reklama
Kobietom ciężko jest dogodzić, szczególnie młodym matkom. Czytam opinie szpitali w krakowie i np w jednym jako minus jest dokarmianie butla. W drugim jako minus za duża presja na karmienie piersią i nie dokarmianie butla mimo prośby mamy.
MamaPatryka89
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 22 Marzec 2012
- Postów
- 333
A ja napiszę tylko tyle że teraz to możemy sobie tylko gdybać
Też chcę karmić naturalnie i omijać słoiczki dalekim łukiem ale dopiero po porodzie okażę się jak to będzie;-)

Też chcę karmić naturalnie i omijać słoiczki dalekim łukiem ale dopiero po porodzie okażę się jak to będzie;-)
niestety tak to bywa i położne nie są wyedukowane często...problem chyba polega na tym, że u nas się nie edukuje kobiet w temacie laktacji, tylko często od razu dokarmia dziecko. na fanpage'u Lepszy Poród kobitki często pisały, że im nie szło karmienie, to położne się denerwowały i zabierały dziecko na dokarmianie butlą...
Monia masz na myśli depresję czy baby blues?Olga ja tam swoje wiem i 4% to zdecydowanie mniej niz 96%
Jezeli chodzi o widok 2latka karmionego piersia to uwazam, ze plec dziecka nie ma najmniejszego znaczenia.
Nikt nie mowil tutaj, zeby przez 2lata dziecko karmic wylacznie piersia. Chyba, ze cos przeoczylam???
A co do depresji mam swoje zdanie i uwazam, ze mam prawo je miecSa kobiety, ktore naprawde maja depresje i szczerze wspolczuje i uwazam, ze nalezy im sie wsparcie zarowno medyczne, terapeutyczne jak i rodziny i bliskich, ale jest duzo kobiet, ktore maja depresje bo to modne, bo sa leniwe, bo lubia marudzic, bo to taki przywilej? Nie mam pojecia... Ale sa kobiety, ktore lubia miec depresje
Sama takie znam
![]()
Bo napiszę tak: nigdy bym nie powiedziała, ze dopadnie mnie babyblues. A właśnie mnie dopadł! mnie, stąpającej twardo po ziemi i nigdy nie skarżącej sie na ciążę. Postaram sie opisać Wam w nast poscie o moim karmieniu i małej walce. A tu o baby blues
BABY BLUES - smutek poporodowy to nie depresja poporodowa
oj firmy będą plotki wypuszczać byle tylko mm kupować!Calkowicie sie zgadzam! Kobiety nie znaja swoich praw ani mozliwoscie jakie obecnie istnieja, Dlatego min. na takich forach jak to powinnysmy o tym glosno rozmawiac! Fajnie, ze na fb powstaja tez grupy i fanpage dot. karmienia piersia! Mam nadzieje, ze bedzie coraz wiecej swiadomych kobietChociaz zdaje sobie sprawe, ze firmy produkujace mm beda walczyly przeciwko karmieniu piersia...
Mati nie wypił ani jednej butli mm, za to kaszki pił. Ale teraz nie będę taka głupia i nie dam sie przekonać "mądrej teściowej" i innym "doradcom"
Monia861
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 15 Styczeń 2015
- Postów
- 535
Kati nie mowie ani o depresji ani o baby blues`ie mowie o maurdzacych ksiezniczkach
Taki 3ci rodzaj
Niestety sporo ich znam
"Jestem mama, wiec jestem ciagle zmeczona, znudzona, marudzaca, wszystko wiem najlepiej i nie mam sily na nic a Ty co mozesz wiedziec o zmeczeniu, nawet jesli pracujesz po 12h na dobre w kamieniolomach..." Mam taka przyjaciolke.... Znaczy sie przed jej ciaza sie kupe lat przyjaznilysmy, teraz jakos tak... Nie ma o czym gadac... Ciaza zjadla jej mozg
I to nie jest stan chwilowy po porodzie... To juz 2 lata ponad trwa, prawie 3... A temat nr 1 to dziecieca kupa. Zawsze lubila byc w centrum uwagi a teraz jest matka-meczennica, dodam, ze nie pracuje, maz dobrze zarabia i jeszcze 4 dziadkow na emeryturach lata kolo wnusi i w sloikach obiadki dostarcza dla wnuni i coruni
Ten stan mialam na mysli.
