przyłączam się do doła Mamy Boo...ostatnio odnoszę wrażenie,że faceci nic nie rozumieją...jestem cholernie wściekła i załamama,ja rozumiem,że mają oni swoją pracę a co za tym idzie związane z nią problemy,ale mogliby łaskawie choć trochę zainteresować się rosnącym w brzuszku dzieckiem...(to odnośnie notki na Twoim blogu)przecież same go sobie nie zrobiłyśmy...tymczasem mój facet,albo pracuje,albo śpi,a żeby przyjść do mnie,to już chyba czasu mu brakuje..jestem tak cholernie zła na siebie!!!nie dość,że nie mogę na siebie patrzeć,bo dopadły mnie cholerne kompleksy związane z wyglądem,to jeszcze nie mam nikogo z kim mogłabym sobie porozmawiać...a to przecież on namawiał mnie na dziecko,to on się cieszył,gdy dowiedział się,że zostanie ojcem,choć ciąża była bardzo nieplanowana,to on pocieszał mnie,że sobie poradzimy...a teraz?on chyba myśli,że skoro znalazł sobie w miarę dobrze płatną pracę i zakłada ze mną konto,to już wszystko załatwione...przecież macierzyństwo to nie tylko pieniądze...on chyba nie rozumie,że mi też jest ciężko,trudne studia,zbliżająca się sesja,rosnący brzuszek...tymczasem mam dość sibie jego i czasami zastanawiam się,czy nie lepiej by było,gdyby malutkiej wogóle nie było...okrutna jestem wiem...koniec tej pisaniny,bo tak wyję,że zaleję klawiaturę