Survivor tak zachęcasz do powrotu,że chyba już się spakujemy i wracamy

A tak na poważnie,to własśnie o to mi chodzi,że pójdziesz do mięsnego i cię kobieta w ojczystym języku opiepszy.Chamstwo swoją drogą,ale brakuje mi tego poczucia,że jestem u siebie,bo niestety tu ciągle czuję się obco.
I zazdroszcze
Ewa-Krystyna ,że tak się odnalazłaś na obczyźnie,mnie niestety się nie udało:-(Pomimo tego,że z dogadaniem się nie mam problemu,nie nawiązałam tu żadnej znajomości za angielką,poza jednym wyjątkiem w pracy.Po prostu mimo,tego,ze brakuje mi towarzystwa,jakos nie ciagnie mnie do anglików

,a jak np z malym ide do lekarza i pelno tam babek z dziecmi,to nawet nie chce mi sie z nimi gadac,moze dlatego ,ze raz sie zraziłam,bo potraktowano mnie jak glupia Polke:-(
Andula,ja jak jadę do Pl to nigdy się obco nie czuję,a wręcz przeciwnie.czasem tylko już chciałam wracać,ale to tylko ze względu na to,że nie wytrzymywałam już z rodzicami pod jednym dachem,a wiadomo w UK mieszkamy sami.Z ta uprzejmoscia w urzedach i sklepach tez sie spotkalam,ale cóz trzeba bedzie sie przyzwyczaic.
Beaa my też nie mamy gdzie wrócić,narazie będziemy mieszkać u teściów,a z czasem coś się wymyśli.Obawiam ,się tego jak cholera,że standard życia się zmieni i jeszcze z teściami pod jednym dachem

.Ale mam nadzieję,że bedzie dobrze i jestem dobrej myśli-nie mam innego wyjścia.
Sylcia racja wszędzie są rozterki ,ale mając te 600km do pokonania to jednak nie 2000km,a poza tym bardziej chodzi mi o to,że tęsknie za krajem,że ludzie mówią w moim języku i jakoś tak wszystko znajome.
Tosika,że jedzenie tu niby lepsze?!a w zyciu!ja ciagle przywoze pierogi i kielbaski z PL
A najbardziej to tęsknie za gorącym latem

;-)