Milena ja zostawilam kilka razy Ł samego z dzieckiem, raz z dwojką. tzn.. pierwszy raz to byl jak pojechalam rodzić Oskara. 30 kwiecien byl jak pojechalam i wrocilam 4 maja. Ł pracował w piekarni na nocki F przebywal w ciągu dnia i nocy u moich rodziców. Ł twierdzil ze jak nie pracowal to byl alnbo u mnie albo zajmowal sie Filipem 4 letnim. g...o prawda takl na marginesie.. sądził ze mi matka nie powie jak te zajmowanie sie wyglądalo. zresztą 4 latkiem to za bardzo sie zajmowac nie trzeba. No ale./. on sie zajmowal. U mnie byl po godzince codziennie. wrocilam do domu.. pierwsze co zrobilam to jeden wielki szook. 4 dni mnie w domu nie bylo. A on niemial czasu nawet kubka po herbacie mojej umyc. jak go postawilam tak stał.
z domu nore zrobil. zanim to posprzątalam ogarnelam z wierzchu zeby bylo mozna z dzieckiem do pokoju wejsc to chyab 2 goidziny minely. a on do mnie pretensje mial ze ja sie powrotem do domu cieszyc nie umiem.tylko za sprzątanie sie biore.
potem zostal sam z dziecmi jak ja na noc do szpitala pojechalam na badania. Byly wakacje, chlopcy u mojej mamy, Ł w pracy.. jedna noc tylko z dziecmi. Chlopcy spali u mojej mamy. Bo on sam sobie rady z dwojką dzieci nie da. Jeden mia 6 lat drugi dwa.
Zostal tez sam z Oskarem jak F mial migdal wycinany. pojechalam z F w srode, na noc wrocilam do domu to zamiast polozyc sie spac bo o 5 rano juz musialam jechac do Filipa to sprzątalam bo tak zachlewił chate. Bo on sie dzieckiem zajmował. Nagotowalam wiecej i on mial tylko odgrzac sobie i Oskarkowi. Nie musial pralki wlanczc bo zapas ubran na pelne 3 dni mial Tylko zając czas dla dwulatka. spacer, obiad, spanie jakies, czy wycieczka do szpitala do starszego brata. No za duzo wymagalam.
Myslalam ze zamorduje go.
Potem.. 2 tygodnie tylko z Oskarem. Oskar od 8 do 14 w p-lu. był. tylko weekendy nie. 12 dni beze mnnie w domu.
Matko i corko.. co ja w domu zastalam. Myslalm ze sprzątac nie skoncze. Odkurzac to chyba nie byl wlaczany, kwiatki nie podlane, bo nie powiedzialam, pralki cale szczescie nie wlanczał. Jakby pofarbował coś to bym chyba pobila.
Zakupy jedzeniowe nie robione. Ja niewiem jak on zywił Oskara.. chyba samym makaronem. bo to umie gotowac. Na pierwszy prawie tydzien mieli zapasy obiadów porobione w zamrazalniku. a potem?? Wina moja bo nie narobilam wiecej. Aaaa i jajka smazone jedli bo "Oskar to lubi ".
21 lutego jade na dwie noce do szpitala z Oskarem. Ł zostaje w domu z Filipem. lepiej niech kupi sobie kask.. bezpieczniej bedzie dla niego
