Dzięki laski

ja odpoczywam prawie cały czas. w Pracy dużo ściemniam ;-) przynajmniej mogę

po pracy leżę i nic nie robię (czasem tam do annaroksana zajrzę ;-) ) obiad mam zawsze zrobiony, sprzątać nie muszę, więc na prawdę nie ma tragedii :-) troche stresów ostatnio miałam, ale już serio biorę to na dystans, bo np może być, że na usg wyjdzie wszystko ok, a urodzi się dziecko, to się okaże, że jest głuche, albo niewidome, albo jeszcze inaczej chore - to wszystko jest cały czas jedną wielką niewiadomą i takie gdybanie, że może jednak coś jest nie tak, i zamartwianie się - to nic nie da. Bo jeśli będzie - to co to zmieni? Będę kochać mniej? Każda mama chce mieć zdrowe dziecko, ale jeśli będzie chore, to przecież nie jest koniec świata... żyjemy dalej :-) Z wieloma chorobami da się żyć i być szczęśliwym. Ten cały cyrk z moim usg moje obawy, płacz, strach - chyba każda osoba przechodziłaby to samo, ale ten zaledwie jeden tydzień dał mi konkretną nauczkę, taką lekcję życia i na obecną chwilę jestem gotowa na wszystko - tzn nie jestem przygotowana, ale przyjmę wszystko na klatę i zrobię wszystko co w mojej mocy (jeżeli będzie taka potrzeba), żeby dziecko miało najwspanialsze życie i było najszczęśliwsze na świecie, podporządkuję się, bo wiem, że warto. Także wszem i wobec zapowiadam, że mam zamiar mieć udane życie
Gosia - własnie co do spotkania, to ja proponuję koniec października - początek listopada - jak annaroksana wróci już z Londynu i będzie troche luźniejszy czas, no i proponuję spotkanie w "sercu" Irlandii czyli Athlone - chyba każdy ma wtedy mniej więcej taką samą odległość do przebycia i nikt nie będzie poszkodowany.
No dobra, czas spać... Dobrej nocy