nie będzie. Za to była nowa książeczka do spania. I wiesz co? Poszło gładko

Upominał się o butlę ale bez dramatów. W nocy tez zawołał butlę, ale z raz może dwa i po wszystkim. Sama jestem w szoku do tej pory. A w ogóle wydaje mi się ze teraz zasypia szybciej i wybudza rzadziej. Także nie taki diabeł straszny… Czasem to my rodzice bardziej przeżywamy takie zmiany i się ich obawiamy, niż same dzieci.