Digitalis Karen wlasnie Lego dostala.
Jakas nowa seria teraz weszla dla dziewczynek i jak bylismy w sklepie jej sie bardzo taki nie wiem czy to weterynarz czy sklep dla pieskow spodobal. A Kevin ma Lego za duzo a ostatnio go wzielo na Hot Wheels to dostal autka. Obydwie paczki wielkosci gdzies 25X40 cm gora. M przemycil w reklamowce mowiac, ze to rzeczy dla mamy.
A i dalismy im na sam koniec jak szli do domu juz to pozniej w domu M mogl isc na gore robic a oni sie na dole zajeli.
betibeti az mezowi przeczytalam, ale kochane te Twoje chlopaki.
Powodzenia Dziewuszki na jutrzejszych wizytach!
Jestesmy juz w domku. Mielismy wyjsc o 12 ale mielismy jeszcze ten posilek rodzinny (jak ja uwielbim steki) no i juz sobie pozwolilam na coleslawa i fasolke i kawalek ciasta. Wczesniej nawet na menu z deserami nie patrzalam, jablko albo banana sobie tylko bralam.
Zawolalam na koniec doradczynie laktacyjna. Siedziala ze mna 30 minut, maly dalej nie lapal. Dala mu butelke i w polowie karmienia wymienila na piers ale zlal ja zupelnie.
Niby mowila zeby w domu dalej probowac ale usiedlismy z M i sie zastanowilismy i M do mnie mowi: wiesz nie chcialem Ci mowic bo sie tak cieszylas, ze w koncu karmisz ale my nie mamy czasu nawet zebys Ty karmila piersia. Synek sam za mamusie zdecydowal.
No i juz mi przeszlo. Dwojke wychowalam na butelce, wychowam i trzecie.
A jak wychodzilismy to ta przekochana ukrainka zawolala mojego M, wziela go do magazynku i dala mu 4 pudelka formuly, pieluchy, kremy, majteczki siatkowe, podklady, podpaski no pytala sie tylko co jeszcze chcesz. Plus z pokoju tez kazala wszystko zabrac bo mowi, ze to i tak musi byc wyrzucone.
Nawet pieluchy dla noworodkow wzielam i mowi dasz komus.
Do domu zajechalismy na 17 dopiero bo to jeszcze trzeba bylo zatankowac, do banku bo jutro wyplata, do sklepu bo chleba nie ma...
Maly juz niespokojny a i tak 4h wytrzymal od ostatniego karmienia i przed samym wyjsciem kupsko walnal.
To sobie teraz nie wyobrazam jakbym miala jechac po dzieciaki do szkoly i co na parkingu karmic i jak wrocimy, przed wyjsciem...
A na wycene to co w trakcie by zaczal plakac to jak ja profesjonalnie bym wygladala?
No dobra juz nie smece na ten sam temat, decyzja podjeta.
W domu troche nawet sprzatniete ale obiadu brak. A jeszcze zapomnialam na smierc, ze moja kochana sasiadka ma dzisiaj urodziny.
No i kurcze dzisiaj wielkie wydarzenie w Stanach bo Super Bowl - final sezonu futbolowego.
No i sasiedzi zamowili pizze i zaprosili nas do siebie (ja skasowalam kablowke bo i tak nikt nie ogladal).
Nazachwycali sie Martinkiem, zaoferowali oczywiscie opieke.
Az mi tak glupio bylo, ze nic jej nie kupilam.
Jutro chyba skocze do sklepu bo nawet myslalam co jej kupic i przypomnialo mi sie, ze redekoruje biuro mezowi teraz to bym jej karte kupila chociaz do sklepu z artykulami biurowymi i jakiegos kwiatka.
Martinek przekochaniutki. Jak tylko jest najedzony to nie ma dziecka, nawet smoka nie potrzebuje. Normalnie z chlopami, tacie na kolanach siedzial i tez futbol ogladal.
Teraz zesmy go przemyli i nakarmili i spi w lozeczku.
Tomasz do lozeczka nie wskakuje, ani nawet na przewijak.
Ale malego jak zobaczyl to do nas na lozko wskoczyl i obwachal z kazdej strony. I jak kapiel byla to Martinek juz troche glodny byl i kwilil to normalnie obydwa koty sie zbiegly i patrzaly co to sie dzieje.
Smiejemy sie, ze Tomek jest zdezorientowany: nie wie czy to wrog czy przyjaciel?
OK dziewuszki ide w koncu spac, pierwsze karmienie nalezy do M wiec moze troche snu dzisiaj zalapie.