reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Okropny 3-latek ratunku!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Miałam się w tym wątku nie wypowiadać. Takie miałam postanowienie, bo każdy rodzic ma jakieś tam swoje zdanie i metody i trudno nu zaakceptować, że nie są to dobre metody. Poza tym zdaję sobie sprawę, że obydwoje z mężem nie jesteśmy święci, że nie jesteśmy rodzicami idealnymi i pewnie też popełniamy mnóstwo głupot wychowawczych.
Niestety w ostatnim czasie skumulowała się jakoś wokół nas dyskusja o klapsach i biciu dzieci. Niedawno nasza znajoma uderzyła swoją 3-latkę za to, że dziecko nie chciało wytrzeć picia które rozlało. O późnonocnej godzinie, kiedy dziecko było już wymęczone i śpiące do maksimum i marudziło po prostu z założenia. Efekt - płaczące dziecko, a sok i tak znajoma wytarła sama. Ostatnio też inni znajomi próbowali mnie przekonać, że moje dziecko jest grzeczne, to tego nie zrozumiem, ale co oni mają zrobić z niedobrym bachorem na którego nic nie działa...

Ja zawsze opowiadam im o sobie. Może moja córka rzeczywiście jest grzeczniejsza, lepiej wychowana (sama nie wiem) i nie nadaje się na przykład. Ja nie byłam jakimś wyjątkowo wrednym dzieckiem, ale obydwie z siostrą dostawałyśmy lanie - taka forma kary, za niesłuchanie rodziców itp. Jak zaczęłam więcej wokół siebie rozumieć, to zaczęłam kalkulować - mogę złamać wszystkie zakazy, najwyżej dostanę "po dupie" - poboli i przestanie, a ja będę mieć to co chcę.
Kiedy wyrosłyśmy na tyle, że nie dało się nam tego "lania" zafundować, okazało się, że rodzice nie są w stanie wyegzekwować ode mnie niczego. Nie nauczyli mnie klapsami szacunku do siebie, ani konsekwencji - wręcz przeciwnie. Urosłam większa niż rodzice i teraz mogli mi "naskoczyć".

Nie zrozumcie mnie źle, nie mam pretensji do rodziców. Próbowali mnie wychować jak umieli, tak jak oni byli "wychowywani". Natomiast ja, dopiero mając swoje dziecko zrozumiałam jakie to bezsensowne jest i że potrafi przynieść odwrotny skutek "wychowawczy".
Często się słyszy coś w stylu "mnie rodzice dawali klapsy i na dobre mi to wyszło". Nie wiem, może ja jakaś nadwrażliwa jestem, ale ja do tej pory pamiętam wiele z tych "klapsów" i wcale nie dlatego, że bolały, ale te uczucia poniżenia, bezsilności. Czasami ciągle chce mi się wyć na samo wspomnienie.

Moje dzieci nie dostają i nie będą dostawały klapsów, bo wiem po sobie ile krzywdy mogą takie klapsy wyrządzić. Nie na pupie dziecka, a w jego głowie.
 
reklama
ładnie napisane
Nie trzeba całe życie dogadzać też dziecku bo i takie spotykam,ale o tym za chwilkę,dziecko musi ponieść konsekwencje swoich czynów,powinno wiedzieć że jakieś kary są,bo nie da się wychować bezstresowo normalnego dziecka,jeśli rodzic nie krzyknie/podneisie głosu/powie wyśzym tonem na dziecko i wszystko będzie mówił do niego jednym tonem lub jeśli dziecko będzie robiło co chce bo podczas kary płacze to nie wolno karać to wyrośnie na kogoś kto nie będzie się liczył z zdaniem innych,nie będzie miało również szacunku tak jak wtedy gdy dostaje-mój mąż jest takim przypadkiem

