witajcie
mayyka - witaj na forum i powodzenia w staraniach
drk – nie myśl, że to aż 7 tyg, ale że to tylko 7 tyg. A kilka dni potem pochwalisz się nam swoją betką. Pamiętaj, że na nasze cuda czasami musimy troszkę poczekać :-)
madzielanek - cieszę się, że maluszek zdrowo rośnie, dbaj o was kochana
molla – wiedziałam !!! Musiało się udać, spontany wychodzą w 100%. Zawsze tak jest. Także już niedługo będziesz kolejną ciężaróweczką na naszym forum.
dagnes - proszę mi tutaj szybciutko zakopać doła. Wystarczy, że ja tutaj psuję nastrój najczęściej.
Dziewczynki, te piękne wiadomości są jak mód na moje serce. Mój mąż dziwnie się mi przygląda, kiedy czytając was mam uśmiech od ucha do ucha :-d. Tylko tak sobie myślę, że jak wszystkie będziecie już w ciąży to będziecie tu do mnie zaglądać, bo sama tego forum nie pociągnę, chociaż często potrafię głosić monologi, ale na dłuższy dystans może mi to kiepsko wypaść


.
Ja dzisiaj pomaszerowałam na aca i antygoagulant toczniowy. I trafiłam na pielęgniareczkę co mi 3 razy się wkuwała i nie mogła trafić w żyłę

. Wyglądam z lekka jak po spotkaniu z jeżozwierzem :-d. I jeszcze mam parę spraw do załatwienia w sferze zawodowej, mam nadzieję, że do następnego transferu się wyrobię, bo nie chciałabym być niepokojona w tych dniach. Wczoraj zapomniałam komórki i jak wróciłam z pracy to włos mi się na głowie zjeżył, 4 smsy i 17 nieodebranych połączeń. Tak chyba mam zawsze kiedy zostawię telefon w domu

. Histeroskopia już niebawem i dzisiaj tak myślałam, czy mogę spokojnie sama pojechać na badania i wrócić? Do szpitala mam gdzieś 40 km. Oczywiście mój małżonek zaczął swoje wizje, że mnie zawiezie, poczeka, przywiezie. Poczułam się jak dziecko. Jakoś nie przywykłam do roli, aby mną się opiekować. Ot taka ze mnie zosia samosia. Któraś z was miała takie badanie? Jak się czułyście po nim? Bo na prawdę chciałabym sama to "załatwić" i nie angażować mojego męża w podwózki.