reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

nie tak to miało wyglądać...

A ja myślę, że jeżeli ci/wam zależy na związku to powinniście skorzystać z pomocy specjalisty. To, co czytamy jest jedynie Twoją perspektywą, więc bardzo trudno powiedzieć, co poprawiłoby wasze relacje. Nie wiemy też, jaką pracę ma twój mąż, może wraca tak zmachany, że na nic nie ma siły, a może nawet by pomógł, ale na samą myśl, że jesteś niezadowolona lub w złym stanie mu się odechciewa. Może on też sobie wyobrażał, że rodzina jest jak z amerykańskich filmów: uśmiechnięta , zrelaksowana żona, dziecko anioł i obiad na stole?

Pamiętam, jak przez pierwsze 18 miesięcy mieliśmy spięcia na różne tematy, a wynikały z naszego zmęczenia. Fakt, że mój mąż bardzo mi pomagał, ale i tak dochodziło do spięć.

Pytanie, czy kiedykolwiek usiedliście razem i porozmawialiście, jakie są wasze oczekiwania. I chodzi mi o oczekiwania obu stron i o rozmowę, a nie o wyrzucanie sobie nawzajem żali i pretensji. Piszesz, że "niby zrozumiał swoje złe zachowanie". Jeżeli będziesz patrzyła na swojego partnera, jako na osobę, która się źle się zachowuje i robi coś specjalnie żeby cię zranić, to bez względu, co on będzie robił, czy mówił wszystko będziesz odbierać, jako atak. Może napisz do niego list o tym, jak chciałabyś żeby wyglądały wasze relacje - a nie co cię w nim denerwuje. Może spytaj, co jemu przeszkadza i co lubi.

A może mogliby pomóc Wam rodzice i np. na 2 dni lub na 1 noc zająć się maluszkiem, żebyście mogli przez chwilę pobyć razem? Może obydwoje potrzebujecie chwilę odpoczynku.
Początki rodzicielstwa często są trudne i czasem warto skorzystać z pomocy kogoś z zewnątrz, bo wasze zmęczenie i frustracja częściej prowadzi do zwarcia niż do rozwiązania.
Proponowałam pójście na terapię małżeńską. Problem w tym, że mój mąż jest z wykształcenia psychologiem.... Usłyszałam oczywiście że "ja jestem psychologiem". Poza tym to jest osoba z gatunku "nikt mi nie będzie mówił co mam robić". Zdaję sobie sprawę z tego to jest jedynie mój punkt widzenia i pewnie mogę być nieobiektywna, ale nie tylko ja widzę zachowanie mojego męża. Jako ojciec dziecka powinien robić wszystko, aby było dla dziecka jak najlepiej. A tutaj mąż widzi swoją wygodę i jak stwierdził "będzie musiał się wyprowadzić bo jest zabezpieczenie do kontaktu gniazdka elektr albo gdzieś trzeba zamknąć drzwi dla dobra dziecka". Mąż odbiera to jako coś przeciwko niemu a ja chcę jedynie wszystko dla dobra dziecka.

Jeszcze 3 miesiące temu była kłótnia, coś było nie tak -pogodziliśmy się i wszystko wróciło do normy... Minęły np 2 dni i znowu był problem, bo znowu a to dziecko obudziło się wcześniej niż zwykle a to trzeba pomyśleć o opiekunce (w końcu sama to załatwiłam)... Odbierałam to tak, że praktycznie wszystko co związane z dzieckiem stwarza dla niego problem. Łącznie np z tym że to problem żeby wrzucić wózek do bagażnika samochodu bo było tysiąc wymówek.... I tak w kółko. Jak już myślałam że będzie dobrze to wyskoczył z chamskim tekstem... W tej chwili ciężko mi myśleć inaczej. Nie widzę w moim mężu przyjaciela, nie mam w nim oparcia, muszę liczyć tylko na siebie.. Przez to wszystko stał się mi obcy. Chciałabym tworzyć rodzinę...
 
reklama
Proponowałam pójście na terapię małżeńską. Problem w tym, że mój mąż jest z wykształcenia psychologiem.... Usłyszałam oczywiście że "ja jestem psychologiem". Poza tym to jest osoba z gatunku "nikt mi nie będzie mówił co mam robić".

Jeśli Twój partner nie widzi potrzeby zmiany, to może idź sama i porozmawiaj z terapeutą. To też może bardzo pomóc.
 
Do góry