oj ja to dopiero go musiałam wychować :-) Mój syn jak wyleje coś w domu dostaje ścierkę i wyciera,nie mówię "wycieraj to natychmiast" tylko "ojej wylałeś,chodź powycierasz" ton inny i reakcja dziecka inna ale pozytywna reakcja dziecka jest wtedy gdy nad dzieckiem nie stosuje się przemocy bo dla takiego dziecka ani jeden rozkaz rodzica nie bedzie odebrany tak jakby chciał.
Dzieci zapewne do bicia sie przyzwyczajają i potem tylko na klapsy reagują więc nie przemawia do mnie "dałam klapsa tylko kilka razy" chyba trzeba to przemnozyć raz 10 czy 20.
Gdy mój w złości coś wyleje również daję scierkę i czekam tak długo aż wytrze ale jest to całkiem inaczej niz przy przypadkowym rozlaniu bo gdy jest np.włączona jakaś bajka jest ona natychmiast wyłączana.
U mojej mamy zrobił to samo-ona wytarła z tapicerki krzeseł a syn wycierał podłogę,myślicie że protestował ? ależ skąd,powycierał pięknie i jeszcze się ucieszył że powycirał to co rozlał.

Dzieci mojej teściowej robiły co chciały a teściowa nic-bo dzieci się nie bije i nie krzyczy po nich :-) no tak mój facet to taki misiu do przytulenia ale na ogół nie liczy się z zdaniem i radami innych.Zauważyłam po swoim synu jak reaguje na metody babci-efekt taki że gdy usłyszał w końcu od niej nie to przylał jej :-) nawet nie wiecie jak się w duchu cieszyłam,oczywiście dziecko usłyszało że nie wolno bić.



Kuzynka mojego faceta swojej córce wszystko kupuje co chce,każdy jej płacz jest traktowany jak koniec świata,trzeba rzucić wszystko i uspokoić dziecko,dziewczynka robi co chce,może jej rodzice tego nie widzą ale ja widzę jak mała nimi manipuluje,do tego stopnia że udaje płacz lub mówi że mój syn ją uderzył i odrazu wszycy koło niej skaczą,niestety kiedyś nie wytrzymałam i powiedziałam że jeszcze raz powie że mój syn (jej kuzyn) ją uderzył to ja ją uderze tak że będzie tydzień płakać.Efekt taki że mała ma dystans do mnie teraz i respekt :-) przydało jej się,ona nigdy kar nie miała bo karą nie nazwę coś co wygląda jak stanie w kącie i płacz i po kilku sekundach przytulanie dziecka,które nagle przestaje płakać i wszystko mu mija (udawany płacz) mój siedzi w kącie tak długo dopóki nie zrozumie swojego błędu.Efekt mamy taki że po wyjściu z kąta przeprasza i zapytany co zrobił źle mówi,więc wie co zrobił źle,skoro moje autystyczne dziecko jest w stanie załapać bez bicia to tymbardziej dziecko podczas zwykłego buntu wie o co chodzi i nie trzeba go bić a tłumaczyć i pokazać jak należy postępować.Jeszcze jedna sytuacja mi się przypomniała z córą kuzynki,podczas wspólnych zakupów dziewczynka chciała paluszki bo widziała że mój sobie wrzucił do koszyka a jej mama powiedziała nie,młoda się wkurzył i ja chwyciła ręką i powiedziała że chce zareagowała najpierw odpowiednio bo powiedziała że teraz nie dostanie za to co zrobiła a młoda uśmiech "mamusiu kup" i odrazu paluszki wylądowały w koszyku :-D mój po takiej akcji by ich nie dostał. Ehh mó jto w sklepie bierze coś pokazuje mi i pyta czy może :-) w tym samym sklepie dzieciaki coś tam zobaczyły na wystawie kiosku i mój to chciał a ja powiedziałam że nie kupie bo to pogubi i że jest za mały (była to jakieś gra patyczki z gazetą) a ta mała podeszła i powiedziała że on tego mieć nie będdzie bo jej to mama kupi a jest tylko jedno w kiosku,mój się nie broni ani nie buntuje w takich sytuacjach więc powiedziałam że mogę kupić w innym kiosku i dodałam ze ona tego też nie dostanie bo też jest za mała,oczywiście kuzynce się to też nie spodobało i nie kupiła o dziwo :-)