"Jestem mama, wiec jestem ciagle zmeczona, znudzona, marudzaca, wszystko wiem najlepiej i nie mam sily na nic a Ty co mozesz wiedziec o zmeczeniu, nawet jesli pracujesz po 12h na dobre w kamieniolomach..." Mam taka przyjaciolke.... Znaczy sie przed jej ciaza sie kupe lat przyjaznilysmy, teraz jakos tak... Nie ma o czym gadac... Ciaza zjadla jej mozg
No to może zacznę od tego, ze Mati urodził sie w 37 tyg i 2 dniu ciąży - troche było to zaskoczeniem, ale poród opisałam i wszystko ok.
Zaczęłam go karmić od razy po porodzie. Nie potrafił za bardzo złapać mojej prawej piersi (mam większą a mniej wystający sutek), więc dałam mu lewy. Moim zdaniem miał mniejszy odruch ssania, ale żadna np. z położnych mi tego nie potwierdziła, bo żadna nie patrzyła. Ale z porównań jak inne koleżanki mówiły.
Mati był od początku wiecznie głodny, niestety jedynym minusem było w tym szpitalu to, ze dzieci zabierały na noc do siebie pielęgniarki i dokarmiały mm, a że Mati musiał być dogrzany w inkubatorze to kilka h tam był.
Problem zaczął sie już w szpitalu. Wyszłam dopiero w 5 dobie bo mały miał zółtaczke. Na 4 dzień zaczęły mi sie pojawiać małe grudki w prawej piersi, lekko bolące przy dźwiganiu ręki, zapytałam położną a ona, ze mam sobie rozmasować najlepiej pod prysznicem i dziecko często do niej przystawiać - ok - ale Mati odmawiał picia z niej (widocznie nic nie leciało).
W dniu wypisu było apogeum. Mały non stop chciał pić, z prawej nie leciało, z lewej miał za mało. Nie mogłam iść pod prysznic bo cały czas płakał. Mój M. oczywiście musiał sie spóźnić o godzinę! wszystkie z sali wypisane a ja siedzę!!! Do tego przywiózł mi spodnie za duże, bo z końcówki ciąży a chciałam z początku ciąży i zapomniał o butach - wiec pojechałam w basenówkach.
Że nie wspomne, ze Mati od 2 doby w szpitalu po nocy i moim pierwszym karmieniu codziennie zaczął przeraźliwie płakać i sie wywijać (miał kolki albo to mm mu nie pasowało, co mu w nocy dawały. Jak zrobił swoje kupki - ustępowało. Od 4 doby zabierałam go do siebie na noc.
Jak przyjechałam do domu, to już miałam lekki baby blues. Przy mojej mamie się rozpłakałam, ze nie mam sie w co ubrać itd. krocze jeszcze piekło lekko, bluzki do karmienia gdzieś zakopane...
Ale najgorsze dopiero sie zaczęło.
Z prawą piersią było coraz gorzej. Wieksze grudy, ból niesamowity (nie życzę nikomu, choć mam wysoki próg bólu) i mały sfrustrowany.
Laktator ręczny nie dawał rady. Wstawalismy z meżem w nocy karmiłam małego z jednej piersi a z drugiej mąż na zmiane ze mną ściągał mi pokarm tym laktatorem. Było tego ogrom bo ok 90 - 120 ml Jak na ten czas - mnóstwo!
