reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Bycie rodzicem to codzienna przygoda pełna wyzwań, ale też pięknych chwil. Chcemy poznać właśnie te momenty, które sprawiają Ci największą radość! Napisz w kilku zdaniach , co najbardziej cieszy Cię w rodzicielstwie, a możesz wygrać atrakcyjne nagrody ufundowane przez Bella Baby Happy 💛<

reklama

Kwiecień 2013

No ja na mojego P nie mogę narzekać. Z racji, że moja ciąża zagrożona, że ja po poronieniu, P obchodzi się ze mną jak z jajkiem. Mam zakaz sprzątania, on odkurza, myje podłogi sprząta łazienki (żebym tych domestosów nie musiała wąchać), ostatnio jak zobaczył mnie że wynoszę kosz z praniem na górę to nakrzyczał, że dźwigam. No i jeszcze na zakupy jeździ jak tylko mi na coś ochota przyjdzie (wczoraj o 22, w połowie filmu pojechał po lody sorbetowe bo mam na nie straszną fazę:-)).
Rzecz jasna jak się pokłócimy to na makasa, ale potem zawsze się szybko godzimy, bo nie potrafimy się na siebie obrażać i do siebie nie odzywać.
Ja staram się troszkę te hormony trzymać na wodzy, ale czasem ciężko :zawstydzona/y:.

Mnie już drugi dzień tak dziwnie boli brzuch. Czuję taki ucisk i ciągnięcie. Pewnie normalne, ale staram się dużo odpoczywać i leżeć.

skittles mam nadzieję że te dołki już ci przechodzą. Wiem, że człowiek jak sobie nawbija do głowy problemów to później ciężko to sobie wybić. Jestem przekonana że dacie radę z dwójką dzieciaczków, a bałaganem i obiadem kto by się przejmował!!!! Ja też w styczniu poroniłam i wiem jak ciężko jest się po tym pozbierać, staram się o tym nie myśleć, bo jak sobie przypominam jak to było, albo coś mi głupiego strzeli do głowy i zaczynam czytać o tym na forum to wpadam w panikę, ryczę jak głupia i nie potrafię się pozbierać. Po prostu musimy myśleć pozytywnie, optymizm to połowa sukcesu!!
 
reklama
lenka, oj tak :no:

Pchełko, postawa godna pochwały, nie napiszę, że do pozazdroszczenia, bo ja akurat jestem zbyt energiczna, by móc dusić w sobie emocje w ten sposób :tak::-)...uważasz, że jak się ktoś kłóci z partnerem Go nie szanuje? nie zgodzę się z Tobą, są osoby takie jak Ty i Twój partner, którzy mają w sobie stoicki spokój, a są osoby, które poczują ulgę tylko wtedy, gdy sobie wyrzucą...

...sądzę, że większość z nas w pięknych najczęściej 5-7 latach swoich związków była potulna jak baranek, oboje staraliśmy się sobie w drogę nie wchodzić i nie pokzywać agresji, a wszystko załatwiać na spokojnie, gdy zakochanie przechodzi w miłość taką prawdziwą i uczucia są silniejsze i niestety nami rządzą, miałam takiego znajomego, którego żona była "ideałem" zajomowała się domem, dziećmi no "cud miód malina", On w domu też ideał, zero kłótni kilka lat razem, dwójka dzieci i co? niestety szukał co i rusz adrenalinki i zdradzał ją nagminnie i to z kobietami, które huknęły na niego i nie były uległe...drugi przykład znajoma- mąz ideał, grzeczny, robił wszystko, gdy hormony szalały starał się rozumieć, w końcu ile można, znajoma zaczęła szukać wrażeń i zaczęła go zdradzać z facetami, którzy nie byli do rany przyłóż, tak więc moje zdanie jest takie, że dobrze mieć umiar we wszystkim...jak to ktoś kiedyś pięknie powiedział: "Mężczyzna chce grzecznej kobiety, która będzie niegrzeczna tylko dla niego, a kobieta chce niegrzecznego mężczyzny, który będzie grzeczny tylko dla niej"...ja natomiast uważam, że każdy facet, chce mieć w domu: matkę, żonę, przyjaciółkę, kochankę i su.kę najlepiej w jednym :tak: życie z biegiem lat wszystko weryfikuje niestety
 
Kurde, ale się źle czuję dzisiaj. Wszystko przez to, że w weekend się przepracowałam, bo malowaliśmy dom przed przeprowadzką. Starałam się nie nadwerężać za bardzo. Rodzice nam pomagali, ale niestety chyba i tak mnie wymęczyły te dwa dni prawie ciągle na nogach. Boli mnie brzuch i jestem mega słaba. A od kawy mnie odrzuca, więc nie mam się nawet jak wzmocnić. :crazy:
 
zgadzam sie:) ja tez zawsze wolalam tych niegrzecznych chlopcow:) taki ktory mi roze przynosil i pisal wiersze wogole mnie nie interesowal wolalam ten drugi typ..;)takich bardziej twardych facetow
bo slyszec co chwile''kocham cie dziubaski'' i byc calowana i glaskana co chwile to bym sie chyba pozygala:baffled:
no ja tez taka kobieta nie jestem co to meza misia i cmoka co chwile.:)
my jak dzieci lubimy pograc i w ixboxa i sie powyzywac:D powyglupiac

jest tez rowniez slodko i przyjemnie:) jak to w zwiazku ale co za duzo to nie zdrowo:))

ale ja nie mam takiej duszy prawdziwej romantyczki ani on zabardzo wiec to inna sprawa jest:)

a kazdy niech ma swoj przepis na milosc;)
 
