reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Lipiec 2010

dziewczyny pomóżcie bo mam dylemat i nie wiem co lepsze :-( chodzi o moje zamieszkanie z dzidzią po urodzeniu, sytuacja jest następująca:
mój W pracuje pod Warszawą, czyli jakby nie patrzeć prawie 300km ode mnie bo tutaj w okolicy pracy po prostu nie ma ;-/ teraz ma kiepską tę robotę i chce ją zmienić, wysłał już cv i jest duże prawdopodobieństwo, że dostanie lepszą posadę, w dodatku w genialnych godzinach 8-14 a więc zawsze w razie potrzeby mógłby też sobie dorabiać po pracy;
w tym momencie mieszka u brata (śpi w przedpokoju na materacu ;p) w wynajmowanym przez niego mieszkanku (mini mieszkanko z mini ogródkiem, wyglądające mniej więcej tak: przedpokój w którym mieszczą się dwie szafy, pokój w którym mieści się łóżko i mini stolik, mini kuchnia + mini łazienka. Czyli mieszkanie dla jednej osoby lub co najwyżej bezdzietnej pary, bo nie wiem czy tam w ogóle łóżeczko by gdzieś wlazło..:baffled: Brat W wziął kredyt i kupił takie samo mieszkanko kilka kroków od tego wynajmowanego, tyle że większe - przedpokój z kuchnią, mała łazienka i jeden pokój dwa razy większy od tamtego, do tego mały ogródeczek więc te lokum jest naprawdę fajne, tak akurat na parę z jednym dzieckiem; te zakupione mieszkanko było do generalnego remontu więc teraz oboje z moim W je remontują
problem jest więc następujący, bo w sumie od początku było mówione, że co najmniej miesiąc po porodzie będę mieszkać u swoich rodziców, w swoim pokoju, żeby oswoić się z nowymi obowiązkami, no a potem by się zobaczyło co i jak ale.. ale wczoraj dostałam olśnienia, że przecież nie może tak być, no jak to tak, ja będę sama tu z dzidziusiem i z rodzicami, gdzie oboje i tak pracują a mój W tam? I co, będzie widział dzieciątko raz na tydzień? przecież w ten sposób nie zwiąże się z nim emocjonalnie, nie będzie nic wiedział, znał co i jak robić, co dzidzia lubi, co nie itp.. :no: zrozumiałam że nie chcę tak!
a Wy jak sądzicie? Lepiej mieszkać samej z pracującym partnerem i nowo narodzonym dzidziusiem 300km od rodziny czy lepiej mieszkać z dzidziusiem z rodziną 300km od tatusia maleństwa? :-(
aha no i trochę problem z tym mieszkaniem tam, bo W mówi, że jego brat remontuje tamto mieszkanie dla siebie, czyli nam zostałaby ta wynajmowana klitka.. :-( ja chciałabym mieszkać w tym kupionym mieszkaniu, spłacając po prostu co miesiąc ratę kredytu dla brata (wynajem tamtego i rata za te wychodzi mniej więcej taka sama) ale W twierdzi że on nie może się bratu narzucać (ja tego k.. nie rozumiem, gdyby mój brat miałby mieszkać ze swoją dziewczyną i dzieckiem w jakiejś klitce obok mnie, to nie będąc związanym, bez dzieci, zamieniłabym się z nim, żeby mieli jakieś warunki do mieszkania..)
chętnie pogadałabym z tym bratem, czy poszedłby na taki układ bo pewnie mój W tego by nie zrobił :baffled: ale nie wiem czy to wypada w ogóle powiedzieć: no to ty mieszkaj w tej wynajmowanej kawalerce a my będziemy mieszkać u ciebie..
co o tym wszystkim sądzicie?
wielgaśne dzięki za odpowiedzi, to jest dla mnie naprawdę ważne
 
reklama
No zła jestem strasznie i boję się tego szpitala tak szybko, wybiorę się chyba w przyszłym tygodniu (jak skończę kurację infekcyjną) prywatnie do gina, albo do dr Małyjasiak albo do tego co poleca emih. Nie potrafię zrozumieć jak niektóre z Was będąc na Nospie nie mają żadnych wskazań na szpital a jak przy mocnym Fenoterolu od razu mam się w nim położyć i czekać do porodu... Rozumiem mam powracające infekcje ale po ostatnim pobycie w szpitalu i dokładnym zbadaniu wyszło, że te grzybki/bakterie czy coś tam nie jest groźne dla dzidzi, bo by mnie nie wypuścili.
A jeszcze M wrócił od doradcy i za każdym razem wyliczają mu mniejszą zdolność kredytową, coś czuje, że własnego kąta też sie nie doczekamy...:wściekła/y::wściekła/y:

Idę wziąć kąpiel, może jak się odpręże to nie będę tyle myśleć i się denerwować... M do jutra w domu więc się poprzytulam do niego zanim pojedzie jutro do pracy.
 
