reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Obniżenie narządów po porodzie

Hej.
Przykro mi,że też Was to spotkało. Któraś pytała mnie o postępy. Niestety po prawie rocznej rehabilitacji jestem w martwym punkcie. Mam wrażenie, że wszyscy chcą na nas zarobić. Fizjoterapeuci na wizytach. Ginekolodzy na operacjach. :( ehhh szkoda wszystkiego. Może u Was będzie lepiej.
 
reklama
Hej.
Przykro mi,że też Was to spotkało. Któraś pytała mnie o postępy. Niestety po prawie rocznej rehabilitacji jestem w martwym punkcie. Mam wrażenie, że wszyscy chcą na nas zarobić. Fizjoterapeuci na wizytach. Ginekolodzy na operacjach. :( ehhh szkoda wszystkiego. Może u Was będzie lepiej.
Witaj,fajnie ze napisalas. Kochana a ile Ty masz lat? Caly czas czujesz ten dol u siebie? Jak dajesz rade w codziennych czynnosciach? Ja tez mam kulke w pochwie. Dzis bylam na cmentarzu pol godziny i oczywiscie bardziej mi wylazla. Mysle ze tez cwiczenia nic nie dadza . No bo jak to ma wrocic na miejsce? Nie ma co sie oszukiwac :/
 
Witaj,fajnie ze napisalas. Kochana a ile Ty masz lat? Caly czas czujesz ten dol u siebie? Jak dajesz rade w codziennych czynnosciach? Ja tez mam kulke w pochwie. Dzis bylam na cmentarzu pol godziny i oczywiscie bardziej mi wylazla. Mysle ze tez cwiczenia nic nie dadza . No bo jak to ma wrocic na miejsce? Nie ma co sie oszukiwac :/
Mam 32 lata. Zalecenia- plastyka pochwy. Powoli przestaje zwracać na to uwagę.
 
Tak sobie mysle,ze nawet jakby mialy byc te dolegliwosci to niech sobie są oby tylko to juz siedzialo na miejscu tam wszystko tak jak jest. Bo boje sie najgorzej ze calkiem zacznie wypadac. I co wtedy? Przeraza mnie to.
 
Cześć, jestem tu nowa, ale postanowiłam się podzielić z Wami również moją historią i może dać Wam i sobie nadzieję, że może być lepiej :) Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu zagląda :) Mnie również spotkało wypadanie przedniej ściany pochwy i nie tylko, ale może od początku. Poród miałam bardzo szybki 20 min i córka była na świecie (ważyła niecałe 3 kg, pierwsze dziecko), po porodzie czułam się bardzo dobrze, a więc nie oszczędzałam się aż tak bardzo. Tym bardziej, że u mnie w rodzinie żadna z kobiet nie miała problemów po porodzie, więc nawet nikt nie pomyślał, żeby mi dać jakieś rady. Tak naprawdę problemy zaczęły mi się po połogu. Z perspektywy czasu myślę, że wiele czynników złożyło się na te problemy i wychodzę z założenia, że jak miało się coś stać to by się stało prędzej czy później. Przede wszystkim wypadanie przedniej ściany pochwy (ciągłe uczucie chodzenia z jajkiem), opadnięty pęcherz (rozregulowane parcie na pęcherz w stosunku do jego wypełnienia) oraz wypadający odbyt (początkowo myślałam, że to hemoroidy po porodzie, ale okazało się, że jest gorzej). Poszłam na rehabilitację, trafiłam do super fizjoterapeutki i tak właśnie mija 5 miesięcy mojej terapii. Terapia dość intensywna (biofeedback, elektrostymulacja, kulka gejszy, ćwiczenia rozciągające, terapia manualna). Na samym początku nie miałam praktycznie skurczu (prawie zerowy skurcz!), tak bardzo osłabione miałam mięśnie dna miednicy. W chwili obecnej ten skurcz jest i ostatnio nawet przybrał na sile z czego się cieszę, bo jest postęp :) Po 5 miesiącach jest tak, że ściana pochwy jest podciągnięta praktycznie cała z rana i coraz częściej również w ciągu dnia, wypada na wieczór. Mam dni lepsze i gorsze. Jak są lepsze to wypada dopiero na wieczór, jak gorsze to już przed południem jest wypadnięta. Ale tych dobrych dni jest coraz więcej. Co do pęcherza to też jest lepiej, bo bywało tak, że miałam tak silne parcia jak stałam czy chodziłam, że myślałam, że popuszczę. Trafiłam też do urologa, więc leki + ćwiczenia i teraz jest o niebo lepiej. Jeszcze praca pęcherza nie jest do końca jak być powinna, ale jest prawie normalna. Co do wypadającego odbytu to było tak, że nie mogłam nawet kucać, bo mi wypadał i niestety sam na miejsce nie wracał. Teraz mogę kucać i praktycznie wszystkie czynności wykonywać bez problemu, jedynie przy wypróżnianiu jeszcze wypada. Wiem, że jeszcze długa droga przede mną, ale widzę już ten postęp i dzięki temu mam nadzieję, że w końcu dojdę do formy i będę mogła żyć normalnie. Dziecko dźwigam tylko tyle ile muszę, nie noszę bez potrzeby (to zostawiam tatusiowi :) ), jak mam możliwość to w ciągu dnia kładę się z miednicą do góry chociaż na 10-15 min, staram się trzymać prostą postawę i pilnuję pozycji na toalecie i unikam parcia. Gdy dziecko podnoszę to zawsze zaciskam mięśnie dna miednicy. Początkowo, gdy stałam w ogóle nie byłam w stanie zacisnąć tych mięśni, teraz już mogę, skurcz jest słaby i krótki, ale jest i wierzę, że z czasem będzie lepiej. Przez to wszystko niestety wpadłam w depresję poporodową, z której staram się wyjść i niestety straciłam dość szybko pokarm :( Myślę, że też mi trochę pomogło to, że schudłam (13 kg i chudnę dalej), bo niestety nadwaga w takich przypadkach jest niewskazana. I codziennie sobie powtarzam, że to nie jest śmiertelna choroba i będę żyła, bo mam dla kogo :) Dajcie znać jak u Was idzie rehabilitacja, trzymam za Was kciuki, żebyście też z tego wyszły :)
 
