ja polozna w pierwszej ciazy i teraz to mam od poczatku. Chodze na zmiane raz do lekarza raz do niej. U niej to sie raczej tylko gada, bo sprawdza mocz i mierzy tylko cisnienie. W pierwszej ciazy to mi sie bardziej przydala, bo tak jakby prowadzila mnie za reke przez cala ciaze i przygotowywala do porodu. Niektore polozne ktore pracuja w przychodniach takze maja dyzury w szpitalach, ale to nie wiele. Jesli trafisz akurat na swoja polozna to bedziesz miala poprostu farta, bo tu nie ma z tym zwiazane do kogo chodzisz a z kim rodzisz.
A tak sie zastanawiam czemu masz lezec tyle czasu na lozku porodowym? Ja rodzilam na lozku, bo u mnie porod byl tak szybki ze troche bylam w szoku i ciezko by bylo ze mna wspolpracowywac w innej pozycji, poza tym czasem mdlalam, bo naprawde nie wiedzilam co sie dzieje i duzo nie pamietam, one naprawde mowily ze musialam miec szok, bo nie bylo ze mna czasem wogole kontaktu. Ciezko nie byc w szoku, gdy nagle powalaja cie takie skurcze i po niecalych 3 godzinach juz jest po wszystkim. Niezla intensywnosc. Ale mnie polozyli na lozko dopiero przy 10 cm rozwarcia. Wczesniej to chodzilam i lezalam w wannie. Nie daj sie tak od razu klasc bo bedzie ci ciezej, ja wogole usiasc nawet nie moglam. Musialam chodzic. Jak dasz rade to chodz, bo to nawet kwestia grawitacji, dziecko naciska na krocze i szybciej sie rozwiera, ale najlepiej poprostu poszukac jak ci latwiej.
Dasz rade,,,, ja to wychodze z zalozenia, ze teraz odwrotu to juz nie bedzie,,,, no i ze kiedys sie to skonczy, bez tej nadzieji chyba bym nie dala rady....