reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Moj synek umarl a ja tak bardzo tesknie...

Dołączył(a)
7 Kwiecień 2011
Postów
6
Miasto
okolice rzeszowa
Nie wiem od czego zaczac...wiem jedno musze z kims porozmawiac bo dusze w sobie mysli , i bardzo potrzebuje rozmowy z kims kto mnie zrozumie.

W kwietniu 2007 roku nagle dostalam bóle porodowe. wtedy nie mialam jeszcze pojecia ze zaraz urodze synka.To byl 27 tydzien ciazy. Pamietam ze to byl piekny , sloneczny i cieply dzien...piatek.
Ja bylam bardzo mloda i niedoswiadczona, nie mialam skonczonych 20tu lat, to byla moja pierwsza ciaza.
do konca wszystko przebiegalo idealnie. wszystkie badania,moje samopoczucie - super.
I nagle te bole... z niczego...wezwanie karetki .... reszta dziala sie jak w filmie.W szpitalu szybkie przygotowanie na porodowce i slowa lekarza :gdzie ten brzuch? to jest ciezarna? zaraz odeszly mi wody ... pamietam jak blagalam w bolach zeby mnie uspac.. anestezjolog powiedziala ze juz mnie usypia i spytala czy zdaje sobie sprawe ze dziecko bedzie mialo 30 procent szans na przezycie...a ja zastanawialam sie o czym ona mowi? ....boli......co sie dzieje?? jak to rodze? ale dopiero kwiecien a ja mialam termin na koniec lipca ...

po obudzeniu powiedziano mi ze dziecko zyje ale stan jest bardzo ciezki - i beznadziejny. 1 punkt w skali apgar za bicie serduszka.
Jeszcze tego samego dnia zostal przewieziony do specjalistycznego szpitala jakies 70 kilometrow odemnie.
Ja zostalam sama.z pusta w brzuchu i bolem...maz pojechal na drugi dzien i zrobil zdjecie komorka...dopiero wtedy pierwszy raz zobaczylam mojego synka...mial sina glowke, od wylewow 4-tego stopnia.
Ja lezalam i modlilam sie zeby wyjsc z tego szpitala jak najszybciej i pojechac zobaczyc Go.

pierwszy raz zobaczylam mojego syneczka po tygodniu... bylam w szoku.Nie wierzylam ze to On i ze jest taki malutki.Lekarze byli przerazajaco szczerzy. Zadnych szans: "szczerze zyczymy wam zeby odszedl jak najszybciej. po takich wylewach bedzie roslinka. a co to za zycie dla niego? i dla was? jestescie mlodzi bedziecie miec jeszcze duzo dzieci" Wrócilam do domu i zaczelam czytac w internecieo wczesniakach o ich szansach i o tym jak potem moze wygladac ich zycie... codziennie 3 razy dzwonilismy zapytac o : "stan dziecka"raz byl umierajacy,raz dawali jakis cien szansy .... stracilam kilka dni nie wiem 3,4 w domu i przed telefonem. bylam obolala, spalam i myslalam czasem ze to tylko sen.. i w koncu jedna doswiadczona mama na forum powiedzialam mi tak oczywista rzecz : jedz do niego badz przy nim, on cie teraz potrzebuje!!!
Boze jakie to bylo proste. pojechalam,zamieszkalam u kolezanki.
Sipewalam mojemu synkowi, nucilam mu, dotykalam Go delikatnie, wypowaiadalam slowa ktore czesto mowilam w ciazy jak chocby imie jego tatusia. wierzylam mocno ze on czuje ze jestem przy nim.
polozna ktora odebrala jego porod, nadala mu na imie Adas. A ja balam sie to zmienic balam sie zmieniac cokolwiek......
spedzilam dwa dni z moim synkiem.Trzeciego dnia poszlam jak zwykle a w drzwiach zdziwiona pani doktor przy obecnosci innych rodzicow powiedziala mi : jak to pani przyszla odwiedzic dziecko? to pani nie wie? Adas umarl tej nocy. nie potrafie powiedziec co wtedy czulam :( nie potrafie nawac tego uczucia. dostalam jakies dokumenty i uslyszlaam : jak nie chce pani aby zrobic sekcje prosze napisac podanie. tu ma pani dokumenty potrzebne do aktu zgonu.... wyszlam zaplakana, zrozpaczona, i zastanawialam sie co dalej? stalam na korytarzu wielkiego szpitala i nie wiedzialam w ktora strone mam isc? zastanawialam ise gdzie jest moj syn teraz? dlaczego nikt nie pozwolil mi sie z nim pozegnac?