Mati zaczął mi gryźć sutki aż do krwi. Kupiliśmy nakładki. Znów frustracja bo nie chciał z nich pić! Ryk, wyginanie się itp. Wycisnełam ręką pokarm do nakładki i dawałam tak długo aż załapał. Trwało to cały dzień. Ja płakałam przy tym, maż nic nie mówił a Mati po każdej akcji cały spocony, ze trzeba było go przebierać. oczywiście ten pokarm z krwią trzeba było wylać.
Prawa cały czas z grudami. Pod prysznicem masowałam i wyłam z bólu. Aż moja mama przywiozła kapustę! Alleluja!!! obkładałam kapustą całe piersi (śmierdziało jakbym bigos gotowała ;-)) i po nakarmieniu z jednej piersi smarowałam spirytusem od góry aż do sutka nie zahaczając o niego. Przed kolejnym karmieniem z danej piersi mycie cycka ;-)
Ok 2 tyg po porodzie przyszedł laktator elektryczny medeli. O Jezu po zastosowaniu chyba nigdy sie tak nie cieszyłam z całego 14 m-cznego karmienia. Dawałam go na tę prawą pierś - mało leciało, potem małego do niej - wypił i jeszcze raz do laktatora dokończyć. Po 3 takich akcjach w jednym dniu - PUŚCIŁO! pozbyłam sie największej grudy.
Płakałam ze szczęścia :-)
I tak siedziałam z "cyckami na wierzchu" do końca 1 miesiaca zycia Mateusza. Bo te zakrwawione i poobgryzane sutki najlepiej ko każdym karmieniu wycisnąć kropelkę mleka rozprowadzić po sutku i wietrzyć!
To był najgorszy miesiac, a potem jak ręką odjął - mineły stresy, ryki, krzyki, dziecko sie najadło i spało :-)
były jeszcze co pamietam akcje ciagłego picia chyba jak miał ok 6 tygodni (albo i 3 tyg) i 3 miesiace, ale ponoc to są skoki rozwojowe i większe zapotrzebowanie na pokarm.
To tyle. Moze nie było to takie straszne ale na "wtedy" wierzcie mi miałam chwile załamania. Mąż mówił mi, ze pojedzie po mm, a ja ze złością do niego, ze dam radę! I niech się odwali! Taka wredota ze mnie była ;-) ale opłacało się i życzę Wam, zeby Wam wszystkim sie powiodło jak i mnie samej tym razem.
Nie wiem czy składniowo piszę dobrze, ale postarałam sie to chronologicznie ułożyć ;-)
za byki przepraszam ;-)
Zaczęłam go karmić od razy po porodzie. Nie potrafił za bardzo złapać mojej prawej piersi (mam większą a mniej wystający sutek), więc dałam mu lewy. Moim zdaniem miał mniejszy odruch ssania, ale żadna np. z położnych mi tego nie potwierdziła, bo żadna nie patrzyła. Ale z porównań jak inne koleżanki mówiły.
Mati był od początku wiecznie głodny, niestety jedynym minusem było w tym szpitalu to, ze dzieci zabierały na noc do siebie pielęgniarki i dokarmiały mm, a że Mati musiał być dogrzany w inkubatorze to kilka h tam był.
Problem zaczął sie już w szpitalu. Wyszłam dopiero w 5 dobie bo mały miał zółtaczke. Na 4 dzień zaczęły mi sie pojawiać małe grudki w prawej piersi, lekko bolące przy dźwiganiu ręki, zapytałam położną a ona, ze mam sobie rozmasować najlepiej pod prysznicem i dziecko często do niej przystawiać - ok - ale Mati odmawiał picia z niej (widocznie nic nie leciało).
W dniu wypisu było apogeum. Mały non stop chciał pić, z prawej nie leciało, z lewej miał za mało. Nie mogłam iść pod prysznic bo cały czas płakał. Mój M. oczywiście musiał sie spóźnić o godzinę! wszystkie z sali wypisane a ja siedzę!!! Do tego przywiózł mi spodnie za duże, bo z końcówki ciąży a chciałam z początku ciąży i zapomniał o butach - wiec pojechałam w basenówkach.
