reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Niechniana ciąża

Dołączył(a)
11 Sierpień 2022
Postów
6
Hej dzewczyny.

Dowiedziałam sie ostatnio, że jestem w drugiej ciąży. Jestem totalnie załamana. Mam już jedną córkę, ktora ma za moment 2,5 roku. Poprzednia ciąża, poród i połóg dal mi ostro popalić. Powiedziałam sobie, że nigdy w życiu więcej dzieci. Jakoś dobrnęłam z córką do tego czasu. Oswoiłam sie z tym wszystkim. Życie mi sie zmienilo. Chlopak ciągle pracował i pracuje. Mało jest w domu. Zrezygnowalam praktycznie z każdej aktywności jako kobieta. Nie mam kiedy wyjść na paznokcie, na rzęsy do fryzjera. Nie pamietam, kiedy mialam dzień dla siebie. Żeby oderwać się od tego wszystkiego znalazłam prace w domu i jakoś dało mi to kopa do życia. Trochę musiałam się zaangażować, przejść szkolenia. Wszystko to robilam i robie z córką u boku. Nawet zaczęłam doceniać dni wolne i te chwile, które moglysmy spędzić razem. Partner jest, ale musze na niego naciskać aby przejął córkę w momencie, w ktorym mam np spotkanie.

Jakoś przyzwyczaiłam się, że wszedzie idziemy razem i pomimo częstych wahań nastroju Jakoś ściskam pieści i żyje dalej.

Gdy dowiedziałam sie, że jestem w ciąży pobiegłam zrobić badania krwi i potwierdziło się najgorsze.

Jestem w rozsypce. 4 dzien leżę i placze. Narzeczony mnie pociesza, że jakos damy rade, a ja po prostu nie chce. Nie mogę znieść tej myśli, że dopiero udało mi się z córką przetrwać tak długi czas i jest coraz bardziej samodzielna. Córka ma iść do przedszkola, barszo sie z tego cieszyłam i wierzyłam, że wrócę do pracy. Że mojej życie znów bedzie takie jak było.

Teraz nie wiem co robić. Jak myślę o tej ciąży, nudnościach, bólu brzucha, pleców, zgadze i nadprogramowych kg to po prostu mi slabo.

Nie jestem na to wszystko znowu gotowa. Znowu pozostane sama z tym wszystkim jak poprzednio. Partner znów będzie miał wymówki, że praca. Ja wiem, że urodząc dziecko nie pozostanie mi nic immego jak to przeżyć, ale wiem, że bede okropnie w tym wszystkim cierpić. Znowu będę taka przesiąknięta nienawiścią do wszystkiego i wszystkich. Stracę sens w codzienności. Będę płakać po kątach i odliczać godziny do tego, aż dzieci znikną i pójdą spać. Tyle o ile jedno dziecko było dosyć proste w obsłudze (mogłam godzinami spacerować i rano spałyśmy do 8/9) tak wiem, że teraz nie podporządkuje dnia do jednego dziecka. Straszak też bedzie chciał żyć, tak jak żył.

Zaznaczam, że stosowałam antykoncepcje. Dlatego to wszystko boli razy 10. Chcialabym cofnać czas i zapobiec temu.

Od kilku dni leze na kanapie i placze. Nie mam ochoty na nic. Córka spędza cale dnie przed telewizorem, bo mam tak okropną migrenę, że nie mogę wstać z łóżka i przejść z pomieszczenia do pomieszczenia.

Każdy w rodzinie pytał sie nas, kiedy kolejne dziecko przecież to nie może być tak, że jedynak. Ja mówiłam otwarcie, że moja córka bedzie jedynaczką, bo ja sie na matkę nie nadaje. Dam wszysyko od siebie, aby była najlepszym czlowiekiem, nie dam jej odczuć, że mocno jej nie chcialam. Kolejne dziecko nie wzbudzi we mnie silnego insynktu macierzyńskiego.

W tym moemcnie czuje sie jeszcze gorzej niż w momencie, w którym dowiedziam się o pierwszej ciąży. Teraz wiem, jak to wygląda, ile było wyrzeczeń, jak wyglada ciało po porodzie, karmienie i szara, smutna codzienność.

Z każdym, z którym rozmawiam zgania to na hormony ciążowe. Owszem na pewno biorą w tym udzial. Ale myślę, że moja świadomość co mnie czeka przytłacza mnie do takie stopnia, że powiedzialam wczoraj partnerowi, że ja nie chcę tego dziecka.

