reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mamy siedzące w domach z dziecmi

Mamą chciałam być od zawsze. Po długiej walce okazało się, że jestem w ciąży bliźniaczej. Na świat przyszło dwóch chłopców i pierwszy raz poczułam, że po to właśnie żyje człowiek, dla takich chwil, dla tego wzruszenia i dla tej odpowiedzialności. Nie chciałabym tutaj pisać o mojej wielkiej miłości do nich, ale o tym jakie dla mnie jest macierzyństwo. Początki były dla nas łaskawe a może nie było wcale aż tak trudno jak sobie to wyobrażaliśmy. Była wiosna, każdy mój dzień był moim osobistym sukcesem, obiadek, spacerek itd. Czułam się dumna i spełniona. Uśmiechy chłopców rekompensowały wszystkie drobne wyrzeczenia. Po kilku miesiącach przyszedł pierwszy kryzys, poczułam się jak robot, codziennie te same czynności, klasyczna niańka, sprzątaczka i matka zarazem, która z uśmiechem na ustach powinna zmienić pieluszkę, ugotować i jeszcze w pełni szczęśliwa przywitać męża w domu. Tak na pewno się nie czułam, po raz pierwszy wiedziałam, że to praca za którą nikt ci nie podziękuje, nikt nie zapłaci, nikt wieczorem nie doceni twoich wysiłków. Oczywiście chłopcy dodawali mi sił, wiedziałam, że robię to dla nich, spędzając czas tylko z nimi czułam, ze żyję. Kończyło się lato, przestałam w końcu jak to uważały osoby z mojego otoczenia użalać się nad sobą, narzekać na to co przecież każda kobieta posiadająca dzieci przechodzi. Nie miały one racji, moje macierzyństwo stawało się coraz bardziej dojrzałe, świadome wysiłku jaki trzeba włożyć w wychowanie dzieci, pokładów cierpliwości i beztroski w zabawie z nimi. Ktoś może powiedzieć, że przecież każdy o tym wie, że przecież na to właśnie skazujemy się decydując się na dzieci, ale teoria brzmi troszkę inaczej niż wygląda praktyka. Przyszła jesień a za nią zima, koniec macierzyńskiego, urlop i ewentualny powrót do pracy. Wszystko niby ustalone, dziećmi zajmie się babcia, a ja jestem rozdarta, zostawić ich z kimś? Ominąć te wszystkie piękne momenty w ich rozwoju? Uwsteczniać się dalej w domu czy wrócić do życia poza pieluchami? Właśnie teraz w najgorszym chyba z możliwych momentów przyszedł drugi kryzys. Brak zrozumienia ze strony rodziny, że też jestem człowiekiem, któremu czasem należy się odpoczynek, że chciałabym czasem wyjść z domu nie musząc się nikomu tłumaczyć gdzie, po co, czy na pewno muszę i za ile wrócę. Czuję się jak więzień we własnym domu, po raz pierwszy czuję się tak okropnie od kogoś zależna, musze prosić, żeby móc z mężem załatwić kilka ważnych spraw w mieście, nie wolno mi przecież jako matce mieć czasu na kawę poza domem, nie wolno mi wyskoczyć gdzieś z domu, tylko dlatego że mam ochotę wyjść. Słyszę, że przecież mam dzieci, sama tego chciałam. Jestem w punkcie zwrotnym, albo zostanę z dziećmi w domu albo wrócę do pracy? Sama nie wiem co jest lepsze, oczywiście serce mówi, żeby zostać, ale rozum podpowiada powrót. Ta decyzja ciągle przede mną. Macierzyństwo nie zawsze jest jak z okładki kolorowego czasopisma, kochasz swoje dziecko nad życie to czemu narzekasz? Przecież najważniejsze, ze jest zdrowe i ma przed sobą cudowne życie, że już teraz jest całym twoim światem, ale czy na dziecku ma skończyć się twoje życie? Czy już teraz jesteś tylko i wyłącznie matką? Nie masz prawa czuć się zmęczona, znudzona i zrezygnowana? Mam nadzieję, że nikt nie odbierze tego jako moich zażaleń. Wręcz odwrotnie jestem bardzo szczęśliwą mamą i żoną, ale tak jak każda kobieta miałam swoje kryzysy i dylematy którymi po prostu chciałam się podzielić z kimś kto mam nadzieję mnie zrozumie i dodać sił tym które wiedzą, że macierzyństwo nie równa się uśmiech mamy 24 godziny na dobę. Pozdrawiam, Marta
 
reklama
witam was "porannie" m pojechał po wypłatę i później pewnie gdzies uderzymy na jakieś zakupy:tak:
skoro chce jutro imieninki zrobić:tak:
a ja mam jeszcze ysiąc kokardek i ma mi jeszcze 500 dowieźć:baffled:
ciekawe czy sie wyrobie:sorry2:
ale na własn życzenie:sorry2: więc nie narzekam:tak:
 