Że nie wspomne, ze Mati od 2 doby w szpitalu po nocy i moim pierwszym karmieniu codziennie zaczął przeraźliwie płakać i sie wywijać (miał kolki albo to mm mu nie pasowało, co mu w nocy dawały. Jak zrobił swoje kupki - ustępowało. Od 4 doby zabierałam go do siebie na noc.
Jak przyjechałam do domu, to już miałam lekki baby blues. Przy mojej mamie się rozpłakałam, ze nie mam sie w co ubrać itd. krocze jeszcze piekło lekko, bluzki do karmienia gdzieś zakopane...
Ale najgorsze dopiero sie zaczęło.
Z prawą piersią było coraz gorzej. Wieksze grudy, ból niesamowity (nie życzę nikomu, choć mam wysoki próg bólu) i mały sfrustrowany.
Laktator ręczny nie dawał rady. Wstawalismy z meżem w nocy karmiłam małego z jednej piersi a z drugiej mąż na zmiane ze mną ściągał mi pokarm tym laktatorem. Było tego ogrom bo ok 90 - 120 ml Jak na ten czas - mnóstwo!
Mati zaczął mi gryźć sutki aż do krwi. Kupiliśmy nakładki. Znów frustracja bo nie chciał z nich pić! Ryk, wyginanie się itp. Wycisnełam ręką pokarm do nakładki i dawałam tak długo aż załapał. Trwało to cały dzień. Ja płakałam przy tym, maż nic nie mówił a Mati po każdej akcji cały spocony, ze trzeba było go przebierać. oczywiście ten pokarm z krwią trzeba było wylać.
Prawa cały czas z grudami. Pod prysznicem masowałam i wyłam z bólu. Aż moja mama przywiozła kapustę! Alleluja!!! obkładałam kapustą całe piersi (śmierdziało jakbym bigos gotowała ;-)) i po nakarmieniu z jednej piersi smarowałam spirytusem od góry aż do sutka nie zahaczając o niego. Przed kolejnym karmieniem z danej piersi mycie cycka ;-)
Ok 2 tyg po porodzie przyszedł laktator elektryczny medeli. O Jezu po zastosowaniu chyba nigdy sie tak nie cieszyłam z całego 14 m-cznego karmienia. Dawałam go na tę prawą pierś - mało leciało, potem małego do niej - wypił i jeszcze raz do laktatora dokończyć. Po 3 takich akcjach w jednym dniu - PUŚCIŁO! pozbyłam sie największej grudy.
Płakałam ze szczęścia :-)
I tak siedziałam z "cyckami na wierzchu" do końca 1 miesiaca zycia Mateusza. Bo te zakrwawione i poobgryzane sutki najlepiej ko każdym karmieniu wycisnąć kropelkę mleka rozprowadzić po sutku i wietrzyć!
To był najgorszy miesiac, a potem jak ręką odjął - mineły stresy, ryki, krzyki, dziecko sie najadło i spało :-)
były jeszcze co pamietam akcje ciagłego picia chyba jak miał ok 6 tygodni (albo i 3 tyg) i 3 miesiace, ale ponoc to są skoki rozwojowe i większe zapotrzebowanie na pokarm.
To tyle. Moze nie było to takie straszne ale na "wtedy" wierzcie mi miałam chwile załamania. Mąż mówił mi, ze pojedzie po mm, a ja ze złością do niego, ze dam radę! I niech się odwali! Taka wredota ze mnie była ;-) ale opłacało się i życzę Wam, zeby Wam wszystkim sie powiodło jak i mnie samej tym razem.
