Witam,
mam pytanie bo nie wiem czy zaczynam popadać w paranoje, czy może to jest zupełnie normalne tylko ja jestem upartym przeciwnikiem - otóż rozbija się o prezenty.
Mam 2,5 letniego synka i jego ciocię z którą uważam mam problem, otóż ciągle kupuje mu prezenty (urodziny, imieniny, dzien dziecka, dzien chlopaka, mikołaj, Boze Narodzenie, prezent z wakacji, prezent z wyjazdu na 1 dzien w gory, prezent bez okazji ) Proszę żeby ograniczyla się do urodzin, Bozego Narodzenia i czegoś skromnego na mikolaja i dz.dziecka - więc okazuje się ze jestem niedobra, bo ona uwielbia robic prezenty i sprawia jej to przyjemność (jest chrzestną syncia), moj mąż jest chrzestnym u jej 2 letniego syna i nas niestety nie stać na prezenty z "każdej" okazji. Wg. mnie ona rozpuszcza moje dziecko i wpaja mu ze byle okazja jest pretekstem do dawania mu prezentow, nie chce zeby uczyl sie przekonania ze mu sie nalezy. Poza tym jest to bardzo zobowiązujące nas, że tez powinnismy kupić jej synowi, dzis dzieci sa małe, prezenty sa "małe" (jesli min.30zł kilka razy w roku,a w swieta i urodziny łącznie ok 300zł to mało), a co bedzie za kilka lat, kiedy moj syn bedzie dostawal prezenty, a my nic nie kupimy jej dziecku - mysle ze dziecko bedzie postrzegalo nas ze jestesmy niedobrzy, bo on nic od nas nie dostaje ;(
Jak mam wytłumaczyc szwagierce, ze nie chce tylu prezentow?
A moze to ja przesadzam, powinnam wyluzowac i pozwolic jej kupowac ?
Ona wcale nie jest zamożna, po prostu żyją na normalnym poziomie.
A moje dziecko tez nie jest jakies poszkodowane

jesli chodzi o zabawki, bo tez mu kupuje, ma mnostwo wszystkiego, ksiązek, samochodów, klockow. Ale ja uważam, ze za dużo to też żle. Czesto coś dostaje i potrafi powiedziec z rozczarowaniem "znowu prezent"