Będę znowu w tym wszystkim sama....
 
reklama
Bardzo mi przykro, że tak się meczysz. Od razu odeśle cię do psychologa. To też dobry czas, kiedy jesteś tylko ty i robisz coś dla siebie.

Hormony... Utrudniają ci "normalne" patrzenie na rzeczywistość. Jednak jak dobrze zauważyłaś, to nie są wyłącznie hormony. Mam 2 dzieci i mimo, że bardzo ich chciałam, o nie walczyłam, to naprawdę rozumiem o czym mówisz. 24h na dobę tylko ty i dziecko. Tak, człowiek potrzebuje czegoś więcej właśnie po to, by nie zwariować, by cieszyć się wspólnie spędzanym czasem.

Nie wiem jaka będzie twoja ciąża, ani poród, ani czas po nim. Wiem jednak, że jeśli uda ci się spojrzeć na wszystko inaczej, to może będzie ci łatwiej?
Zawsze możesz dać młodszemu pół roku swojego życia, a potem znaleźć żłobek, by iść jednak do pracy skoro chcesz. Możesz tak spróbować ułożyć rzeczywistość, by jednak nie dać się temu zwariować, by spróbować odmienić nastawienie do spodziewanego dziecka.
Domyślam się, że to dla ciebie trudne mając w pamięci to, co przeżyłaś. Powiem ci jednak, że ciąża ciąży nie równa. Tak samo jak dziecko dziecku. Ten czas z perspektywy twoich tęsknot wydaje się tragiczny, ale on ma swój plus. Może z większym trudem, ale możesz dużo osiągnąć. Pytanie, czego chcesz od życia?
Pogadaj z partnerem. Powiedz mu, że choć godzinę dziennie potrzebujesz wolna, taka tylko dla siebie, choćby ma wyjście do fryzjera, czy paznokcie. Może jakaś babcia, ciocia, znajoma? Może klubik malucha, czy rzeczywiście żłobek i przedszkole dadzą ci trochę wytchnienia.
Dużo spadnie na ciebie, nie daj się jednak zamknąć w tym sama, bo nie musisz są być. Pozwól innym zajmować się dziećmi. Już teraz spro możesz zorganizować. Zacznij od partnera i najbliższej rodziny
 
Bardzo mi przykro, że tak się meczysz. Od razu odeśle cię do psychologa. To też dobry czas, kiedy jesteś tylko ty i robisz coś dla siebie.

Hormony... Utrudniają ci "normalne" patrzenie na rzeczywistość. Jednak jak dobrze zauważyłaś, to nie są wyłącznie hormony. Mam 2 dzieci i mimo, że bardzo ich chciałam, o nie walczyłam, to naprawdę rozumiem o czym mówisz. 24h na dobę tylko ty i dziecko. Tak, człowiek potrzebuje czegoś więcej właśnie po to, by nie zwariować, by cieszyć się wspólnie spędzanym czasem.

Nie wiem jaka będzie twoja ciąża, ani poród, ani czas po nim. Wiem jednak, że jeśli uda ci się spojrzeć na wszystko inaczej, to może będzie ci łatwiej?
Zawsze możesz dać młodszemu pół roku swojego życia, a potem znaleźć żłobek, by iść jednak do pracy skoro chcesz. Możesz tak spróbować ułożyć rzeczywistość, by jednak nie dać się temu zwariować, by spróbować odmienić nastawienie do spodziewanego dziecka.
Domyślam się, że to dla ciebie trudne mając w pamięci to, co przeżyłaś. Powiem ci jednak, że ciąża ciąży nie równa. Tak samo jak dziecko dziecku. Ten czas z perspektywy twoich tęsknot wydaje się tragiczny, ale on ma swój plus. Może z większym trudem, ale możesz dużo osiągnąć. Pytanie, czego chcesz od życia?
Pogadaj z partnerem. Powiedz mu, że choć godzinę dziennie potrzebujesz wolna, taka tylko dla siebie, choćby ma wyjście do fryzjera, czy paznokcie. Może jakaś babcia, ciocia, znajoma? Może klubik malucha, czy rzeczywiście żłobek i przedszkole dadzą ci trochę wytchnienia.
Dużo spadnie na ciebie, nie daj się jednak zamknąć w tym sama, bo nie musisz są być. Pozwól innym zajmować się dziećmi. Już teraz spro możesz zorganizować. Zacznij od partnera i najbliższej rodziny


Dziękuję za wiadomość i słowa otuchy.