Ale mamy inne problemy typu bicie innych dzieci,mówię że nie wolno ale nic z tym więcej zrobić nie mogę a wiele razy mam dość jego zachowania ale nie biję bo on również w przypływie złości będzie bił.Bije dzieci bo nie potrafi inaczej wyrazić tego że mają się do neigo nie zbliżać,na ogól tyczy się to całkowicie obcych dzieci,bo dzieci które zna dłużej lubi i bawi się z nimi.Ale jak jakiś dzieciak podejdzie i coś mu zabierze mój dostaje szału :-) ale na inne matki nieźle działa słowo "autyzm" bo odrazu rozumieją zachowanie takiego dziecka,nie wiem dlaczego ...ja mojego traktuje całkowicie jak normalne dziecko tylko że więcej zajęć mamy terapeutycznych.
No i mój niebardzo rozumie o co chodzi w zakazach,nie jest w stanie zrozumieć że zobacz to tylko zobacz a nie weź sobie-sytuacje z zabawkami innych dzieci i na sklepowych półkach,jeśli ktoś nie zna Nas i naszego syna widzi dziecko źle wychowane które chce robić co chce,krzyczy piszczy jak czegoś nie dostanie,bije...jeśli ktoś nas zna i wie z czym się zmagamy wie że to poprostu Kubuś :-)
Wiem że moje postępowanie wobec syna wyjdzie mu na dobre,bo on teraz łapie wszystko jak chłonna gąbka i gdybym go uderzyła bo rzuca mi krzesłem lub mnie uderzy bo nie potrafi nazwać i wyrazić inaczej swjej złości,to wiem że on się tego bicia nauczy i będzie lał wszystkich.

Cieszcie się że macie "okropne" dzieci w fazie buntu który minie ! ja nie wiem czy mojemu to minie bo póki co jego "bunt" pojawił się gdy młodziak mi skończył 11 miesięcy,sytuacja z przychodni gdzie były klocki,mój wstał bo spadł mu klocek i jakieś dziecko go podsiadło,mój mówił tylko mama i tata w tym czasie więc chwycił dzieciaka za ciuchy i na ziemię.
Mój nie reaguje za to agresją na agresję,więc jeśli ktoś by go popchnął na placu zabaw nie zrobi tego samego no chyba że ja mu powiem by to zrobił,ale nie robię.Bo na ogół robią to dzieci w jego wieku lub młodsze na co ich rodzice nie reagują,mój za to waży swoje ponad 19 kg i gdyby odepchnął takiego np.1,5-2 latka który ma np.12-15kg to by mógł mu zrobić krzywdę bo siły ma sporo,zdarzyła się sytuacja w której mój syn postawił się na dzieciaka o 2-3 lata starszego i interweniowałam bo były to chudzielce i się bałam o nich :-)

Jeszcze jedno zauważyłam że czym bardziej rodzic próbuje wymusić coś na dziecku tymbardziej się takie dziecko broni.
 
Ostatnia edycja:
Zamiast prowadzić dyskusje odnosnie tego czy bić dziecko czy nie powinno się dyskutować co robić w takich sytuacjach,jak reagować,jak karać a jeśli już rodzic ma odruch to powinien się zgłosić do specjalisty jeśli bije dziecko a potem tego żałuje ! ja nie żałuję ani jednej kary,zakazu czy też innej sytuacji jaka miała miejsce,sumienie mam czyste :-)
Nie muszę zakładać tematu "ratunku" :-) od takich porad ejst również poradnia psychologiczno pedagogiczna,do której sama chodzę i złego słowa nie usłyszałam odnośnie mojego postępowania wobec dziecka.

kontroluje emocje,no cóż mama mi wiele razy wlała i chyba dlatego jestem nerwusem ale dziecka nie biję i jestem z tego dumna,moja siostra swojej córce da klapsa w tyłek ręką albo kapciem i dziwi się że ja swojemu nie dam w tyłek jak się rzuca jak byk na rodeo podczas ubierania.Ale mu to minie przecież bo nie będzie się wyrywał (z powodu nadwrażliwości dotykowej) całe życie przecież a chociaż nie będzie się mnie bał lub ręki gdy podniosę.
 
