reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Na poprawę nastroju:)))

reklama
Lista leci tak od ok.8:00 do 9:00 ale my ją oglądamy od ok.8:30 jak mąż wychodzi do pracy no i póżniej oglądamy,zresztą wtedy już lecą te lepsze kawałki:-) te o których wcześniej pisałm;-)
 
A to znalazłam na forum w innych mamusiach:tak::-D
Dziecko idzie z mamą przez miasto. Nagle na wystawie widzi pięknego, puchatego misia.
Mamo, kup mi misia - kwiczy. Matka patrzy na cenę (50 zł) i odciąga dziecko od wystawy. Idą dalej, a tu na innej wystawie jeszcze piękniejszy, wielki, pluszowy misio. Dziecko w krzyk:
- Mamo! Ja chce misia!
Mama popatrzyła na cenę i załamała ręce, bo tam było 100 zł.

Po powrocie do domu synek przestał jeść. Przestał się bawić. W ogóle zrobił się marudny. W końcu mama zmiękła.
- Masz - rzekła dając dziecku stówkę w rękę - kup sobie misia, ale tego za 50 zł. Nie mam drobnych i musze ci dać całe 100 zł.

Dziecko uradowane pobiegło do sklepu i już miało kupić właściwego misia, kiedy wróciło urocze wspomnienie drugiej wystawy z zabawkami. Chłopiec bezzwłocznie zmienił sklep i już po chwili raźno maszerował do domu z ogromnym misiem w małych ramionkach. I byłby tak pewnie domaszerował, gdyby sobie nie uświadomił, że musi oddać matce pół papierka. Zmienił wiec kierunek, układając w głowie śmiały plan wysępienia od ukochanej ciotuni 50 złotych. Po chwili wpadł do domu cioci i ruszył w kierunku jej pokoju. Zawsze wchodził bez pukania. Kiedy przekroczył próg jej sypialni jego zdziwione oczy zobaczyły wystającą spod kołdry drugą parę nóg. I to nie były nogi wujka. Zmieszana ciotka wdziała szlafrok i poszła zamknąć drzwi domu na zamek. Kiedy wracała, by jakoś dogadać się z małym, od strony drzwi dobiegł glos wujka bezradnie próbującego je otworzyć za pomocą klamki.
- Już biegnę, kochanie! - Krzyknęła ciotka, pakując siostrzeńca i kochanka do szafy.
Wujek, jak to wujek, na długo nie wszedł. Zjadł obiad, skorzystał z tego, że ciocia była w szlafroku, po czym wrócił do robienia pieniędzy na pobliskim bazarze. W międzyczasie siedzący w szafie maluch nie próżnował:
- Panie, kup pan misia - rzekł do nieznajomego.
- Cos ty, głupi?
- Kup pan, bo powiem wujkowi. Za 50 zł.
Na taki argument facet nie miał riposty. Wysupłał z kieszeni spodni, które trzymał w ręku, 50 zł, dał szczeniakowi i wziął pluszaka.
- Panie, oddaj pan misia.
Zrezygnowany kochanek nie miał wyjścia. 50 zł za milczenie to nie była wygórowana cena. Ale maluch był bardziej cwany.
- Panie, kup pan misia. Bo powiem wujkowi.
I tak kilka razy. Kiedy chłopiec usłyszał, że wujek wyszedł, wypadł z szafy i popędził na ulice. Nagi gość nawet nie próbował go gonić. Mały wpadł do domu, gdzie siedziała zmartwiona rodzicielka. Z uśmiechem na ustach pokazał mamie misia za bańkę i rzucił na stół stosik banknotów. Nie wiedzieć czemu matka zwyzywała go od złodziei, w czym pomagał jej ojciec, i młody musiał w tempie odrzutowego nocnika podreptać do kościoła. Tam, klęknąwszy przed konfesjonałem, postanowił uczciwie wyznać prawdę i dowiedzieć się, jaka właściwie jest jego wina.
- Proszę księdza, ja w sprawie misia - zaczął niepewnie.
- Oooo, nie, gówniarzu! Siódmy raz nie kupię!
 