A ja dziś spałam do 11.30 z przerwami bo musiałam o 8 małego nakarmić a potem babcia była to się nim zaopiekowała a ja lulałam jak nigdy!coś mnie chyba też choroba bierze bo i głowa mnie boli...oby nie
Znowu chciałam wyjść z maleństwem to już sobie poszliśmy teraz jest u nas -7 i słoneczko świeci ale jest mrozny wiatr to lipa ze spacerku:-(
Maly ma okropny katar i wydawało się być lepiej a dziś znowu ma mocniej kurcze kiedy mu to przejdzie a oczyszczanie jego noska to jakaś makabra drze się jakby go ze skóry obdzierali:-(
ja mam jak narazie ogarnięte ale dziś zabieram się za pranie bo się troche nam uzbierało przy Bartusiu
Właśnie przypomniałam sobie że musze zobaczyc ozdoby świąteczne w jakim są stanie i jak co nie co.
to narazie mamuśki:-)
 
hej laski!!!
witam sie i ja w piątkowy dzen.
za oknem słoneczko świeci i -2*na termometrze,super pogoda na spacer ale nie:no: dla nas.
ja nie mogę słowa powiedzec,gardlo mnie boli i cicho mowie jak myszka(chyba mam zapalenie krtani)krystian zasmarkany i zaczyna cos kaszlec:wściekła/y:(oby nam jak najszybciej przeszło)a ja mimo że sie nie za dobrze czuje to wziełam sie za sprzątanie krystiana pokoj już błyszczy,panele w korytarzu wyszorowane, drzwi wyczyszczone, zasłony sie piorą a ja teraz obiad zjadłam i odpoczywam.jeszcze mi kuchnia została ale to jutro bo dzis już nie mam siły.:no:

miłego dnia.:-)

ps.przepraszam ze tak tylko o sobie ale nie mam siły nic czytac.:zawstydzona/y::-(
 
Natalineczka też wolę książkę ;-) Beata pewnie też :-)
ViKamciaG jato bym chciała,żeby Maja pozwalała nam wszystkim tak pospać do 10 choć raz w tygodniu ;-)
LidkaR szybko się kurujcie. Ja też dziś w domu,bez spaceru tylko trochę Maja się powerandowała,bo u nas -10 i trochę wiatru było.
 
witam

nie bylo co odpisywac wiec napisze o sobie :-D

my choinki jeszcze nie mamy czekamy bo tata ma nam zalatwic zywa... :tak:
ozdoby juz powyciagalam dzieci maja w pokoiku malutka choineczke :tak::tak:

dzis porzadkow swiatecznych ciag daleszy, bajzel w domu a wszystko robie na raty
bo mlodzi mi szaleja przy tym balaganie :sorry2:

poza tym chorowitkom zycze zdrowka :tak::tak:

zmykam dalej sprzatac,
niki buszuje a sewi spi,
 
Drogie mamuśki, nasza Laura potrzebuje pomocy ! Gdyby potrafiła mówić ,pewnie sama by o sobie opowiedziała , a tak za pośrednictwem swojej kochanej mamusi liczy na naszą pomoc. Wspólnymi siłami pomożemy i uda się pomóc Laurze !
A Ty kerna trzymaj się !
Historia Laury : FSR - Historia Laury Ziobro
 
Ostatnia edycja:
witajcie kobitki
oj duzo tego do wczoraj nie bylo
widac ze wszytskie sprztaja:-):-)
no ja dzis ledwo swoej dzieci rano pobudzilama le jakos sie udalo
szkola tylko do srody wiec i Weronika pozniej az do nowego roku zostanie w domu
a po co mam ja zrywac i ciagnac rano:-)
siostr obiacala mi 2 dni z nimi posiedziec,wiecjeszcze tylko na 3dni musze opieke skombinowac i bedzie git (ale to na po siwetach)
po pracy do przedszkola i oczywiscie spacerek do domu na piechote
u nas rano bylo -13 a w dzien ciagle -10 tyle ze ladne sloneczko swiecilo:tak::tak::tak::tak::tak:
mialam sie wziac dzis za jakies porzadki dalej ale znajoma wadla na kawe i tak zlecialo do nocy a teraz mis ie nie chce:-p

jutro idziemy z dziewczynami do szkoly na spotkanie oplatowe dzieci niepelnsprawnych wiec mysle ze bedzie milo jak zwykle:tak::tak::tak::tak::tak:


hej

dzieki dziewczyny za rady obkładałam kwasna woda noge cale szczescie nie spuchła wiec napewno nie skrecona ale dalej boli choc dzisiaj lepiej chodze niz wczoraj :tak::tak::tak:a co to jest ARNIKA:szok::szok::szok: pierwszy raz sie z taką nazwa spotykam:confused::confused::confused::confused:
:

poczytaj sobie o Arnice w necie:-D
to taka roslinka ktora dziala leczniczo na rozne rzeczy,jest plyn z arniki,masc i wiele innych.dziala sciagajaco i na opuchlinze itd itd