Córka idzie teraz od września, natomiast o drugim dziecku nie myslalam. W moim miescie jest jeden żłobek państwy do którego dostać się to jest cud. Z drugiej strony, spójrzmy prawdzie w oczy, kogo stać na żłobek i przedszkole(łączny koszt 1600 zl). Moja córka ma niską odporność i nie uwierze, że jej obecnośc w placówce bedzie ciągła. Wiem, że po prostu wysłanie dzieci w takie miejsca bedzie wiązało się z kolejnymi wydatkami w postaci leków, lekarzy i wyjazdów tam. A ja mając prace nie będę w stanie być ciągle na zwolnieniach, bo dobrze wiemy jak na to pracodawcy.

Partner pracuje na dg i zarabia calkiem ok, ale jednak czasy sa takie, że nie będziemy żyć jak królowie. Teraz w 3 na wyjamie spinamy się w tym co mamy i odkladamy pieniadze, a przyjdzie dziecko to po prostu te koszty rozłożą sie na kolejną osobe. Piersią nie będę karmić, więc nawet koszt mleka bedzie kolosalny.

Na wolne z jego strony tez nie ma opcji. Na rodzinę i znajomych nie mogę liczyć. Moja mama i tata pracują. Mama zajmowała sie córka raz, a tata wcale. Teściowa za granicą, a teść... no cóż. Czlowiek wiekowy, ciężko jemu zostawić dziecko. Jest nieodpowiedzialny i niezdarny. Znajome w większości z dziecmi starszymi, które nie wynagaja opieki tez niechetne do pomocy. Wszystko to wyszło już przy jednej córce, więc nie myślę nawet że przy drugim ktokolwiek bedzie chciał pomoc. Ja tez nie potrafie sie narzucać. Z wlasnje z tych powodów tak bardzo cieszylam sie, że bede mogla oddać córkę do przedszkola. Jak wspominalam, nie liczę na to, że bedzie chodzić ciagiem. Ale choćby jeden dzień w tygodniu dałby mi możliwość odetchnięcia tymbardziej, że partner praktycznie pracuje od poniedziałku do niedzieli. Rzadko kiedy ma wolne.

Wizja tego, że mogłabym w końcu pobyć sama ze soba gdy córka byłaby w przedszkolu byla piekna, no ale legło wszystko w gruzach.
 
Hej dzewczyny.

Dowiedziałam sie ostatnio, że jestem w drugiej ciąży. Jestem totalnie załamana. Mam już jedną córkę, ktora ma za moment 2,5 roku. Poprzednia ciąża, poród i połóg dal mi ostro popalić. Powiedziałam sobie, że nigdy w życiu więcej dzieci. Jakoś dobrnęłam z córką do tego czasu. Oswoiłam sie z tym wszystkim. Życie mi sie zmienilo. Chlopak ciągle pracował i pracuje. Mało jest w domu. Zrezygnowalam praktycznie z każdej aktywności jako kobieta. Nie mam kiedy wyjść na paznokcie, na rzęsy do fryzjera. Nie pamietam, kiedy mialam dzień dla siebie. Żeby oderwać się od tego wszystkiego znalazłam prace w domu i jakoś dało mi to kopa do życia. Trochę musiałam się zaangażować, przejść szkolenia. Wszystko to robilam i robie z córką u boku. Nawet zaczęłam doceniać dni wolne i te chwile, które moglysmy spędzić razem. Partner jest, ale musze na niego naciskać aby przejął córkę w momencie, w ktorym mam np spotkanie.

Jakoś przyzwyczaiłam się, że wszedzie idziemy razem i pomimo częstych wahań nastroju Jakoś ściskam pieści i żyje dalej.

Gdy dowiedziałam sie, że jestem w ciąży pobiegłam zrobić badania krwi i potwierdziło się najgorsze.

Jestem w rozsypce. 4 dzien leżę i placze. Narzeczony mnie pociesza, że jakos damy rade, a ja po prostu nie chce. Nie mogę znieść tej myśli, że dopiero udało mi się z córką przetrwać tak długi czas i jest coraz bardziej samodzielna. Córka ma iść do przedszkola, barszo sie z tego cieszyłam i wierzyłam, że wrócę do pracy. Że mojej życie znów bedzie takie jak było.

Teraz nie wiem co robić. Jak myślę o tej ciąży, nudnościach, bólu brzucha, pleców, zgadze i nadprogramowych kg to po prostu mi slabo.