Kochany Święty Mikołaju!
Cały rok byłam bardzo grzeczną mamusią. Karmiłam, myłam i głaskałam na żądanie dwójkę moich dzieci, chodziłam do przychodni częściej niż do sklepu, upiekłam 700 pierniczków na jarmark Mikołajkowy w klasie mojej córki i wymyśliłam, jak zrobić szopkę na technikę bez użycia kleju. Mam nadzieję, że mógłbyś wykorzystać mój list na kilka Wigilii, bo pisałam go czerwoną kredką mojego syna na paragonie, czekając, aż pralka odwiruje, i
nie wiem, czy znajdę jeszcze chwilkę wolnego czasu w ciągu najbliższych 18 lat.
Oto moje świąteczne życzenia:

Chciałabym dostać parę nóg, które nie bolą po całym dniu uganiania się za dziećmi (w dowolnym kolorze poza filetowym, bo takie już mam), i ręce, które nie zwisają bezwładnie, ale są wystarczająco silne, żeby wynieść wrzeszczącego dzieciaka z alejki ze słodyczami w markecie. Chciałabym mieć również talię,
bo moja zniknęła gdzieś w siódmym miesiącu ostatniej ciąży. Jeśli w tym roku spełniasz również duże życzenia, to chciałabym dostać samochód z oknami odpornymi na odciski palców, i radio, które puszcza tylko muzykę dla dorosłych, telewizor, w którym nie ma żadnych programów z gadającymi zwierzętami, i lodówkę z sekretną szufladą za zamrażalnikiem, gdzie mogłabym się schować, żeby porozmawiać przez telefon.

Z rzeczy praktycznych, przydałaby mi się lalka, która mówi "Tak, mamusiu", żeby podnieść moją samoocenę rodzicielską, a także jeden dwulatek, który załatwia się do nocnika, dwójka dzieci, które się nie biją, i trzy pary dżinsów, których zamek zapina się na całej długości bez użycia siły i narzędzi. Fajnie byłoby mieć nagranie mnichów tybetańskich, mamroczących "Nie jedz w salonie" i "Nie bij brata", dlatego że mój głos jest chyba zakresem
odbioru moich dzieci i słyszy go tylko pies.

Proszę, nie zapomnij też o podróżnym zestawie ciastoliny, prezentu pożądanego najbardziej przez wszystkie matki przedszkolaków. Robią ją w trzech żarówiastych kolorach i gwarantują, że rozkruszy się na każdym dywanie, sprawiając, że dom teściów będzie wyglądał tak samo jak mój.

Jeżeli nie zdążysz już załatwić któregoś z tych produktów, poproszę o pare minut, żeby wyczyścić zęby i rozczesać włosy w ciągu tego samego poranka, albo o luksus zjedzenia obiadu o temperaturze wyższej niż pokojowa, podanego w czymś innym niż opakowanie styropianowe.

Jeżeli nie masz nic przeciwko temu, mógłbyś dokonać kilku cudów
Bożonarodzeniowych. Czy byłoby wielkim problemem, żeby oficjalnie uznać keczup za warzywo? Uspokoiło by to znacznie moje sumienie.

Nie byłoby też źle, gdybyś mógł skłonić moje dzieci do pomagania w domu bez żądania zapłaty, jakby były szefami rodziny mafijnej, albo żeby mój maluch nie wyglądał tak słodko skradając się w piżamce o północy do kuchni, żeby zjeść lodową kontrabandę.

Cóż, Mikołaju, za dwie minuty odblokują się drzwiczki pralki, a mój syn dojrzał już moje stopy przez kratkę wentylacyjną w łazience. Chyba chce swoją kredkę. Bezpiecznej podróży i pamiętaj, żeby zostawić mokre buty w przedpokoju! Wejdź i napij się herbaty, żebyś się nie zaziębił (zostawiam Ci też aspirynę). Poczęstuj się ciasteczkami ze stołu, ale nie zjedz za dużo i nie nakrusz na dywanie.

Z wyrazami szacunku
Mamusia

PS. I jeszcze jedno - możesz anulować wszelkie moje prośby, jeśli jesteś w stanie sprawić, żeby moje dzieci były na tyle małe, żeby wciąż w Ciebie wierzyć.
 
Kira, z tym księdzem to niezłe, hehe. A ten list do Mikołaja to trochę taki wzruszający no nie?
 
Kama-no spodobalo mi sie bo takie troszke prawdziwe:sorry2:

(Najslabsze Ogniwo)
Pytanie: Jaka wspólna nazwe nosza popularny batonik i rzymski bóg wojny?
Odpowiedz: Snickers

(N.O)
Pyt: Jaka litere przypominaja krzywe nogi?
Odp: L

(N.O)
P: Kogo pokonali Grecy w finale Euro 2004?
O: Nikogo. Wygrali.

