reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto po in vitro?

reklama
Dobry materiał, karmie Ole a łzy lecą jak grochy. Pamiętam zeszłoroczne święta - tragedia, byłam w trakcie procedury ale w podłym nastroju. Wiedziałam że to ostatnie święta bez dzieci, że jak się nie uda to nigdy więcej nie usiade do stołu wigilijnego. Dziś jestem szczęśliwa ale myśl o tamtych chwilach i tak doprowadza mnie do łez. Dziewczyny, które wciąż walczą - nie poddawajcie się, to trudna droga ale dla każdej będzie zwycięska

[emoji127] 28.09.2017 Piotruś i Oleńka
Kochana możesz mi przypomnieć w ktorym tc urodzilaś maleństwa??
 
@Olusja1987 wiem co czujesz... ja to najchętniej usnelabym i obudziła się po świętach. U mnie najblizsza rodzina wiedziała więc będzie dodatkowo ciężko :(
Moja siostra w ciąży więc pewnie wszystkim oficjalnie też to ogłosi....nie wiem jak to wszystko mam znieść.
Gdybym nie miała syna to spakowakabym torbę i wyjechała na całe te święta gdzieś tylko z mężem...a tak będę musiała udawać że jest wszystko normalnie i pogodzilam się z sytuacją :( :( udawać...

A czemu nie możecie jechać gdzieś we troje? Skoro rodzina wie o wszystkim, to powinni zrozumieć że chcecie pobyć sami.
 
Cała prawda w reportażu
Tak? A mi się zupełnie nie podobał. Rozmowa w studio ok mimo że czasem pojedyncza reklama bywa dłuższa. Ale reportaż moim zdaniem słaby i powielający stereotypy. problem 3 par. Opowiadają 3 panie - Dwóm już w LO lekarze mowili ze mogą być problemy z zajściem. Trzeciej „bardzo szybko postanowiono diagnozę i rozpoczęli in vitro”. Trzy panie i migawkowo jeden facet. Panie opowiadają kiedy to u nich w kobiecych ciałach zdiagnozowano ze prawdopodobnie będą miały problemy z zajściem w ciąże. Na pare sekund wypowiedź jednego pana. Cytuje „Ja akurat lżej to przechodzę niż moja żona bo jednak w kobietę uderza to bardziej”. Koniec cytatu. Hmmm. Nie, nie kupuję tego.

U połowy przypadków kluczowym problemem jest tzw czynnik męski. I ani słowa o tym. Ja mam wspaniałego męża i na badanie poszedł sam z siebie po pół roku starań. Ale są takie pary ze kobiety robią dziesiątki monitoringów i inwazyjnych badań a latami panom do głowy nie przyjdzie ze oni mogli by pójść trzepnąć gruchę w pokoju zwierzeń w klinice. No i kwestia emocji u panów totalnie olana, zamieciona pod dywan. Jakie jest przesłanie dla faceta zmagającego się z niepłodnością oglądających ten reportaż? Że nie maja prawa do emocji...
 
Olusja to chyba normalne. Ja bym najchetniej przespala swieta I w ogole nikogo nie chce mi sie widziec... ale jakos sie przemoge, odbebnie i wroce wczesniej do domu. Z ta roznica, ze ja w koncu powiedzialam mamie o poronieniu, mysle ze lepiej pozniej, bo moze tego az tak nie przezywala. Trzymaj sie, jestes super I pamietaj o tym! :)

Powiem wam, ze ja na dzien dzisiejszy zaluje, ze powiedzielismy rodzicom. Tzn. nie zaluje, ze powiedzialam moim rodzicom, dlatego ze mama kiedys sama przechodzila przez ta procedure, niestety bezskutecznie. Przez co ona wie co i jak i ze nie warto sie spodziewac, cieszyc za wczesnie. Jeden raz im sie udalo, na usg nawet bylo serducho, ale niestety pozniej nie dalo rady. Mimo wielkiego dofinansowania, dali sobie po jakims czasie spokoj z tym.

Zaluje raczej, ze powiedzielismy M rodzicom, poniewaz jest to teraz dla mnie dyskomfortem, otoz zawsze jak M dzwoni do swoich rodzicow to oni wciaz sie pytaja co i jak, kiedy, dlaczego nie udalo sie, itd. Nie maja zlych intencji, ale jednak dla mnie taka sytuacja jest niezreczna. Wolalabym tak jak z mama, ze przyjela do wiadomosci, iz musimy starac sie w ten a nie inny sposob i po prostu czeka, nie dopytujac sie na wiadomosc. Aczkolwiek ona znow sugeruje, zeby zaczac juz teraz procedure adopcyjna a invi robic dodatkowo. Chodzi jej tutaj przede wszystkim o aspekt zdrowotny. Niby lekarze mowia, ze nie ma powiklan po invi, to jednak u niej po tych wszystkich dawkach hormonalnych bylo bardzo nieciekawie z zagrozeniem zycia.
 