oczekiwalam po tym watku rad i o nie prosze. moj trzylatek znowu ma faze ciaglego stawania okoniem, poteznych histerii i sikania w majtki, jak jej sie czegos odmówi :-( jest przy tym na tyle zaciekla i wytrwala, ze do kata odprowadzana jest po 10-15 razy przy akcji. trwa to do 3 godz. nawet. po czym czesto zasypia i ciezko jest te kare podsumowac. a bylo juz tak fajnie... serio. po akcjach na koniec pazdziernika bylo 3 m-ce spokoju, a teraz od nowa. a poniewaz jest starsza i wiecej rozumie stara sie manipulowac. np. jestesmy u lekarza, odmawiamy jej czegos, a ona : bo sie zsikam. karny jeżyk, zakaz bajek, sprzatanie po takim sikaniu nie robi na niej wrazenia.
jasne, duzo ostatnio sie dzialo: nowe przedszkole, nowy braciszek, ale miliony dzieci sa w takiej sytuacji. ma kochajaca rodzine, poswiecamy jej duzo czasu. naprawde, czasem kosztem tego mniejszego brzdaca.
mala jest wrazliwa, wiec bajki tylko niestraszne i nie smutne, duzo zajec ruchowych, ukladanek. ale i tak paznokcie ma obgryzione i wargi. a rada pani psycholog byla taka, zeby czyms zajac jej rece (!). moje rece opadly.
nie jest klepana w tylek. staramy sie byc konsekwentni, duzo jej tłumaczymy, ale czasem po prostu nie da sie nie ustapic np. kiedy musisz byc punktualnie w pracy.
 
Co prawda do trzech lat nam jeszcze daleko, jednak przeżyłam już bunt dwulatka i nadobyłam doświadczenia przy wychowywaniu siostrzenicy. Jedno mogę powiedzieć - klapsom mówię stanowcze NIE. Prędzej, czy później odwróci się to przeciwko rodzicowi. Klapsnęłam syna raz, w chwili totalnej bezradności i wtedy przejrzałam na oczy.
Jest masa sposobów na karanie dziecka, od staniu w koncie, karnego jeża, czy szlabanie.
Przede wszystkim trzeba znaleźć przyczynę problemu, bo złe zachowanie (poza okresem buntu, gdzie to sam sobie jest przyczyną) nigdy nie bierze się z niczego. Czasem są to tak błahe (dla nas) sprawy, że ich nie zauważamy, a u dziecka wywołują totalną "wściekliznę". Z dzieckiem trzeba rozmawiać, tłumaczyć, uświadamiać. Od maleńkości. Im później zaczniemy, tym nam będzie trudniej.
Wyzywanie, plucie - samo z siebie się nie bierze, dziecko gdzieś musiało usłyszeć brzydkie słowa lub podpatrzeć złe zachowania.

Sama mam dziecko wyjątkowo energiczne i pomysłowe, zapewne wielu uważa, że cierpiące na ADHD. Od małego tłumaczę, uświadamiam, rozmawiam. Wprowadziłam system nagród, dobre zachowanie są nagradzane, złe olewane. W przypadku większych przewinień, Erik idzie do swojego pokoju by się wypłakać i wyżyć, później siadamy razem i tłumaczę mu co zrobił źle, dlaczego tak nie można. Bardzo ważne jest dokładne tłumaczenie czemu czegoś nie można, zamiast używania zwrotów typu "Nie, bo nie", "Nie, bo ja tak mówię". Nie trzeba pół godziny wałkować tematu, bo dziecko w połowie przestanie słuchać, jednak trzeba wszystko powiedzieć tak, by dotarło do dziecka.
Nie zmuszam dziecka do niczego. Mówię tak, by było po mojemu, ale by dziecko nie czuło się zmuszone (bo to przyniesie odwrotny skutek).
Sprzątanie zabawek/pokoju/bałaganu - robimy z tego zabawę, nie każę młodemu sprzątać samemu. Proponuję mu, by mi pomógł, robimy zawody kto więcej pochowa itp. Rezultaty już widzę, chociażby po tym, że zaczął odkładać rzeczy na swoje miejsce, a papierki wrzuca do kosza. Nie wymagam, by pokój lśnił - to tylko dziecko i bałagan jest przy nim czymś normalnym, jednak daję mu zrozumieć, że fajnie jest bawić się, mieszkać, żyć w miejscu, w którym da się normalnie chodzić bez potykania o różne rzeczy.