ja jestem w podobnej sytuacji, nie lokalowej... Przeprowadziliśmy się z M do Warszawy, czyli jakieś 250 km od rodziców, nie mamy tu nikgo. Mamy namawiają nas, żebym rodziła w Częstochowie i posiedziała tam z miesiąc, bo tak będzie wszystkim łatwiej, bo będę się źle czuła itp, a tam to one mi pomogą. Ale nie wyobrażam sobie sytuacji, że M byłby tu, a Małą oglądał tylko przez chwilę w weekendy...
 
ja jestem w podobnej sytuacji, nie lokalowej... Przeprowadziliśmy się z M do Warszawy, czyli jakieś 250 km od rodziców, nie mamy tu nikgo. Mamy namawiają nas, żebym rodziła w Częstochowie i posiedziała tam z miesiąc, bo tak będzie wszystkim łatwiej, bo będę się źle czuła itp, a tam to one mi pomogą. Ale nie wyobrażam sobie sytuacji, że M byłby tu, a Małą oglądał tylko przez chwilę w weekendy...

ja tez mam podobnie, tu gdzie mieszkam z M nie mam nikogo i ostatnio własnie zaczęłam się zastanawiać czy by nie pojechać do rodziców na trochę po porodzie....ale też nie chce bez M i własnie sama już nie wiem co lepsze.....do tego mamy małe mieszkanie i nie ma opcji by ktoś do nas przyjechał na kilka dni...ehhhhh
 
Dziewczyny,
wrocilam od tesciowej, z ktora spedzilam ponad poltora tygodnia. Troszku zaczely mi sie tam pojawiac dolegliwosci kiepskie typu zgaga, skurcze lydek i bole kregoslupa, a rowniez bol podbrzusza taki jak na okres, Wrocilam przedwczoraj i pojechalam do szpitala, po Usg okazalo sie ze w ciagu 2 tygodni znacznie zmniejszyla sie ilosc wod plodowych (nie wyplynely, a wyparowaly) - bylo sprawdzone czy nie wyciekaja i niestety musze zostac pod kontrola do konca tygodnia. Jesli sytuacja sie nie poprawi bede zmuszona lezec w szpitalu do konca ciazy.
Nie chce byscie sie martwily, ze nie pisze, ale u tesciowej net chodzil gftalnie, a bezprzewodowego w szpitalu nie ma i tak na prosbe maz mi przyniosl laptopa i wysyla do was teraz wiesci napisane przeze mnie! Jesli wszystko sie unormuje napisze do Was w poniedzialek, dalam swoj numer telefonu ale nikt nie podeslal mi kontaktu do siebie, jesli ktos moze wyslac mi na priva to w razie co napisze w pon jesli okaze sie ze musze jeszcze w szpitalu zostac.

Trzymajcie sie cieplutko i uwazajcie na swoje Skarby!!
miluszka i Pola
 
Miluszka powodzenia zycze Wam!!

Ja tez mam problem bo moja mama mi powiedziala czy bym przyleciala po yrobieniu paszportu dla malego (ok 4 tyg. na niego sie czeka ) do PL .
wiec maly by mial miesiac z kawalkiem jak bym miala leciec .
no i sama nie wiem bo jak to bedzie ze szczepieniami ??
perla jak to by wygladalo ?bo Ty rodzilas w pl i potem wrocilas tutaj i tutaj maly mial szczepienia ?
chciala bym poleciec bo wiadomo pomoc bym miala no i moj starszak idzie do szkoly od wrzesnia wiec tak kiedy bede chciec juz sobie nie polece bo wiadomo szkola,obowiazki ... no ale te szczepiania mnie zastanawiaja :baffled:
 
witam:-)

padam na pyszczek.. od 10 łaziliśmy po sklepach za wanną, geberitem, byliśmy też u stolarza, dopiero co weszliśmy do domu.. o 17 miałam się jeszcze spotkać z koleżanką, ale już nie dam rady po prostu:-(
 
reklama
miluszka, trzymam kciuki!
młoda mamuśka, ja właśnie mieszkam sama z pracującym partnerem 300 km od rodziców (skąd jesteś jeśli można wiedzieć, bo pisałaś kiedyś, ze z Mazur - ja też, a odległość podobna? ) i jakoś mi do głowy nie przyszło, żeby pomieszkać u rodziców - bo to my się musimy "zgrać" z dzieckiem i jakoś podzielić nowe obowiązki, a im wcześniej, tym chyba lepiej. Rodzice oczywiście proponowali, ale też nie nalegają, bo też uważają, ze musimy się samo najpierw nauczyć obsługi synka :) Jak się Mkowi skończy tydzień tacierzyńskiego + tydzień normalnego urlopu, to mama przyjedzie do mnie na tydzień-dwa, jeśli będzie taka potrzeba. Jakoś damy radę, mam tu sporo znajomych którzy tak mieli i jakoś dali radę :) Tylko że my nie mamy problemów mieszkaniowych, a to też spory plus.
 
Do góry