Witam ciepło po dłuższej przerwie. Nie będę zakładać nowego wątku, bo ten wpis jest moim pożegnaniem z forum. Może wrócę tutaj, gdy uda mi się zajść w ciążę, jeżeli podejmiemy taką decyzję po wszystkich przejściach, które stały się udziałem całej mojej rodziny. Na dzień dzisiejszy kolejna ciąża jest tematem nie do poruszenia.
Wczoraj pochowaliśmy naszego synka, urodził się 9 kwietnia na skutek wywołania porodu w 21 tygodniu ciąży. Nasz Mateuszek był bardzo chory, bardziej niż wskazywały wyniki badań, położna powiedziała mi że lepiej żebym nie widziała synka i niech pozostanie on w mojej wyobraźni małym chłopcem. Bo do końca życia mogę widzieć obraz zdeformowanego ciałka naszego maleństwa. Nie wiem co było, nie chcę wiedzieć i nie chcę sobie wyobrażać strasznych rzeczy. Zamykam oczy i widzę uśmiechniętego Mateusza, którego za rękę trzyma babcia będąca też już po drugiej stronie światła. I idą razem po chmurach patrząc na nas z góry. Mamy z mężem swojego Aniołka, który czeka na nas i kiedyś do niego dołączymy.
Bałam się swojej reakcji, bałam się że będę miała wyrzuty sumienia że przerwaliśmy ciążę. Ale dziś wiem, że pozwoliłam mojemu Maleństwu zasnąć spokojnie bez bólu i cierpienia, że zasnął otoczony miłością rodziców i nigdy nie poczuł bólu który by mu towarzyszył. I dziś wiem, że prawdopodobnie Mateuszek umarł by zaraz po naturalnym porodzie, że był zbyt chory by żyć. I dziś wiem, że odszedł czując jak bardzo go kochamy.