no i przyszla gorsza chwila :-(
wiecie, dziwne jest to wszystko, człowiek idzie do kościola, aby sie wyciszyc, a podczas tej godziny setki myśli przebiegają przez głowę...
oczywiście trafilam na chrzest...to sa ciezkie momenty, ale jakos dawalam sobie z nimi rade i teraz szukalam sily...poprosilam Wojtka o znak...i dostałam...ksiądz zaczyna mszę i mówi, ze dzisiaj przyjmiemy do wspołnoty...Wojtka...nic nie mogłam poradzić, łzy same płynęły ciurkiem i mialam ochotę uciec...gdybym byla blizej wyjścia pewnie bym wyszla, ale zostalam...nie ma to jak przeplakac pol mszy w koncie, ale poxniej przyszedl spokoj..mama maluszka byla cala msze usmiechnieta, promieniala, bilo od niej takie szczescie, ze i usmiech pojawil sie w koncu na mojej twarzy...wiem, ze moze to nie tak powinno byc, ale do glowy przyszla mi mysl, ze z tym malym Wojtusiem moglam posrednio uczestniczyc w chrzecie mojego Wojtusia...mial tylko chrzest z wody w szpitalu i bardzo chcialam go ochrzcic w kosciele..i zrobilo mi sie lzej na duszy i sercu i wrocil spokoj...moze ktos powie, ze zle zinterpretowalam, ze tak nie powinno byc...ale tak dzisiaj mialam...Wojtuś dał mi znak...kolejna proba za mna...ciesze sie, ze nie ucieklam i zostalam do konca
(*) Wojtusiu mój dzielny aniołeczku dziekuję i proszę o opiekę...wiem, ze o dużo proszę, ale wierzę, że nam pomożesz!!! Dzisiaj skończyłbyś 14 miesiecy (*)(*)(*)
(*) Aniołkowa Bando