Święta to bardzo trudny okres w naszej sytuacji... u nas najblizsza rodzina wie i było troche łatwiej. Ale ciocie i babcie... ehh zazwyczaj płakałam przy wiekszosci życzeń .
A ja na początku składania życzeń (wigilia u tesciow) powiedziałam na głos że życzenia dotyczące dzieci i ciąży zostawcie dla siebie bo nie mam zamiaru ryczec przez całą wigilie. Wszyscy kiwneli głowami ze ok i bylo przyjemniej i wesolo:)
 
Powiem wam, ze ja na dzien dzisiejszy zaluje, ze powiedzielismy rodzicom. Tzn. nie zaluje, ze powiedzialam moim rodzicom, dlatego ze mama kiedys sama przechodzila przez ta procedure, niestety bezskutecznie. Przez co ona wie co i jak i ze nie warto sie spodziewac, cieszyc za wczesnie. Jeden raz im sie udalo, na usg nawet bylo serducho, ale niestety pozniej nie dalo rady. Mimo wielkiego dofinansowania, dali sobie po jakims czasie spokoj z tym.

Zaluje raczej, ze powiedzielismy M rodzicom, poniewaz jest to teraz dla mnie dyskomfortem, otoz zawsze jak M dzwoni do swoich rodzicow to oni wciaz sie pytaja co i jak, kiedy, dlaczego nie udalo sie, itd. Nie maja zlych intencji, ale jednak dla mnie taka sytuacja jest niezreczna. Wolalabym tak jak z mama, ze przyjela do wiadomosci, iz musimy starac sie w ten a nie inny sposob i po prostu czeka, nie dopytujac sie na wiadomosc. Aczkolwiek ona znow sugeruje, zeby zaczac juz teraz procedure adopcyjna a invi robic dodatkowo. Chodzi jej tutaj przede wszystkim o aspekt zdrowotny. Niby lekarze mowia, ze nie ma powiklan po invi, to jednak u niej po tych wszystkich dawkach hormonalnych bylo bardzo nieciekawie z zagrozeniem zycia.
U nas teściowa też za każdym razem pyta,a Wy jak tam,kiedy teraz i nyby chce dobrze ale powiedziałam M aby z nią pogadał żeby mnie w kółko o to nie pytała bo nie daje rady. I tak też sie stało, M zwrócił jej uwagę i od tamtej pory ze.mną na ten temat nie gada,tylko czasmi pyta M. Może też jej poprostu powiedzcie że nie chcecie w kolko tych pytań?
 
reklama
A co do stereotypów. Ja mam W życiu zasadę ze za duzo nerwów i energii mnie kosztują konkretne problemy żeby się jeszcze przejmować co kto sobie pomyśli. Nie spotykają mnie głupie uwagi w stylu ze czas na robienie dzieci bo dusze to w zarodku, mówię wprost ze walczymy ale u nas nie jest to łatwe. Nikt mi po raz drugi dzięki temu z takim tekstem nie wyjechał. Ale nie wdaje się w szczegóły, nie opowiadam naszej historii a już na pewno nie rozwodzę nad plemnikami męża. Mówię ze My mamy problem, jest konkretna diagnoza i konkretne leczenie i koniec kropka. Jaki jest tego efekt - ludzie podświadomie zakładają że problem jest z moim zdrowiem :D

No i kwestia izolacji. Ja wiem, ze dla wielu z dziewczyn na forum spotkania z dziećmi są trudne. Ale wiem tez ze dla wielu nie są. Ja dzieci uwielbiam, najchętniej bym je wypożyczyła od znajomych na dniówki, jestem ulubioną „ciocią” na osiedlu do której pędzą mali sąsiedzi żeby opowiedzieć o czymś szalenie ważnym ze szkoły czy przedszkola jak mnie zobaczą. Boli mnie natomiast ze sporo znajomych stara się mnie izolować, chronić od kontaktu z dziećmi bo „będzie mi przykro” albo koleżanki nie odzywają się długo a potem się okazuje ze są w zaawansowanej ciazy i głupio im się było odzywać żeby mi nie było smutno. Wrrrr..... Stereotypy są irytujące.
 
Do góry