Wróciłam dziś do domu z przesympatycznego spotkania forumowiczek, w nastroju doskonałym a tu telefon od koleżanki, która 3 rok usiłuje sprzedać mi thermomix. Dowiedziała się, że w ciąży jestem i że dziecku będę gotować. Mówię, że dziecku to nie będę , bo pół roku na piersi, a ta dalej swoje, że za 4700 mogę potem szybko gotować. Mówię znów grzecznie, że potem to moja rodzina liczy 5 osób, z czego dwie to wielcy zżarci faceci i jak rosołu z 8 l i bigosiku z 5 l nie zrobię, to nie zaczynam, a w thermomix to mogę sobie przystaweczkę z warzyw co najwyżej. Bosie, a ta dalej mi kleci.... Mam nadzieję, że nikomu na emocje nie nadepnę w ciąży, thermomix jest fajny, ale cena i pojemność - nie. Skończyła dopiero ja jej powiedziałam, że marzę o stworzeniu marki, której realny koszt będzie 1500 a sprzedam za 4700.
Znam tę osobę, w domu się nie przelewa, auto ledwo zipie, chata do remontu, ale thermomix za 4700 jest, Kuvings za 1800 wyciskarka jest, gary zeptera są i kołdra z merinosa czy innego eskimosa też....Namiastka luxusu?