Nie jestem na to wszystko znowu gotowa. Znowu pozostane sama z tym wszystkim jak poprzednio. Partner znów będzie miał wymówki, że praca. Ja wiem, że urodząc dziecko nie pozostanie mi nic immego jak to przeżyć, ale wiem, że bede okropnie w tym wszystkim cierpić. Znowu będę taka przesiąknięta nienawiścią do wszystkiego i wszystkich. Stracę sens w codzienności. Będę płakać po kątach i odliczać godziny do tego, aż dzieci znikną i pójdą spać. Tyle o ile jedno dziecko było dosyć proste w obsłudze (mogłam godzinami spacerować i rano spałyśmy do 8/9) tak wiem, że teraz nie podporządkuje dnia do jednego dziecka. Straszak też bedzie chciał żyć, tak jak żył.

Zaznaczam, że stosowałam antykoncepcje. Dlatego to wszystko boli razy 10. Chcialabym cofnać czas i zapobiec temu.

Od kilku dni leze na kanapie i placze. Nie mam ochoty na nic. Córka spędza cale dnie przed telewizorem, bo mam tak okropną migrenę, że nie mogę wstać z łóżka i przejść z pomieszczenia do pomieszczenia.

Każdy w rodzinie pytał sie nas, kiedy kolejne dziecko przecież to nie może być tak, że jedynak. Ja mówiłam otwarcie, że moja córka bedzie jedynaczką, bo ja sie na matkę nie nadaje. Dam wszysyko od siebie, aby była najlepszym czlowiekiem, nie dam jej odczuć, że mocno jej nie chcialam. Kolejne dziecko nie wzbudzi we mnie silnego insynktu macierzyńskiego.

W tym moemcnie czuje sie jeszcze gorzej niż w momencie, w którym dowiedziam się o pierwszej ciąży. Teraz wiem, jak to wygląda, ile było wyrzeczeń, jak wyglada ciało po porodzie, karmienie i szara, smutna codzienność.

Z każdym, z którym rozmawiam zgania to na hormony ciążowe. Owszem na pewno biorą w tym udzial. Ale myślę, że moja świadomość co mnie czeka przytłacza mnie do takie stopnia, że powiedzialam wczoraj partnerowi, że ja nie chcę tego dziecka.

Będę znowu w tym wszystkim sama....
Jak to czytam to myślę o wszystkich moich koleżankach starających się o dziecko a którym nie wychodzi. Dlaczego to jest takie niesprawiedliwe? Masz prawo nie chcieć dzieci i to one powinny być w ciąży, której tak bardzo pragną ..
 
Jak to czytam to myślę o wszystkich moich koleżankach starających się o dziecko a którym nie wychodzi. Dlaczego to jest takie niesprawiedliwe? Masz prawo nie chcieć dzieci i to one powinny być w ciąży, której tak bardzo pragną ..
Też tak myślę. Wiem, że są kobiety które starajasie latami i nic, a ja jak nastolatka... bardzo chetnie bym jej oddała możliwość zajścia tak łatwo w ciążę. Wtedy każdy bylby szczęśliwszy.
 
Też tak myślę. Wiem, że są kobiety które starajasie latami i nic, a ja jak nastolatka... bardzo chetnie bym jej oddała możliwość zajścia tak łatwo w ciążę. Wtedy każdy bylby szczęśliwszy.
Mimo wszystko trochę Cię rozumiem. Mój syn jest wystarany a jednak czas po porodzie był dramatyczny. Dopiero od kilku miesięcy jest lepiej
Może przemyśl sprawę adopcji?
 
Wiesz ze z takich sytuacji są wyjścia
Temat usuwania ciąży z własnego wyboru jest tak kontrowersyjny i ciężki, że nie można tak po prostu tym rzucać, bo "facet nie pomaga".
Ness, jeśli chcesz być radą w każdym możliwym temacie to postaraj się bardziej, znajdź inne drogi pomocy dla dziewczyny, doradź psychologa, wrzuć jej namiary na jakąś pomoc, czy placówkę która może pomóc. Jedyne na co się wystarałaś to sugestia o usunięciu ciąży, to jest słabe i nie wyglada na to zebyś przejęła się tym co dziewczyna napisała, tylko jakbyś chciała napisać coś anarchicznego. Jeśli chcesz dziewczynie pomóc, a nie masz pomysłu jak, to zwróć się do moderatorek, albo doradź to jej, na pewno nakierują na jakąś pomoc.
 
reklama
Do góry