reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

moja ....cytomegalia

reklama
Staram się być silna ale jest ciężko tym bardziej jak się widzi małe dzieci....Dzisiaj lekarze mówili to samo co wczoraj że trzeba czekać. Dla nas ważne że nie jest gorzej. Minął właśnie 3 tydzień podawania gancyklowiru zostało jeszcze 3. Zastanawiam sie czy nie pójść do psychologa lub psychiatry (strasznie to brzmi) może mi przepisze lek na wyciszenie, uspokojenie bo naprawde jest mi cięzko. Co o tym sądzicie?
 
Staram się być silna ale jest ciężko tym bardziej jak się widzi małe dzieci....Dzisiaj lekarze mówili to samo co wczoraj że trzeba czekać. Dla nas ważne że nie jest gorzej. Minął właśnie 3 tydzień podawania gancyklowiru zostało jeszcze 3. Zastanawiam sie czy nie pójść do psychologa lub psychiatry (strasznie to brzmi) może mi przepisze lek na wyciszenie, uspokojenie bo naprawde jest mi cięzko. Co o tym sądzicie?

wiesz, może nie trzeba leku, może wystarczy rozmowa z psychoterapeutą ....spróbować zawsze można
sama chodzę i wiem ,że niekiedy to jest potrzebne....
 
Mona wiem,ze łatwo jest pisać kiedy samemu nie jest się w takiej sytuacji...Ale musisz być silna.Dla siebie i przede wszystkim dla córci.Psychiatra.Jak to brzmi???Zupełnie normalnie!Lekarz jak każdy inny.Skoro potrzebujesz jego pomocy to jak najbardziej skorzystaj.
O cytomegalii wiem niewiele.Mam jednak bliska osobę,która ma dziecko z wrodzoną cytomegalią.Urodzone w terminie,niby wszystko było w porządku.Wirus osadził się w mięśniach.Lekarze stwierdzili,że dziecko nie będzie nawet samo siedzieć i trzeba się przygotować na to,ze całe życie będzie uzależnione od innych.Jak to brzmi dla matki???Koniec świata.Na szczęście dzielna mama nawet nie brała pod uwagę takiej możliwości.Dziś maluch chodzi,biega,mówi.Chodzi do przedszkola,jest cały czas rehabilitowany.Wszystko jest dobrze tyle,że wszystko przychodzi wolniej i z większym trudem.Ale dziecko jest mądre,sprawne i naprawdę fantastyczne.
Trzeba być silnym i nie wolno się poddawać bez względu na to,co powiedzą nawet lekarze.
Życzę Ci mnóstwa sił i wytrwałości,a maleńkiej jak najwięcej zdrówka:tak:
 
Mona

Najwazniejsze, że wogóle sama zauważasz potrzebę pójścia po poradę do lekarza, że nie zamykasz się w sobie. Napewno psycholog czy psychiatra Ci pomoże, sama rozmowa zdejmie z Ciebie choć odrobinę ciężaru, który przyszło Ci nosić.

Wierzę, że będzie dobrzę i w końcu przyjdzie dzień, w którym leczenie Zuzi zacznie przynosić oczekiwane rezultaty.
 
Mam nadzieje że rozmowa pomoże, generalnie jestem przeciwniczką brania leków. Za każdym razem gdy jadę do szpitala lub mam zadzwonić to serce mi tak biję i kłuje w klatce jakbym miała dostać zawału. Zresztą robiłam 2 tyg.temu EKG i też nie wyszły u mnie ciekawie skierowano mnie na usg serca ( czekam na wizytę) lekarz powiedział że nie chce krakać ale w tym wieku nie powinnam miec takiego zapisu i albo jest to wynik stresu albo wirus narobił szkód ( bardziej to bierze po uwagę!). Dzisiaj Zuzia była spokojniejsza ale niestety płytki spadły do 30 a były na poziomie 60. Spadek prawdopodobnie spowodowany podaniem leku na podniesienie leukocytów, coś kosztem czegos. Dlatego dzisiaj dostała ostatnią dawkę. Zobaczymy jakie będą wyniki jutro, jak coś mają jej przetaczać znów płytki a był tydzień spokoju. A poza tym bez zmian ciężko ale stabilnie...
 
mona trzymam za Ciebie kciuki...zobaczysz w końcu sytuacja się ustalilizuje....co do usg serca to idź i zrób...wiesz to może być sprawa nerwicy....w takich sytuacjach to poprostu naturalne (też kiedyś miłam podejrzenie). Umów się do jakiegoś psychologa napewno Ci pomoże...
 
mona mam nadzieję, że wszystko się ułoży, a to, przez co teraz przechodzicie to tylko trudne dobrego początki. Znam kilka Zuzanek, każda z nich ce****e się ogromną siłą charakteru i zdecydowaniem. Jak tak opisywałaś swoją księżniczkę to od razu sobie pomyślałam, że to najprawdziwsza Zuzia, jak coś się jej nie podoba to od razu bunt. :happy2: Widać, że ma w sobie ogromną siłę i wolę walki i życia. Mów do niej jak najwięcej w myślach, ciałem jesteś daleko ale energią blisko, a ja wierzę w to, że myśl może zdziałać cuda.
 
reklama
mona - myślę, że rozmowa z psychologiem czy psychiatrą pomoże Ci .. ciężko samemu sobie z wszystkim sobie poradzić, a taka osoba może być dla ciebie ogromnym wsparciem i odciąży Cię.. tym bardziej, że jak piszesz, już widać negatywne efekty stresu.. Mam nadzieję, że z sercem będzie wszystko w porządku, że to takie chwilowe.. Musisz być silna i dbać o soje zdrowie, bo masz dla kogo!!!:tak:
 
Do góry