reklama
Cześć, jestem tu nowa, ale postanowiłam się podzielić z Wami również moją historią i może dać Wam i sobie nadzieję, że może być lepiej :) Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu zagląda :) Mnie również spotkało wypadanie przedniej ściany pochwy i nie tylko, ale może od początku. Poród miałam bardzo szybki 20 min i córka była na świecie (ważyła niecałe 3 kg, pierwsze dziecko), po porodzie czułam się bardzo dobrze, a więc nie oszczędzałam się aż tak bardzo. Tym bardziej, że u mnie w rodzinie żadna z kobiet nie miała problemów po porodzie, więc nawet nikt nie pomyślał, żeby mi dać jakieś rady. Tak naprawdę problemy zaczęły mi się po połogu. Z perspektywy czasu myślę, że wiele czynników złożyło się na te problemy i wychodzę z założenia, że jak miało się coś stać to by się stało prędzej czy później. Przede wszystkim wypadanie przedniej ściany pochwy (ciągłe uczucie chodzenia z jajkiem), opadnięty pęcherz (rozregulowane parcie na pęcherz w stosunku do jego wypełnienia) oraz wypadający odbyt (początkowo myślałam, że to hemoroidy po porodzie, ale okazało się, że jest gorzej). Poszłam na rehabilitację, trafiłam do super fizjoterapeutki i tak właśnie mija 5 miesięcy mojej terapii. Terapia dość intensywna (biofeedback, elektrostymulacja, kulka gejszy, ćwiczenia rozciągające, terapia manualna). Na samym początku nie miałam praktycznie skurczu (prawie zerowy skurcz!), tak bardzo osłabione miałam mięśnie dna miednicy. W chwili obecnej ten skurcz jest i ostatnio nawet przybrał na sile z czego się cieszę, bo jest postęp :) Po 5 miesiącach jest tak, że ściana pochwy jest podciągnięta praktycznie cała z rana i coraz częściej również w ciągu dnia, wypada na wieczór. Mam dni lepsze i gorsze. Jak są lepsze to wypada dopiero na wieczór, jak gorsze to już przed południem jest wypadnięta. Ale tych dobrych dni jest coraz więcej. Co do pęcherza to też jest lepiej, bo bywało tak, że miałam tak silne parcia jak stałam czy chodziłam, że myślałam, że popuszczę. Trafiłam też do urologa, więc leki + ćwiczenia i teraz jest o niebo lepiej. Jeszcze praca pęcherza nie jest do końca jak być powinna, ale jest prawie normalna. Co do wypadającego odbytu to było tak, że nie mogłam nawet kucać, bo mi wypadał i niestety sam na miejsce nie wracał. Teraz mogę kucać i praktycznie wszystkie czynności wykonywać bez problemu, jedynie przy wypróżnianiu jeszcze wypada. Wiem, że jeszcze długa droga przede mną, ale widzę już ten postęp i dzięki temu mam nadzieję, że w końcu dojdę do formy i będę mogła żyć normalnie. Dziecko dźwigam tylko tyle ile muszę, nie noszę bez potrzeby (to zostawiam tatusiowi :) ), jak mam możliwość to w ciągu dnia kładę się z miednicą do góry chociaż na 10-15 min, staram się trzymać prostą postawę i pilnuję pozycji na toalecie i unikam parcia. Gdy dziecko podnoszę to zawsze zaciskam mięśnie dna miednicy. Początkowo, gdy stałam w ogóle nie byłam w stanie zacisnąć tych mięśni, teraz już mogę, skurcz jest słaby i krótki, ale jest i wierzę, że z czasem będzie lepiej. Przez to wszystko niestety wpadłam w depresję poporodową, z której staram się wyjść i niestety straciłam dość szybko pokarm :( Myślę, że też mi trochę pomogło to, że schudłam (13 kg i chudnę dalej), bo niestety nadwaga w takich przypadkach jest niewskazana. I codziennie sobie powtarzam, że to nie jest śmiertelna choroba i będę żyła, bo mam dla kogo :) Dajcie znać jak u Was idzie rehabilitacja, trzymam za Was kciuki, żebyście też z tego wyszły :)
Witaj
Przykro mi ,że też Cię to spotkało. Ale dobrze, że walczysz. Ja czasami myślę, że już się pozwalam:( pierwszy raz słyszę, że fizjo poleca kulki gejszy. Mogłabyś podać na priv namiary na fizjo? Może będzie w jakiejś niedalekiej odległości;)
Pozdrawiam i wytrwałości w walce:)
 
Do góry