Byłam na pieknym spacerze. Alez chłód szczypie na nos! Jonatan miał rekawiczki, z którymi nie wiedział co robic i bezradnie trzepał w powietrzu rączkami, próbując łapac liście z kolnu, których narzucałam mu do wózka.
Bylismy na starym cmentarzyku- niestety niestety, bzy nie odrosły, chyba poczęstowano je rundapem czy innym świństwem, Nigdy więcej slowików- rozpacz....;-(
Chyba bedzie mróz!
Joanatan włazi do kosza i wyłazi. najsmieszniejsza zabawa swiata.
Ciepłe placki ziemniaczane czekaja...jedlismy podmarxnięte maliny...zimna woda w oczku...metna...duzo liści w trawie, wysokiej i mokrej. No, jesien pełna gęba panuje.
Kupiłam kapcie, rózowe z futerkiem białym, w serduszka. Przytulne kiczowate sczęście.
I pisze teraz z jeszcze zmarźniętymi uszami.
Agak, tytułem jeszcze twego listu- ja juz taka jestem, że na spokojnie podchodzę do wszystkiego. Nie znaczy, że nie mam do czego podchodzic, tak jak shoomna-a czy minia, po prostu nie narzekam. Pomysl, jakbys miala dzieci grube, narzekłabys, że grube, że za duzo jedza, jakbys miała prace, narzekałabys,, że nie masz czasu na dom, na męża...jest taki okres w twoim zyciu, bedzie inny. uszy do góry. Ja byłam i w domu i w pracy, miałam syna niejadka i syna tłuściocha, męża za granicaw pracy i męża bez pracy. w domu..Chybabym zwariowała z narzekaniem. Indianie cierpia w milczeniu. :-) Indianki tez.
Pewnie, jak kazda z nas możemy wyliczyc prywatny katalog nieszczęść. Ale lepiej prywatny katalog szczęść.
ja pierwsza.
1. Mam męża, dzieci, dom wśród brzóz.
2. mam kochane ksiązki, mam nadzieje na kota, mam bursztynowe korale i futrzana torebkę.
3. Umiem gotować dobre pomidorówki i piec szarlotke.
4. Nie umiem robic na drutach, ale inni umieja, zawsze moge kupic sweter od kogos, bo zarabiam jakies pieniądze.
5. mam irysy i róże i kocimiętkę.
6. Z zaufaniem do Bożej dobroci kłade glowe na podusię.
7. I tak trzymać!
:-)