Witam,
Ja też choruję na niedoczynność tarczycy i leczę się od roku. Niestety nie mam narazie radosnych i pocieszających wieści. Zaszłam w ciążę bez problemu przy dość wysokim tsh 9,12. Cieszyłam się bardzo, ale Dzidziuś nie żył już w 8 tygodniu. Jestem teraz po zabiegu i wiem, że nie wolno mi drugi raz popełnić tego samego błędu. Choć lekarze mówią, że tak się zdarza i nigdy się nie dowiemy, co zabiło moje dziecko, to jednak mam cały czas świadomość niedoczynności i to boli najbardziej.
Muszę narazie odczekać jakiś czas, ale niezbędne tutaj jest wykonanie TSH, ft3, ft4 i przeciwciał ATPO, TG. Niezbędny jest też dobry ginekolog-endokrynolog lub nawet ginekolog-immunolog jeżeli okaże się, że winne sąprzeciwciała. Trzeba coś z tym zrobić, póki jeszcze można. Lekarze muszą ratować to dziecko od samego początku, bo u mnie założyli, że jakoś to będzie. Nic nie brałąm oprócz zwiększonej dawki euthyroxu i taki mam finał. Dzidziuś nie żyje, ja muszę czekać i starać się nie załamać.
Jeżeli macie jakieś swoje doświadczenia, podobną sytuację-ja również proszę o pomoc. Lekarz, leki-wszystko, co może mi pomóc mieć zdrowe dziecko.