łe u nas dzisiaj było -25:-D:-D:-D:-D
myslałam że zamarzne:tak:
i ja poproszę o te rozdziały pocytam z chęcią:tak::tak::tak:
p

oj tam w gorach to nikogo taka temp nie dziwi:-p:-p:-p:-p
przesle Ci ja mi podasz swojego maila:-p

[
a na dłonie dobra jest ta maść norweska co reklamują:tak: mąż uzywa bo też mu pękają:sorry2:
ja nie używam nic nigdy i nie mam na szczęście problemu , kiedyś słyszałam ze jak już sie raz posmaruje to będa pękać nieposmarowane i uznałam ze nie zaczynam nawet;-)

[/COLOR][/FONT] a u mnie D pomalował już salon (bo mu się zachciało:sorry2: na święta , no i musiał po sobie posprzątac, to przy okazjo jeszcze że wszystko wynosił do kuchni którą sprzątaliśmy całą kilka dni temu , znów musiał posprzątać .. i pozmywac podłogi:sorry2:
miałam go wyręczyć ale zarypałam nogą w szafkę jak siadałam no i mi kostka spuchła:dry:
Iwcik witaj w klubie;-)
wogóle to miałam coś jeszcze napisać i mi wyleciało z głowy ..
jak zawsze:eek:

oj nie ma to jak sie dorobic przed swietami
zycze szybkiego wyleczenia nogi i oby nie bylo to nic powaznego
a chyab skusze sie na ten krem tak mysle
ale dziewczyny mi podsunely mysl ze to moze byc uczulenie na lateks,bo w sumie w kazda zime mam problemy z rekami ale wczesniej jak pracowala i teraz to najgorzej
i do tego swedzi mnie skora na dloniach
teraz probuje rekawiczki winylowe,mimo ze nie sa zbyt wygodne,ale taka praca ze bez tego sie nie da

Witam porannie :-):-)
Maja dzisiaj się obudziła i do mnie że musi zanieść bombkę na choinkę bo dzisiaj ubierają więc ja do niej że mogła mi to powiedzieć wczoraj bo wszystkie bombki są w piwnicy i teraz jej nie przyniosę no i się popłakała :baffled::baffled:
]


niedobra mama:-p:-p:-p:-p:-p


ANABUBKA
A mzoe to co dasz rade bedziesz robila w rekawiczkach gumowych:confused:Ja sama cale sprzatanie gdzie trzeba babrac sie we wodzie odwalam w rekawiczkach:tak::tak::tak:
ja mialam kiedys balsam firmy gosh na mega przesuszona i popekana skore i byl ok:tak::tak::tak:

ja nie cierpie robic w rekawiczkach ale chyba wjscia nie mam bo mam dlonie jak u 60letniej babci nie liczac tch ran:-(