Bunt. Jak prawie każdy dwulatek Erik zmagał się ze swoimi emocjami. Dostawał szału, gdy mu się czegoś zabraniało. Tu główną radą jest spokój i czekanie. Dziecko rzuca się na podłogę w sklepie/domu, czy też na chodniku? Niech leży, krzyczy, tupie, wali nogami. My na to nie możemy reagować. Ani pozytywnie, ani negatywnie. Po pewnym czasie do dziecka dotrze, że takie zachowanie nie przyniesie żadnego efektu. W Polsce niestety na takie dzieci patrzy się krzywo, pod nosem bąka się "bachor", a na matkę patrzy się jak na tępą krowę, która nie umie zapanować nad dzieckiem. Niestety jest to winą braku wiedzy w zakresie wychowywania.

Bicie. Chcemy, by nasze dziecko nie biło innych, a wielu rodziców wysyła mu sprzeczne sygnały samemu go bijąc (chociażby klaps). Dziecku trzeba tłumaczyć, że bicie nie jest żadnym rozwiązaniem, jest przemocą i przynosi przykrośc i ból. W momencie, gdy dziecko nas bije, łapiemy je za ręce, trzymamy, patrzymy w oczy i mówimy stanowczo, że nie pozwalamy na takie zachowanie, bo jest złe i przynosi ból.

Nie możemy dziecku wszystkiego zabronić. To mały człowiek i pewne rzeczy przynoszą mu ogromną radość (ku naszej rozpaczy). To małe wulkany energii, które dobrze pokierowane nie muszą narobić wielu szkód.
Nie możemy też jednak na wszystko pozwalać, bo dziecko szybko wyczuje, że rodzic nie jest konsekwentny. Rodzicowi należy się szacunek (biciem szacunku nie zdobędziemy, co najwyżej dziecko nie będzie robiło pewnych rzeczy ze strachu). Nawet dwulatek jest w stanie zrozumieć bardzo wiele rzeczy, jeśli się je odpowiednio mu przekaże.

Co do tego co pisała Jolit@84, pewnego pięknego dnia może się zdziwić, bo Niemcy takim rodzicom chętnie odbierają dzieci, a jeszcze chętniej porządnie ich każą za bicie dziecka (klaps jest przestępstwem na terenie całej UE, z tym, że nie wszędzie równomiernie wyciągane są konsekwencje prawne).
 
Wiem ze pewnie zlinczuja mnie wszystkie mamy ale ja uwazam ze klaps w tylek nie jest zly ja dostawalam za przewinienia a dziecinstwo uwazam za szczesliwe nie jestem i nie bylam zastraszona ani nie czulam sie upokozona nie mam uszczerbku psychicznego z tego powodu. Ta teza jaka jest teraz ze dziecko jest nietykalne sprawila ze szkola przestala byc szkola dzieci nie maja do nikogo szacunku respektu a rodzice obwiniaja wszystkich i wszystko tylko nie siebie. Dziecko ma czuc sie kochana ale ma znac swoje granice i czuc respekt .
 
U nas również pojawił się ten problem. Najbardziej był on widoczny w kontaktach z innymi dziećmi. Starszym zabierał zabawki, młodsze dzieci popychał bez powodu. Nastąpił moment, w którym wszyscy od razu byli pewni kto jest winny, syn bez przerwy musiał kogoś przepraszać, mówiono mu, że jest niegrzeczny i więcej do niego nie przyjadą. Obudziłam się po miesiącu gdy jak tylko jakieś dziecko się przewróciło czy płakało zaczął mówić, że to jego wina bo jest niegrzeczny. Tak strasznie zrobiło mi się go szkoda bo widziałam, że to nie on popchnął to dziecko. Dlatego mam jedną radę: Uwierz w swoje dziecko. Jeśli Ty nie będziesz w niego wierzyć nikt w niego nie uwierzy. Ja wierzę, że mój syn jest dobry i staram się nigdy nie mówić, że to jego wina, że jest zly i niegrzeczny.
 
reklama
Do góry