W ogole dziewczyny, szukam jakiegoś światełka w tunelu, że może można zrobić coś, żeby dziecko lepiej spało
noc z piątku na sobotę mieliśmy ciężka, mała w ogole nie chciała spac. Nie płakała przy tym, po prostu nie chciała leżeć, trzeba bylo chodzic i bujać tak do ok. 2 w nocy. Kolejna noc - z soboty na niedzielę - cudowna, od 19 do rana spala jak aniołek, wybudzała się tylko na karmienie i znowu zasypiała. Następna noc - z niedzieli na poniedziałek - znowu tragedia
bez placzu, po prostu oczy jak 5 zł i noście mnie 
i nie wiem od czego to zależy... jak tak nie spi, to dopada mnie taka bezsilnosc, wczoraj już zasnęłam i pozwoliłam jej leżeć kolo siebie i marudzić, nie reagowałam, nie miałam siły. W końcu mąż ją przejął i nosił do 2 w nocy, potem mi ją oddal i zasnęła na mnie...



