reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Moja rodzina nie potrafi się zachować

mi się wydaje, że to nie jest kwestia sporadycznej czekoladki, tylko nieuszanowania woli rodziców. Jeśli matka dziecka decyduje, że jej dziecko nie spróbuje słodyczy przed ukończeniem roku (co zalecają aktualnie wszelkie autorytety), to jakim prawem babcia to podważa albo wręcz za plecami rodziców i tak częstuje dziecko ciastkiem?
Poza tym to dyskusja nie na temat, autorka postu mówi ewidentnie o sytuacjach patologicznych. O tym, że brat nigdy nie dostaje wartościowych posiłków tylko np. zupki chińskie!
Dokładnie. Dlaczego są osoby, które bronią takich domów?
 
reklama
mi się wydaje, że to nie jest kwestia sporadycznej czekoladki, tylko nieuszanowania woli rodziców. Jeśli matka dziecka decyduje, że jej dziecko nie spróbuje słodyczy przed ukończeniem roku (co zalecają aktualnie wszelkie autorytety), to jakim prawem babcia to podważa albo wręcz za plecami rodziców i tak częstuje dziecko ciastkiem?
Poza tym to dyskusja nie na temat, autorka postu mówi ewidentnie o sytuacjach patologicznych. O tym, że brat nigdy nie dostaje wartościowych posiłków tylko np. zupki chińskie!

Mysle, ze pewna cześć osób bierze wszystko zbyt poważnie. Jak komuś się chce z tego powodu robić awantury to proszę bardzo. Mnie nic do tego. Bo serio od tego ciastka coś się dziecku stanie?
A ile ten brat ma lat? Bo jeśli to dorosły chłop to niech je co chce. Przecież nikt nie będzie mówił 20 latkowi, co ma jeść.
 
Bo ja nie uważam, żeby było patologią dawanie dzieciom beznadziejnego jedzenia. Nadal dając dziecku byle jakie jedzenie możemy go wychować na porządnego człowieka, a to samo w sobie zaprzecza patologii.

Ja się odnoszę tylko do autorki, a nie do innej osoby, więc bez sensu są argumenty o powodu do dumy z powodu nagany.
nie chodzi o to czy dziecko źle karmione ma szanse wyrosnąć na porządnego człowieka, tylko chodzi o aspekt zdrowotny. Rodzic też jest odpowiedzialny na zdrowie dziecka. O to w jakim stanie będzie jego uzębienie, czy będzie musiało się zmagać z nadwagą, czy będzie cierpiało na przeróżne choróbska do których przyczynia się w dużej mierze „beznadziejne jedzenie”.
 
Oczywiście, tego nie powiedziałam.
Ale sama powiedz chciałabyś żeby Twoje dziecko wychowywalo się w domu gdzie nagadana w szkole jest powodem do dumy?

Co to znaczy ”nagadana” w szkole? Ja serio nie wiem…

Dokładnie. Dlaczego są osoby, które bronią takich domów?

Ja tylko próbuje ustalić co to oznacza „prosty” człowiek? Czy jest prosty bo nie ma edukacji? Czy jest prosty, bo przeklina? Czy jest prosty bo podaje jedzenie, które nie dosięga do standardów innych? Bo nijak prostota ma się do jedzenia, braku edukacji, czy używanego słownictwa. Może ale nie musi.
Jestem prawie pewna, ze większość z was złapałaby się za głowę gdyby się dowiedziała jak karmie dzieci. Czy to czyni ze mnie prostego człowieka?
Potrafie wysłać taka wiązankę, ze aż się będzie świecić. Czy to oznacza, ze jestem prostakiem lub prostym człowiekiem? Chętnie się czegoś o sobie dowiem :p
 