Minelo 4 lata.... na pomniku Adas..... do tej pory nie moge przyzwyczaic sie do tego imienia.przez ten czas byly momenty ze plakalam po nocach i szukalam powodow dlaczego tak sie stalo? <ZADEN LEKARZ NIE BYL W STANIE MI ODPOWIEDZIEC DLACZEGO URODZILAM PRZEDWCZESNIE> Ostatnio wybralam sie do szpitala gdzie On lezal .... wrcocily wspomnienia... Znow boli... szukam osob ktore mnie zrozumieja, albo choc wysluchaja...
 
reklama
Irena1 mnie bardzo pomogły dziewczyny na forum po stracie ciąży wiem że w grupie siła więc napewno znajdziesz tu pocieszenie.Przytulam Cię bardzo mocno.
 
to co opisujesz jest straszne , a sposób w jaki się dowiedziałaś że Adaś odszedł do aniołków wprost genialny i odpowiedni:-(, ale teraz nie ma to już znaczenia ,Adaś jest na pewno bezpieczny , a Ty musisz być silna , zresztą ja sama przez jakiś czas ale to był tydzień po urodzeniu byłam w sytuacji gdzie walczyli o życie naszego synka , ale mieliśmy wiele szczęścia i wiem że to łatwo mówić będzie dobrze , jedyne co mogę powiedzieć to to że przytulam Ciebie mocno i życzę powodzenia i zapalam (*) dla małego Adasia

pozdrawiam gośka
 
Irena. bardzo Ci współczuję. Nie jestem w stanie napisac słów, które zmiejsza Twój ból, mimo iz bardzo chciałabym Ci pomóc. Zycze CI duzo siły,i sciskam Cie z całego serca. Jestes aniołkowa matką.
 
Kochana Irenko, jak widzisz słuchamy i... przynajmniej staramy sie zrozumieć, a napewno szczerze współczujemy. Biedactwo Ty nasze- tyle czasu, a ciagle takie obolałe to Twoje serduszko...:-(. Nie miej do siebie żalu, byłaś młodziutka osóbką, pierwszy raz byłaś mamą. Wierz mi- w takich sytuacjach nawet "stare wygi" tracą głowę. Myślę, że Adasia możesz nazwać w sercu inaczej, to przeciez i tak Twój synek i będziesz go zawsze kochać- obojetnie, czy to będzie Piotruś, Jasiu czy Stasiu. Jesteś cudowną mamą: kochająca, czułą- Twój synek napewno byłby z Tobą najszczęśliwszy na świecie. Ale los zrządził, ze jest aniołeczkiem, więc musisz teraz kochać go, ale skupić sie też na sobie i dać szansę następnym swoim dzieciaczkom. Życzę Ci dużo siły i spokoju.
światełko dla Twojego syneczka (*)(*)(*)
 
Rozumiem i to bardzo...:-:)-:)-(Przeszłam przez to samo, całe dnie spędzałam ze swoją córeczką. To był najpiękniejszy, a zarazem najsmutniejszy okres w moim życiu, bo wiedziałam, że w każdej chwili może odejść
 
reklama
Naprawde bardzo,bardzo wam dziekuje za kazde slowo.
Nareszcie trafilam na osoby ktore mnie rozumieja. Chyba nikt nie zrobzumie mamy Aniolka, jak mama Aniolka :)

dziekuje, jeszcze raz dziekuje. Wierze ze w neidlugim czasie zajde w ciaze i ja donosze, pokocham barata albo siostre Adasia i jakos sobie to wszystko poukladam ale jeszcze dluga droga przedemna...
 
Do góry