redaktorka
MAMA BAMBOOCHA
asmodis, tylko jedno sie na suwa na mysl o twojej tesciowej...
mam nadzieje, ze jej kiedys przejdzie....
mam nadzieje, ze jej kiedys przejdzie....
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Weź udział w konkursie „Butelkowe S.O.S. - chwila, która uratowała nasz dzień” i opowiedz, jak butelka pomogła Ci w rodzicielskim kryzysie! 💖 Napisz koniecznie Do wygrania super nagrody, które ułatwią codzienne życie rodziców. Ekspres i sterylizator z osuszaczem od marki Baby Brezza
zaczne od tego ze moja tesciowa zawsze ma jakies ale jak jezdze do siebie do domu Do rodzicow 350km słysze wtedy rozne aluzje ,ze chłop sam w domu to moze sobie innej poszukac albo ze ja wcale nie wroce od rodzicow itd jak powiedziałam ze hania ma swoj urządzony pokoj u dziadkow to tez powiedziała ze juz pewnie nie wroce stamtąd
wiec zeby uniknąc tego gadania ktore mnie mocno wyprowadza z równowagi nakazałam meżowi nic nie mowic ze wogle jedziemy bo wiedziałam czym by sie to skonczyło a ta sierota....powiedziała niechcąco szwagrowi on zonie a ona mamie czyli tesciowej i sie zaczeło..telefony oczywsicie nie do mnie bo wiedza ze ja na nich leje i moga mi naskoczyc a ja i tak zrobie swoje wiec zaczeli strzelac z dupy mojemu chłopu ,ze to niebzpieczne jechac w taka pogode z dzieckie m w taka trase itd no krew mnie zalewa
no chyba logiczne ,ze jak by była wichura czy sniezyca to nie bede dziecka narazac ale bez przesady
jasne najlepiej jak bym nosa nie wychylała poza osiedle dywizjonu ...
Wylacz telefon i bawcie sie dobrze :-)
moja "tesciowa" to zawsze jak jade do mamy (z Gdyni do Gdanska, 30 km...) ma jakies "wonty" i jak mnie nie ma to pierdzieli mojemu P. to samo, co Twoja Twojemu małżowinowi. A mnie dodatkowo jak wracam "ostrzega", ze jak bede tak P. zostawiac samego, to "bede płakac" (chyba to juz gdzies wczesniej opisywalam..?) I też ten moj chłop, klapkowaty maminsynek, zawsze wypaple o jej wszytsko o moich planach, choc go prosze, zeby przyjamniej nie mowił zanim nie wyjedziemy...