Nie wiem czy składniowo piszę dobrze, ale postarałam sie to chronologicznie ułożyć ;-)
za byki przepraszam ;-)
kati83 dzielnie walczyłaś. U mnie historia troszkę inna, ale równie desperacko walczyłam. Dlatego uważam,że każdym (poza tymi 4%) może karmić tylko naprawdę musi chcieć i się poświęcić na maksa. Nic innego się wtedy nie robi tylko karmienie, cycki, lakatator. Nie ma spania w nocy, nawet jak dziecko śpi, bo trzeba ściągać itd.
Warto poczytać o tym co kati wspomniała, czyli kryzysach laktacyjnych - 6 tyg, 3 m-ce, 6 m-cy. Wtedy najczęściej kobiety się poddają, bo dziecko się drze, a mądre położne, babcie, ciocie każą mm dawać.
Warto poczytać o tym co kati wspomniała, czyli kryzysach laktacyjnych - 6 tyg, 3 m-ce, 6 m-cy. Wtedy najczęściej kobiety się poddają, bo dziecko się drze, a mądre położne, babcie, ciocie każą mm dawać.
Kati super że sie udalo
Maciek urodzony w 35 bez odruchu ssania z poszerzonymi komorami wewnatrz czaszkowymi, 4 doby w inkubatorze pod kroplowkami, przetestowane chyba z 5 laktaktorow bo do rzadnego nie lecialo w koncu neonatolog w szpitalu zadecydowala ze jesli nie ma pokarmu to dajemy sztuczne.
Adas 33 tc w inkubatorze pod tlenem i pod kroplowkami 4 doby, nastepne w podgrzewanym łozeczku ale juz wtedy mozna go bylo doktąc i znowu 2 doby praca z polozna aby coś polecialo...zero przez dobe moze z 1 ml mleczka sie wydusilo. Piersi miekki bez zastopjow poprostu brak mleka i znowu decyzja lekarzy nie czekamy dajemy mleko dla wczesniakow
Maciek urodzony w 35 bez odruchu ssania z poszerzonymi komorami wewnatrz czaszkowymi, 4 doby w inkubatorze pod kroplowkami, przetestowane chyba z 5 laktaktorow bo do rzadnego nie lecialo w koncu neonatolog w szpitalu zadecydowala ze jesli nie ma pokarmu to dajemy sztuczne.
Adas 33 tc w inkubatorze pod tlenem i pod kroplowkami 4 doby, nastepne w podgrzewanym łozeczku ale juz wtedy mozna go bylo doktąc i znowu 2 doby praca z polozna aby coś polecialo...zero przez dobe moze z 1 ml mleczka sie wydusilo. Piersi miekki bez zastopjow poprostu brak mleka i znowu decyzja lekarzy nie czekamy dajemy mleko dla wczesniakow
Gurek te kryzysy trzeba po prostu przesiedzieć z cyckami na wierzchu i karmić, karmić i jeszcze raz karmić...
Kunda współczuję Ci bardzo bo jak piszesz bardzo chciałaś, położna mówiła mi, że często by mleko pociekło potrzebny jest kontakt skóra do skóry to daje emocjonalną więź i mleko zaczyna lecieć. No u Was to nie było mozliwe więc Cię rozumiem.
Kunda współczuję Ci bardzo bo jak piszesz bardzo chciałaś, położna mówiła mi, że często by mleko pociekło potrzebny jest kontakt skóra do skóry to daje emocjonalną więź i mleko zaczyna lecieć. No u Was to nie było mozliwe więc Cię rozumiem.
reklama
Macka pozwolili mi przytylic w drugiej dobie na 5 min a Adasia to zobaczylam pod calym sprzetem dopiero w 2 dobie i to dlatego ze polozna byla tak mila ze mnie zawiozla do niego. Ja czasmi aby wejsc do dziecka to musialam czekac pare godzin bo akorat byl nagly wypadek i nie wpuszczali rodziców na oddzial i nie wiesz czy to reanimuja twoje dziecko czy nie
Podziel się: