reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Nastawienie lekarzy do 1 trymestru :/

Laura_T

Fanka BB :)
Dołączył(a)
1 Czerwiec 2020
Postów
822
Hej! Taka bardziej myśl czy też żal post. Urodziłam 1 dziecko - zdrowa ciąża, zdrowe dziecko. W 1 trymestrze miałam badanie krwi w 6tc, i trzy usg (6, 9, 12). Żadnych beta HCG - i miałam święty spokój. Teraz - 2 ciąża - dowiedziałam się o niej relatywnie wcześnie bo w 4+2. I tu zaczyna się po prostu dla mnie ciąg stresu..."Zrób beta hcg", "no ale zrób jak wzrasta po 48h, ale wiesz - jak nie wzrośnie to poronienie albo pozamaciczna, może być różnie". Wynik dobry. mmm koniecznie przyjdź na USG, musi serduszko bić. Idę na USG 6+3 - wszystko ok. Wczoraj moja ginekolog patrzy na badania - oj coś słabo to serduszko bije, powinno 150. Czytam w Internecie - na 6 tydzień w normie, lekarka która robiła USG też powiedziała, że jest wszystko dobrze. Ale lekarka w ramach konsultacji już w 6+5 chciała robić kolejne usg - czy bije, a może nie bije? może umarło? Wściekłam się. Nie - przyjdę za dwa tygodnie. Proszę przyjść za tydzień - i dodaje - "różnie może być w tym czasie".

I powiem Wam, że od wczoraj chodzę zła i wściekła - wiadomo, że przejęłam się słowami lekarki, ale myślę sobie, że na co nam ta cała medycyna jak kobieta w ciąży w 1 trymestrze traktowana jest jako potencjalne Kot Schrödingera. I dlaczego? Bo z jednej strony jestem w ciąży ale non stop czuję, że muszę udowadniać komuś, że jednak nie poroniłam i mam już tego serdecznie dosyć.

Nie umiem się cieszyć tą ciążą i duża w tym zasługa lekarzy.
 
reklama
Hej! Taka bardziej myśl czy też żal post. Urodziłam 1 dziecko - zdrowa ciąża, zdrowe dziecko. W 1 trymestrze miałam badanie krwi w 6tc, i trzy usg (6, 9, 12). Żadnych beta HCG - i miałam święty spokój. Teraz - 2 ciąża - dowiedziałam się o niej relatywnie wcześnie bo w 4+2. I tu zaczyna się po prostu dla mnie ciąg stresu..."Zrób beta hcg", "no ale zrób jak wzrasta po 48h, ale wiesz - jak nie wzrośnie to poronienie albo pozamaciczna, może być różnie". Wynik dobry. mmm koniecznie przyjdź na USG, musi serduszko bić. Idę na USG 6+3 - wszystko ok. Wczoraj moja ginekolog patrzy na badania - oj coś słabo to serduszko bije, powinno 150. Czytam w Internecie - na 6 tydzień w normie, lekarka która robiła USG też powiedziała, że jest wszystko dobrze. Ale lekarka w ramach konsultacji już w 6+5 chciała robić kolejne usg - czy bije, a może nie bije? może umarło? Wściekłam się. Nie - przyjdę za dwa tygodnie. Proszę przyjść za tydzień - i dodaje - "różnie może być w tym czasie".

I powiem Wam, że od wczoraj chodzę zła i wściekła - wiadomo, że przejęłam się słowami lekarki, ale myślę sobie, że na co nam ta cała medycyna jak kobieta w ciąży w 1 trymestrze traktowana jest jako potencjalne Kot Schrödingera. I dlaczego? Bo z jednej strony jestem w ciąży ale non stop czuję, że muszę udowadniać komuś, że jednak nie poroniłam i mam już tego serdecznie dosyć.

Nie umiem się cieszyć tą ciążą i duża w tym zasługa lekarzy.
No ja mam raczej odwrotne odczucia, a że jestem po 4 poronieniach w 1 trymestrze to naprawdę super jest jak mogę chodzić na usg co tydzień. I to nie jest straszenie, a świadmość ile poronien się wydarza wtedy. Lepiej mieć tą wiedzę. :)
 
No ja mam raczej odwrotne odczucia, a że jestem po 4 poronieniach w 1 trymestrze to naprawdę super jest jak mogę chodzić na usg co tydzień. I to nie jest straszenie, a świadmość ile poronien się wydarza wtedy. Lepiej mieć tą wiedzę. :)
Mam też wiedzę, że wchodząc do samochodu mogę umrzeć, bo ktoś może zajechać mi drogę. Czy mój mąż za każdym razem, gdy wchodzę do auta powinien mi mówić - to może być ostatni raz kiedy się widzimy?

Mówimy o zdrowej ciąży. Bez historii poronień. Nie trzeba chyba za każdym razem kobietę dołować, a może w tej właśnie chwili płód już nie żyje. Chyba ważne jest wsparcie i optymizm. Zresztą uważam, że chodzenie na USG co tydzień w 1 trymestrze, gdy nie ma wskazań, nie ma żadnego medycznego uzasadnienia.
 
Hej! Taka bardziej myśl czy też żal post. Urodziłam 1 dziecko - zdrowa ciąża, zdrowe dziecko. W 1 trymestrze miałam badanie krwi w 6tc, i trzy usg (6, 9, 12). Żadnych beta HCG - i miałam święty spokój. Teraz - 2 ciąża - dowiedziałam się o niej relatywnie wcześnie bo w 4+2. I tu zaczyna się po prostu dla mnie ciąg stresu..."Zrób beta hcg", "no ale zrób jak wzrasta po 48h, ale wiesz - jak nie wzrośnie to poronienie albo pozamaciczna, może być różnie". Wynik dobry. mmm koniecznie przyjdź na USG, musi serduszko bić. Idę na USG 6+3 - wszystko ok. Wczoraj moja ginekolog patrzy na badania - oj coś słabo to serduszko bije, powinno 150. Czytam w Internecie - na 6 tydzień w normie, lekarka która robiła USG też powiedziała, że jest wszystko dobrze. Ale lekarka w ramach konsultacji już w 6+5 chciała robić kolejne usg - czy bije, a może nie bije? może umarło? Wściekłam się. Nie - przyjdę za dwa tygodnie. Proszę przyjść za tydzień - i dodaje - "różnie może być w tym czasie".

I powiem Wam, że od wczoraj chodzę zła i wściekła - wiadomo, że przejęłam się słowami lekarki, ale myślę sobie, że na co nam ta cała medycyna jak kobieta w ciąży w 1 trymestrze traktowana jest jako potencjalne Kot Schrödingera. I dlaczego? Bo z jednej strony jestem w ciąży ale non stop czuję, że muszę udowadniać komuś, że jednak nie poroniłam i mam już tego serdecznie dosyć.

Nie umiem się cieszyć tą ciążą i duża w tym zasługa lekarzy.
Szczerze to nie rozumiem, ja wściekałam się na lekarzy typu "do 12 tygodnia to nie jest ciąża" i nie trzeba żadnych leków USG nic 😑😑😑 ale każdy ma inne podejście, dla mnie było ważne, żeby lekarz mnie w tym okresie 6-9 tygodni poważnie potraktował. W ciąży, którą utrzymałam szczęśliwie, lekarz dał mi z uwagi na wcześniejsze niepowodzenia i wyniki badań progesteron, acard, później heparynę. Dobrze też mieć jak najwcześniej wiedzę, czy ciąża rozwija się w macicy, czy w jajowodzie. Na pocieszenie powiem, że lekarze na NFZ robią rutynowo po 1 USG na semestr :)
 
Szczerze to nie rozumiem, ja wściekałam się na lekarzy typu "do 12 tygodnia to nie jest ciąża" i nie trzeba żadnych leków USG nic 😑😑😑 ale każdy ma inne podejście, dla mnie było ważne, żeby lekarz mnie w tym okresie 6-9 tygodni poważnie potraktował. W ciąży, którą utrzymałam szczęśliwie, lekarz dał mi z uwagi na wcześniejsze niepowodzenia i wyniki badań progesteron, acard, później heparynę. Dobrze też mieć jak najwcześniej wiedzę, czy ciąża rozwija się w macicy, czy w jajowodzie. Na pocieszenie powiem, że lekarze na NFZ robią rutynowo po 1 USG na semestr :)
Ale przecież nie o tym napisałam :/ tylko o tym, że za każdym razem słyszę, że to nie do końca ciąża, bo ryzyko jest tak duże poronienia, że muszę non stop tylko myśleć o najgorszym. Nie mogę się cieszyć - z dobrych wyników - bo przecież trzeba założyć, że przyjdzie zaraz najgorszej.
A jeśli chodzi o przykład chodzenia po tygodniu na badanie (prywatne zresztą za dużo $$) to lekarka widząc prawidłowe USG 6+3, prawidłowe wyniki krwi, wszystkiego - uznała, że mam przyjść za tydzień, a bo serce może już nie bić. Dla mnie takie podejście jest szokujące! Dla Was to jest opiekuńczość i realizm - dla mnie, to jest po prostu nieludzkie.
 
reklama
A może po prostu ogólnie coś niepokoi lekarkę i woli sprawdzić? I żeby Cię nie stresować, to nie powiedziała o swoich przypuszczeniach?
 
Do góry