Mamą chciałam być od zawsze. Po długiej walce okazało się, że jestem w ciąży bliźniaczej. Na świat przyszło dwóch chłopców i pierwszy raz poczułam, że po to właśnie żyje człowiek, dla takich chwil, dla tego wzruszenia i dla tej odpowiedzialności. Nie chciałabym tutaj pisać o mojej wielkiej miłości do nich, ale o tym jakie dla mnie jest macierzyństwo. Początki były dla nas łaskawe a może nie było wcale aż tak trudno jak sobie to wyobrażaliśmy. Była wiosna, każdy mój dzień był moim osobistym sukcesem, obiadek, spacerek itd. Czułam się dumna i spełniona. Uśmiechy chłopców rekompensowały wszystkie drobne wyrzeczenia. Po kilku miesiącach przyszedł pierwszy kryzys, poczułam się jak robot, codziennie te same czynności, klasyczna niańka, sprzątaczka i matka zarazem, która z uśmiechem na ustach powinna zmienić pieluszkę, ugotować i jeszcze w pełni szczęśliwa przywitać męża w domu. Tak na pewno się nie czułam, po raz pierwszy wiedziałam, że to praca za którą nikt ci nie podziękuje, nikt nie zapłaci, nikt wieczorem nie doceni twoich wysiłków. Oczywiście chłopcy dodawali mi sił, wiedziałam, że robię to dla nich, spędzając czas tylko z nimi czułam, ze żyję. Kończyło się lato, przestałam w końcu jak to uważały osoby z mojego otoczenia użalać się nad sobą, narzekać na to co przecież każda kobieta posiadająca dzieci przechodzi. Nie miały one racji, moje macierzyństwo stawało się coraz bardziej dojrzałe, świadome wysiłku jaki trzeba włożyć w wychowanie dzieci, pokładów cierpliwości i beztroski w zabawie z nimi. Ktoś może powiedzieć, że przecież każdy o tym wie, że przecież na to właśnie skazujemy się decydując się na dzieci, ale teoria brzmi troszkę inaczej niż wygląda praktyka. Przyszła jesień a za nią zima, koniec macierzyńskiego, urlop i ewentualny powrót do pracy. Wszystko niby ustalone, dziećmi zajmie się babcia, a ja jestem rozdarta, zostawić ich z kimś? Ominąć te wszystkie piękne momenty w ich rozwoju? Uwsteczniać się dalej w domu czy wrócić do życia poza pieluchami? Właśnie teraz w najgorszym chyba z możliwych momentów przyszedł drugi kryzys. Brak zrozumienia ze strony rodziny, że też jestem człowiekiem, któremu czasem należy się odpoczynek, że chciałabym czasem wyjść z domu nie musząc się nikomu tłumaczyć gdzie, po co, czy na pewno muszę i za ile wrócę. Czuję się jak więzień we własnym domu, po raz pierwszy czuję się tak okropnie od kogoś zależna, musze prosić, żeby móc z mężem załatwić kilka ważnych spraw w mieście, nie wolno mi przecież jako matce mieć czasu na kawę poza domem, nie wolno mi wyskoczyć gdzieś z domu, tylko dlatego że mam ochotę wyjść. Słyszę, że przecież mam dzieci, sama tego chciałam. Jestem w punkcie zwrotnym, albo zostanę z dziećmi w domu albo wrócę do pracy? Sama nie wiem co jest lepsze, oczywiście serce mówi, żeby zostać, ale rozum podpowiada powrót. Ta decyzja ciągle przede mną. Macierzyństwo nie zawsze jest jak z okładki kolorowego czasopisma, kochasz swoje dziecko nad życie to czemu narzekasz? Przecież najważniejsze, ze jest zdrowe i ma przed sobą cudowne życie, że już teraz jest całym twoim światem, ale czy na dziecku ma skończyć się twoje życie? Czy już teraz jesteś tylko i wyłącznie matką? Nie masz prawa czuć się zmęczona, znudzona i zrezygnowana? Mam nadzieję, że nikt nie odbierze tego jako moich zażaleń. Wręcz odwrotnie jestem bardzo szczęśliwą mamą i żoną, ale tak jak każda kobieta miałam swoje kryzysy i dylematy którymi po prostu chciałam się podzielić z kimś kto mam nadzieję mnie zrozumie i dodać sił tym które wiedzą, że macierzyństwo nie równa się uśmiech mamy 24 godziny na dobę. Pozdrawiam, Marta

ales nam tu esej wlanela:szok::szok::szok::szok::szok:
mysle ze wiekszosc z nas spokojnie sie pod tym podpisze
ale moze cos wiecej o sobie?

hej laski!!!
witam sie i ja w piątkowy dzen.
za oknem słoneczko świeci i -2*na termometrze,super pogoda na spacer ale nie:no: dla nas.
ja nie mogę słowa powiedzec,gardlo mnie boli i cicho mowie jak myszka(chyba mam zapalenie krtani)krystian zasmarkany i zaczyna cos kaszlec:wściekła/y:(oby nam jak najszybciej przeszło)a ja mimo że sie nie za dobrze czuje to wziełam sie za sprzątanie krystiana pokoj już błyszczy,panele w korytarzu wyszorowane, drzwi wyczyszczone, zasłony sie piorą a ja teraz obiad zjadłam i odpoczywam.jeszcze mi kuchnia została ale to jutro bo dzis już nie mam siły.:no:

miłego dnia.:-)

ps.przepraszam ze tak tylko o sobie ale nie mam siły nic czytac.:zawstydzona/y::-(

zdrowka dla was duuuuuuuuuuuuuzo
a na gardlo tantum verde lub septolux:tak::tak::tak::tak::tak:
i plukanko z soli kuchennej

Drogie mamuśki, nasza Laura potrzebuje pomocy ! Gdyby potrafiła mówić ,pewnie sama by o sobie opowiedziała , a tak za pośrednictwem swojej kochanej mamusi liczy na naszą pomoc. Wspólnymi siłami pomożemy i uda się pomóc Laurze !
A Ty kerna trzymaj się !
Historia Laury : FSR - Historia Laury Ziobro

jasne ze sie uda!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
 
reklama
Witam :happy2:
Justa dziekuję za rozgłos:tak::tak:
No jakostak nam sięnazbierało tych problemów że nie bedę Wam tu przynudzać...narazie cel-duużo kasy:-(
Pozdrawiam wszsytkie;-)
 
Do góry