P: Jakiego koloru jest sroka?
O: czerwono-zólta.

P: Ile par oczu ma mucha?
O: sto milionów

P: Rodzaj potwora?
O: Kangur.

(Familiada)
P: Potrawa z warzyw?
O: Kalafior.

P: Wymien soczysty owoc?
O: Banan.

(1z10)
P: Z czym mozna puscic zrujnowanego bankiera?
O: z dymem.

P: Z którego miejsca na Ziemi wszedzie jest na pólnoc?
O: Wszystkie drogi prowadza do Rzymu.

(N.O)
P: Kupa lub beczka?
O: (chwila ciszy...) - beczka!
P: nie, smiechu.

P: Jakim gazem byly napelniane sterowce?
O: gazem musztardowym.

(F)
P: Kto spelnia zyczenia
O: BYK.

(N.O)
P: Jakim jezykiem posluguje sie wiekszosc mieszkanców czeskiej pragi?
O: Nie mam pojecia.

(N.O)
P: Po jakiej orbicie krazy Ksiezyc wokól Ziemi?
O: Ksiezyc nie krazy wokól Ziemi.

P: Jak nazywa sie najstarsze drzewo w Polsce?
O: Baobab.
P: Ja sie nie pytam jakie zwierzatko ma pan w domu. Podpowiem, ze to jest dab, prosze powiedziec jak ma na imie.
O: Zenon.

(1z10)
P: Kto gra role Podstoliny w Zemscie?
O: Janusz Gajos.

(1z10)
P: Jaka trwa teraz era geologiczna?
O: Atomowa.

(N.O.)
P: Jaka jest wspólna nazwa dla pocisku do kuszy i taniego wina?
O: Jabol.

(N.O.)
P: Kraj w Ameryce Poludniowej, który jest synonimem chaosu.
O: Harmider.

(N.O.)
P: Nazwa stworzenia, które moze mieszkac w nosie.
O: Gil.
P: Widze, ze znasz sie na tej dziedzinie, moze wymienisz inne zwierze które mozna miec w nosie?
O: (pewny siebie) - Koza!
P: Jestes prawdziwym specjalista w tym temacie. (chodzilo oczywiscie o muchy w nosie)

P: Zwierze na litere "M"?
O: Mis!

P: Zielony barwnik obecny w roslinach?
O: Mech.

(F)
P: Cos kwasnego?
O: Kwas solny.

(1z10)
P: Ile skrzydel maja pszczoly?
O: Pszczoly nie maja skrzydel.

(1z10)
P: Nazwa miasta w Polsce, ryba, narzedzie stolarskie. Jaka wspólna nazwe maja te trzy rzeczy?
O: STRUG!

(1z10)
P: Kto spotkal 7 krasnoludków - królewna sniezka, czy spiaca królewna?
O: Sierotka Marysia.

P: Najwiekszy polski gryzon?
O: Zubr.

(1z10)
P: Z ilu piesni sklada sie biblijna ksiega Psalmów?
O: Z piesni nad piesniami.

(F)
P: Czym sie bawia dzieci w piaskownicy?
O: Przewracaja sie.

(1z10)
P: Jak sie nazywa zwierze zyjace na ziemi, które osiaga 30 metrów dlugosci?
O: Zyrafa.

(1z10)
P: W spodniach albo na swiadectwie?
O: Pala

(Va Bank)
P: Mówimy tak, gdy ktos nie orientuje sie, nie zna sie w danym temacie.
O: Co to znaczy pieprzyc androny!

(VB)
P: Szkielet jakiego zwierzecia czesto spotykamy w lazience?
O: Czym jest PIES. (chodzilo o gabke)

(1z10)
P: Czy diplodok zyje obecnie?
O: Tak.

(1z10)
P: Glówni bohaterowie "Nocy i dni"
O: Jan i Bogumil.
P: To byloby takie nowoczesne malzenstwo.

P:Jaka nazwe nosi najslawniejszy polski zaglowiec?
O: Kusznierewicz.

(F)
P: Co robia koty?
O: Skakaja.
 
No i nie odpisze!maly sie obudzil..........ale wszystkie kawaly sa dobre,hahaha,i ten film o pieluchach-naprawde smieszne!!!:-D:-D:-D..zmykam..
 
reklama
Do góry