Co to znaczy ”nagadana” w szkole? Ja serio nie wiem…



Ja tylko próbuje ustalić co to oznacza „prosty” człowiek? Czy jest prosty bo nie ma edukacji? Czy jest prosty, bo przeklina? Czy jest prosty bo podaje jedzenie, które nie dosięga do standardów innych? Bo nijak prostota ma się do jedzenia, braku edukacji, czy używanego słownictwa. Może ale nie musi.
Jestem prawie pewna, ze większość z was złapałaby się za głowę gdyby się dowiedziała jak karmie dzieci. Czy to czyni ze mnie prostego człowieka?
Potrafie wysłać taka wiązankę, ze aż się będzie świecić. Czy to oznacza, ze jestem prostakiem lub prostym człowiekiem? Chętnie się czegoś o sobie dowiem :p
Serio, serio nie wiesz co to nagana? To może inaczej- hipotetycznie Twoje dziecko bije inne, bo np. nosi okulary. To powód do dumy?
Twoje 7letnie dziecko mówi o nauczycielce, że to ku&&@#wa. Dumna? O takim zachowaniu pisała madzia86.
Przed chwilą czytalam Twoja wypowiedź pod innym wątkiem o buncie 4-latka. Bardzo spodobal mi się Twój post. Pisałaś, że dajesz dzieciom jedzenie i nie pozwalasz, żeby wybrzydzaly. Trochę kłóci mi się to z idea karmienia chipsami, które tak pochwalasz.


Autorka watku dostała dużo odpowiedzi, może jakaś rada jej się przyda. Wydaje mi się, że temat jest wyczerpany.
 
Serio, serio nie wiesz co to nagana? To może inaczej- hipotetycznie Twoje dziecko bije inne, bo np. nosi okulary. To powód do dumy?
Twoje 7letnie dziecko mówi o nauczycielce, że to ku&&@#wa. Dumna? O takim zachowaniu pisała madzia86.
Przed chwilą czytalam Twoja wypowiedź pod innym wątkiem o buncie 4-latka. Bardzo spodobal mi się Twój post. Pisałaś, że dajesz dzieciom jedzenie i nie pozwalasz, żeby wybrzydzaly. Trochę kłóci mi się to z idea karmienia chipsami, które tak pochwalasz.


Autorka watku dostała dużo odpowiedzi, może jakaś rada jej się przyda. Wydaje mi się, że temat jest wyczerpany.

Zawezylas moja wypowiedz do pochwaly karmienia chipsami.
A ja nigdzie nie napisałam, ze zastępowanie zbilansowanej diety chipsami jest czymś godnym pochwały. Jednocześnie w moim mniemaniu chipsy nie są złem wcielonym i moje dzieci je jedzą. Tak samo jak pizzę, frytki, lody. Obojętnie kupne czy własnej roboty. Jedzą jako dodatek do normalnej diety.
Napisałam, ze nie wiem co to jest „nagadana”.
Wiem co to jest nagana. :)
W poście autorki wyglada to tak, jakby tam się bóg wie, co w tej rodzine działo. Aż dziw, ze autorka wyrosła na tak porządna osobę będąc karmiona od dziecka syfiastym żarciem i słysząc „kurwe” w zastępstwie przecinków ;) No ale być może taka niedoceniana perła w rodzinie im się udała. Nie wiem.
Zainteresowalo mnie natomiast określenie ”prosty” człowiek i „prostak”. Po czym to poznać?
 
