Anetusia, jak coś Cię martwi to dzwoń.
Ja np. mam tak dużo śluzu jak w dni płodne i taką nieprawdopodobną ochotę, że szok
ale muszę wytrzymać jeszcze do czwartku, jak gin powie że wszystko jest ok to wtedy trochę poszalejemy ;-)
Kurczaczek, ja to w ogóle na razie nie mam siły robić obiad... Mój mąż kończy pracę o 20:00, więc zrobię jakąś pierś z kurczaka i ryż do tego
w ogóle zauważyłam, że mój dzidziol to nie toleruje słodkiego i fast foodów. On kocha kwaśne. Jak wczoraj zjadłam naleśnika z nutellą, to do końca dnia miałam takie mdłości, że szkoda gadać :/ dzisiaj rano, to zjadłam michę kwaśnego żuru, teraz przegryzam kulki rybne w zalewie octowej i czuję się wyśmienicie
no więc póki co - koniec ze słodyczami 
Dziewczyny znalazłam fajny artykuł
http://www.edziecko.pl/pierwszy_rok...wona_kokarda__czyli_jak_rodzice.html#TRrelSST
a wy wierzycie w takie zabobony? bo mnie raczej śmieszą
Ja np. mam tak dużo śluzu jak w dni płodne i taką nieprawdopodobną ochotę, że szok
ale muszę wytrzymać jeszcze do czwartku, jak gin powie że wszystko jest ok to wtedy trochę poszalejemy ;-)Kurczaczek, ja to w ogóle na razie nie mam siły robić obiad... Mój mąż kończy pracę o 20:00, więc zrobię jakąś pierś z kurczaka i ryż do tego

w ogóle zauważyłam, że mój dzidziol to nie toleruje słodkiego i fast foodów. On kocha kwaśne. Jak wczoraj zjadłam naleśnika z nutellą, to do końca dnia miałam takie mdłości, że szkoda gadać :/ dzisiaj rano, to zjadłam michę kwaśnego żuru, teraz przegryzam kulki rybne w zalewie octowej i czuję się wyśmienicie
no więc póki co - koniec ze słodyczami 
Dziewczyny znalazłam fajny artykuł
http://www.edziecko.pl/pierwszy_rok...wona_kokarda__czyli_jak_rodzice.html#TRrelSST
a wy wierzycie w takie zabobony? bo mnie raczej śmieszą
Ostatnia edycja:
W zeszłym roku postanowiliśmy postarać się o rodzeństwo dla synka i tak staraliśmy się rok:-( Po kilku miesiącach zaczełam schizować.. mierzyłam temperaturę, badałam śluz, szyjkę, stosowałam testy owu, testowałam ciążowymi nawet na tydzień przed okresem i nic... w końcu pewnego dnia się udało. Ale moje szczęście potrwało bardzo krótko. Poroniłam w 5 tygodniu... stwierdziliśmy potem z mężem, że koniec z tym schizowaniem i narazie muszę się uspokoić i odłożyć starania. I tak potem przeprowadziliśmy się do Irlandii, poszłam do nowej pracy i tak o to jednego dnia skapłam się, że okres spóźnia mi się 4 dni
Zrobiłam test i nie mogłam uwierzyć w to, że jest pozytywny, bo w tym miesiącu akurat mieliśmy bardzo mało przytulanek i nawet nie staraliśmy się o dzidzusia:-) Życie lubi płatać figle.
) ale kilka musiałam zjeść i posmakować tej zalewy z octu. A M jak nie zjadzie nic w lodówce to chodzi do mamy się pożywić dom obok :-).