A ja znów spędziłam kilka godzin aby nadrobić zaległości...egh.... ale już goście pojechali... weekend intensywny się skończył..... Niestety mały dopiero zasnął- ma bóle wzrostowe.
Co do bólu piersi, to w tej ciąży czuję je aż tak mocno jak nawet na końcówce 1 nie czułam, ale tu pojawia się inny problem.... mam wyciek krwisty z piersi po naciśńieciu sutka... mój gin jak to zobaczył to się przeraził i wysłał mnie na dodatkowe badania, jednocześnie prosząc o każdą wiadomość na swój telefon...cudem dalszą daignostykę udało mi się załatwić w tydzień, bo zrobiły się nagle miejsca.... lub lekarz przechodził obok pani rejestrującej i kazał podejsć...
A diagnostyka wygądała tak- usg piersi u specjalisty radiologa który się specjalizuje w usg nowotworowym itp., on nic nie zobaczył ale powiedział iż to może być tak małe że będą mi pewnie musieli wykonać mammografie lub wymaz z piersi i skierował do poradni onkologicznej do gabinetu chirurgii. bałam sie zadzwonić jak nic... ale jednego dnia zadzwoniłam a drugiego byłam w przychodni i tu zaczęła sie nerwówka a dlaczego???
pan chirurg zbadał pierś tak lekko ją dotykając jakby was piórko pomiziało po piersi... powiedział że wyciek siary jest rzeczą naturalną szczególnie przy asymetryczności piersi i widocznie mam problem z poziomem progesteronu i że za długo karmiłam dziecko (11 m-cy) a powinnam góra do 7 m-ca i mam się zgłosić po zakończeniu laktacji i do widzenia..
ja w szoku ale oki... wyszłam juz z przychodni, wysłałam wiadomość ginowi włącznie z wyciekiem siary, ten sie chyba zdenerwował... i mi mówi, ale to nie była siara tylko krew. prosze to powiedzieć lekarzowi. no to ja spowrotem do przychodni, niestety biegiem, lekarza spotkałam wychodzącego na oddział i mówię że muszę wrócić bo prosił mnie o to lekarz prowadzący tamten zrobił wielkie oczy i mówi " to jak pani lekarz chce to pani wypiszę oświadzenie, teraz przyjmujemy tam i tam". przed wskazaną salą spotkałam pielęgniarkę, która była przy moim badaniu i mówię że musże do nich wrócić.. ona pyta dlaczego... ja zaczynam móić, ale nie mogę złapać oddechu. no to kazała mi usiąść i się uspokoić a ona mnie poprosi. Poprosiła i jeszcze raz pyta o co chodzi i w ogóle skąd badania, i skoro lekarz stwierdził że jest okey to o co mojemu lekarzowi chodzi. przeprosiła i zwyzywała mojego lekarza, że nie powinien niepokoić kobiety w ciąży i nie powinien "panikować" że szybko trzeba wszystko zrobić i że to........ i żebym go lepiej zmieniła

Wtedy zaczęła ze mną rozmawiać, że w początkach ciąży może się tak stać iż jak spię na piersi mogę ją ucisnąć i może mi się zrobić krwiacze, a jak nacisnęłam sutka to on znalazł ujście. Była w szoku że lekarz (mój gin) w ogóle sprawdzał czy to rzeczywiście krew wycieka z mojej piersi.. W końcu powiedziała dobrze przyjdzie lekarz to panią poproszę jako pierwszą... Efekt końcowy był taki iż mój lekarz dostał kartę porady specjalistycznej. We wskazaniach dostałam zgłoszenie się na usg kontrolne piersi za 3 m-ce i na koniec słowa lekarza " doprawdy nie wiem o co chodzi pani lekarzowi". podziękowałam wyszłam. A na ulicy już się zaczęłam śmiać... chyba cała sytuacja i obruszenie mnie rozbawily w efekcie końćowym, a może to nerwy zeszły. Tym samym czekam do 16-go na wizytę u gina aby usłyszeć serducho i aby mu przekazać kartę od 2 lekarza. Jestem ciekawa co powie. Na pewno moje piersi są tak drażwile iż ich dotyk boli.... Także cieszę się z chorobowego na którym jestem s synem bo odpoczywam i nabieram sił, bo z choroby oczywiście nie.
Suseł bardzo mi przykro i ściskam mocno..
Co do mówieniu szefostwu to do ukończenia 12 tyg. nie chciałąbym mówić szefowej, chyba że sytuacja będzie tego wymagać, ale wiążę się to ze skomplikowaną sytuacją.... o której może miedyś powiem......
co do zachciewajek, są chwilowe, później zanikają. zapachy drażnią... dziecia nie podnoszę i nie noszę teraz.... i choć jest duży to wielki tuliś z niego a że ma 23kg i ponad 115cm to szukam rozmaitych wymówek, bo on tak chce rodzeństwa że jakby się dowiedział to cała moja miejscwość by szumiała