Ostatnia edycja:
amen ;-):tak:

ladies, my też na xbox'ie śmigaliśmy, teraz to bardziej Amelcia z R, ale często gęsto w Tokena, Dead or Alive, albo inne lubiliśmy sobie pyknąć i jak dzieciaki przy tym dyskutować :-D
nooo fajna zabawa my sobie kupilismy kinekt i mamy ta gre co trzeba tanczyc itp.. ale nie ma czasu M bo praca ito wiec teraz zadko:( ale fajnie tak powywijac:) po ciazy zamiast cwiczyc
bede tancowac :D hehe
 
reklama
Dziękuję Wam wszystkim, bardzo mi pomoglyscie :happy2:

Z mezem jestesmy mlodym malzenstwem- ja mam 24 a on 28 lat- Poznalismy sie na poczatku 2009roku (pierwsza corcia to nie z nim ale pokochal jak wlasna) i szybko sie wszystko potoczylo- bardzo szybko zamieszkalismy razem, szybko sie zareczylismy... W sierpniu 2010 wzielismy slub (ale bylo fajne wesele ;-)), bylam juz wtedy w ciazy. Przeszlismy razem duzo choc moze wydawac sie to nierealne przy takim stazu- maz byl kochany i moglam na niego liczyc. Po narodzinach corci zaczelo sie cos psuc, maz stal sie wobec mnie obojetny- wrecz negatywnie do mnie nastawiony :-(, mowil nawet o rozstaniu. Nie pomagaly proby nawiazania kontaktu... malo bywal w domu. Bylo mi bardzo ciezko bo dopiero co zmarla mi babcia na raka :-(.W koncu zaczelam sama go olewac, zajelam sie soba i on wtedy sie zmienil- zaczal sie o mnie starac... Pozniej bywalo roznie ale w sumie okej. No i tak przelecialo... Jakis czas temu mi sie przyznal ze jak bylam w ciazy i po to mnie zdradzal i ze wydawalo mu sie ze mnie nie kocha, ze to wszystko za szybko bylo. Swiat mi sie zawalil, wszystko w co wierzylam bylo nieprawda. Powiedzial ze teraz juz wie ze mnie kocha i chce bysmy byli razem i zeby teraz bylo inaczej. Postanowilaam sprobowac (przeciez mamy dzieci), skoro mi to powiedzial to chyba naprawde chce bysmy zaczeli od nowa... Z poczatku bardzo duzo rozmawialismy- jak nigdy, myslalam ze juz tak zostanie ale mezowi minelo- jakos znowu stal sie skryty. No i potem okazalo sie ze jestem w ciazy... W tych wyzej opisanych okolicznosciach trudno bylo mi sie cieszyc- bylam wrecz przerazona i moja pierwsza mysl to byla aborcja :zawstydzona/y: (nie bylabym zdolna do tego tak naprawde).
Teraz maz ma nowa prace- pracuje na nocki, w dzien spi a jak juz wstaje to na laptopie przeglada ogloszenia motoryzacyjne (musimy kupic auto) albo jedzie do kolegi na kawe. A dla mnie czas to glownie seks. Juz mnie to meczy... Nie mam kiedy z nim porozmawiac. Jak dotad wszelkie proby (mowie o zwyczajnej rozmowie co mi na sercu lezy) koncza sie albo jego oburzeniem albo wpuszczeniem jednym uchem i wypuszczeniem drugim. Bo zmian zadnych nie ma. W domu palcem nie kiwnie, jezdzi gdzie chce, kiedy chce a ja jak chce gdzies wyjsc to musze sie prosic zeby z dziecmi zostal (rzadko).
Wczoraj sie poklocilismy po poludniu o to ze zapytalam go gdzie byl (a on mnie o wszystko wypytuje).
Po tym wszystkim powinien rozumiec ze chce wiedziec, ze zaufania brakuje... ale on ma to w nosie, w ogole nie pomysli co ja moge czuc. Pojechal po 16 i juz nie wrocil przed praca- dzis byl dwa razy na moment w domu i nawet sie nie pokazal. I co ja mam czuc :-(


Wybaczcie mi ze sie rozpisalam... Nawet nie mam z kim pogadac o tym. Z przyjaciolka sie spotkam w niedziele dopiero...
Nie chcialam pisac tu wszystkiego bo to watek otwarty ale jakos mi teraz lzej.

Gdyby nie dzieci juz bym to zakonczyla bo to ja ciagle o nas walcze a on jak zwykle ucieka- sama to nic nie naprawie.

Teraz po prostu odpuszcze i bede go olewala tak jak on mnie...
Tylko ze efekt bedzie pewnie taki ze on wroci, pare dni bedzie sie przymilal a ja tak naprawde nadal bede ze wszystkim sama.

Faceci...

*****************************

Dotkas Jak zwykle umiesz rozbawic, usmialam sie z tego o "lodziku"

Ladies Zazdroszcze wypadu do legolandu, wyobrazam sobie jak moja corcia by sie cieszyla

Mała mi usnela, mam chwile spokoju :tak:


Musze sie wyluzowac... Nie ma sensu sie denerwowac... Tylko brzuch mnie pobolewa przez to.


Dzieki jeszcze raz.
 
Do góry