As dzięki:-) Naprawdę myślisz, że zaskoczy??? Mi nie chodzi o to żeby kochał jeść i jadł absolutnie wszytko. Ja też nie jadłam wielu rzeczy bo nie lubiałam i dałąm radę. Ale nie lubić jeść czegoś a nie lubić jeść praktycznie wszystkiego to już inna bajka dla mnie. dzięki za pocieszenie. I proszę o malutkie wsparcie, że chociaż dobrze robie...bo już czasem nei wiem czy mu tej kaszki nie walnąć na stół i papa. Przecież on nie lubi mięsa, jajek, warzywa tylko ugotowane i mała grupka by sie znalazła, chleb, jogurty, serki, sery takie czy takie, topione (ale tylko do spróbowania), truskawki, sałątki, surówki, galaretki czy kisiele.....no tylko kaszka i zupa. No kto mi da jadłospis dla niego??? Usmażone zje z chęcią, ale nie zbyt mi się to podoba. JAjecznice lubiał, teraz jest bee. No sfiksuję. dlatego tereaz idę za radą nie chcesz, nie jedz, będziesz głodny i czekam aż sięgnie po jedzenie. On jak jest głodny to woła!!! Bierze mnie za rękę i prowadzi do kuchi do lodóki i w nią stuka jęcząc. Ale niestety wsyzstko co ja tam mam jego podniebieniu nie odpowiada. On w końcu sięgnął po te kanapeczki i za każdą zjedzoną bił sobie brawo

no i my też

;-) I mam andzieję, że te wojna się skończy i zaakceptuje większość smaków no i konsystencję. Już nawet nie krzywi się z obrzydzeniem jak dotknie czegoś śliskiego ..no czasem...ale coraz mniej



bo przecież nawet kawałek suchej szynki wprawiał go w osłupienie
