jestem i ja.. po przepłakanej nocy i nie lepszym poranku..
zwrot podatku jednak wziął komornik, choć im więcej czytamy przepisów tym jesteśmy pewniejsi, że nie mógł (dług był zaciągnięty przed ślubem, a zwrot to majątek wspólny). Misiek pojechał na naszą działkę, bo gruz przywieźli, jak wróci wybierzemy radcę prawnego, do którego zajrzymy pewnie jutro, do tego komornika też trzeba odwiedzić, żeby dał pismo, bo od decyzji trzeba się odwołać. teraz boję się żeby się nie wziął za wypłatę Miśka, bo jak żyć będziemy - nie wiem.
wstyd mnie pożera wielkimi kęsami, zwłaszcza że czas najwyższy ogłosić światu tę "radosną nowinę" (kiedy komornik siądzie Miśkowi na wypłacie jego matka się dowie (pracują w jednym zakładzie) i lepiej żeby wiedziała od nas, że płacimy za długi mojej matki).
Misiek wściekły, nawet wczoraj poszedł palić na strych. nie dziwię się mu, bo mnie też szarpie wściekłość, zwrot miał być na ubezpieczenie auta i może jakieś sprawy związane ze zgodą na budowę, a teraz będzie trzeba płacić na raty (skąd weźmiemy teraz 500zł na pierwszą?) i nic do przodu nie ruszymy..
przepraszałam go wczoraj - na szczęście kochany mówił, że to nie moja wina i mnie uspokajał choć sam kipiał..
Hania grzeczna, śpi teraz, ale boję się, bo cały dzień będziemy same (Barti pojechał z Miśkiem). i tu odzywają się moje hormony, bo czuję się samotna, co nie ma sensu, bo przecież mam wsparcie męża i wiem, że musiał pojechać i wróci wieczorem.
Fiore - myślę o Tobie za każdym razem kiedy są wiadomości w tv. oby trzęsienia ustąpiły i dały Wam spokojnie żyć.
dziewczyny - lepszego dnia od mojego