Dziwi mnie większość komentarzy tutaj. Może dlatego, że rozumiem autorkę i jej obawy, bo - mimo że mojego rodzinnego domu nie nazwałabym patologią - to jednak sporo zachowań moich rodziców zwyczajnie mi przeszkadza. Jasne, że nie ma nic złego w tym, jeśli babcia czy dziadek dadzą wnukowi czekoladkę raz na jakiś czas, ale gdyby chodziło tylko o to, to nie byłoby żadnego problemu. Moje dziecko niedługo się urodzi, a ja dużo rozmawiam z moimi rodzicami i teściami na temat jego wychowania. I np widzę, że jako starsze pokolenie mają swoje przyzwyczajenia i jakieś zasady, ale np teściowa rozumie i pochwala to, jakie są najnowsze zalecenia, a moja mama mówi coś w stylu "dobra dobra, przecież nie można dziecku odmawiać słodyczy. To mam do wnuka przyjechać i mu czekolady nie przywieźć?".
Moi rodzice też sporo przeklinają, nie potrafią rozwiązywać małych konfliktów normalną rozmową tylko od razu są krzyki i wyzwiska, mają też zakodowane, że to kobieta jest w domu od sprzątania i robienia kawy mężowi. Mają sporo różnych nawyków, których ja nie akceptuję. Ale to jest ich życie, więc mi już wszystko jedno i niech robią jak chcą. Natomiast ja nie chcę, żeby mój syn takie nawyki obserwował, bo dzieci naprawdę chłoną jak gąbka.
Dlatego ile mogę, to tłumaczę już teraz (chociażby o tym jedzeniu czy bezpiecznych zabawkach) i uważam, że jeśli oni chcą utrzymywać kontakt z wnukiem, to powinni te zasady zaakceptować. To jednak działa też w drugą stronę - nie podobają mi się nawyki moich rodziców, więc prawdopodobnie nie zostawię z nimi syna na dłużej. Może dopiero jak będzie starszy i dużo łatwiej będzie mu ocenić, co jest dla niego dobre a co nie :)
 
Jak ktoś nie chce żeby dziecko patrzyło na negatywne przykłady to niech dziecka z takimi osobami nie zostawia. Proste.
Jesli jednak oczekują pomocy ale maja tysiąc piecset wymagań co do tego co można a czego nie wolno to może niech znajda płatna opiekunie i dadzą jej listę wytycznych?
A już kompletnie nie łapie, czemu są osoby co twierdzą, ze moja rodzina to „jest taka i owaka i w ogóle jak tak można, zło konieczne” a dzieci zostawiają z nimi codziennie.
Jak ja uważam, ze ktoś jest dla mojego dziecka złym wpływem to absolutnie i pod żadnym pozorem z taka osoba potomka nie zostawię. Nie i koniec. Skoro uważam ta osobę za szkodliwa to chyba jasne, ze dziecka z nią nie zostawię bo jeszcze mu się krzywda stanie.
 
Jak ktoś nie chce żeby dziecko patrzyło na negatywne przykłady to niech dziecka z takimi osobami nie zostawia. Proste.
Jesli jednak oczekują pomocy ale maja tysiąc piecset wymagań co do tego co można a czego nie wolno to może niech znajda płatna opiekunie i dadzą jej listę wytycznych?
A już kompletnie nie łapie, czemu są osoby co twierdzą, ze moja rodzina to „jest taka i owaka i w ogóle jak tak można, zło konieczne” a dzieci zostawiają z nimi codziennie.
Jak ja uważam, ze ktoś jest dla mojego dziecka złym wpływem to absolutnie i pod żadnym pozorem z taka osoba potomka nie zostawię. Nie i koniec. Skoro uważam ta osobę za szkodliwa to chyba jasne, ze dziecka z nią nie zostawię bo jeszcze mu się krzywda stanie.
No wiadomo, właśnie o tym mówię. W listopadzie szykuje się nam impreza i myśleliśmy, żeby na ten czas zostawić syna z moją mamą, ale jak tłumaczyłam jej, że dzieci nie przykrywa się kołderką tylko śpią w śpiworku, to widziałam, że to było dla niej do pomyślenia i obawiam się, że nie respektowałaby moich próśb, dlatego jej o to nie poproszę.
 
reklama
No wiadomo, właśnie o tym mówię. W listopadzie szykuje się nam impreza i myśleliśmy, żeby na ten czas zostawić syna z moją mamą, ale jak tłumaczyłam jej, że dzieci nie przykrywa się kołderką tylko śpią w śpiworku, to widziałam, że to było dla niej do pomyślenia i obawiam się, że nie respektowałaby moich próśb, dlatego jej o to nie poproszę.

Zadne moje dziecko nie spało w śpiworku :)
Za to jak po raz pierwszy dałam córce kocyk minki jak miała te kilka miesięcy to tak się zakochała ze zasypiała z tym minkim błyskawicznie. I koniecznie musiała go mieć na twarzy. A to podobno groźne.
Nic z tych „nowych wytycznych” mi nigdy nie pasowało.
 
Do góry