reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Opowieści porodowe - BEZ KOMENTARZY!!

Poród wspominam jako coś strasznego. Zuzia nie spieszyła sie i mimo że termin miałam na 11go marca to nic sie nie spieszyła więc skierowali mnie na wywoływanie kroplówką. O 7 rano byłam juz na porodówce, podali mi kroplowke i najpier mialam znosne skurcze ale od godziny 13 zaczeła sie jazda. Skurcze co 2 minuty i to takie silne że wykręcało mnie jak opentaną, dali mi w kroplowke niby jakies zineczulenie ale gowno to dalo a bol byl taki ze no niedoopisania. Co gorsza rozwarcie ciagle tylko na 3 palce, wody mi nie odeszły wiec (nie pamietam o ktorej ale chyba ok 16) przebila mi lekarka recznie wody plodowe, recznie tez rozwierala mi szyjke, bol taki ze nie ma porownania do niczego, w polaczeniu ze skurczami i tym wszystkim to byla jedna wielka tragedia i tylko przyswiecala mi mysl zeby urodzic zdrowe dziecko i to mnie trzymalo przy zyciu bo takto bym sie poddala. Bylam juz tak wycienczona ze blagałam o cesarke ale wiadomo lekarzom sie nie chcialo ani mna zajac a co dopiero o cesarce mowic, doszlo do tego ze darlam sie ponoc " zaplaccie tym skurwysynom wszystkie pieniadze niech zrobia mi cesarke " :-p Zuzia nie za bardzo mimo juz rozwarcia i skurczy nie chciala wyjsc wiec lekarz probowal mi ja wycisnac ale ona dalej nic, potem jak parłam to tak samo ze zle pre i nie moze wyjsc, ogolnie sam porod to jak rodzilam to byla dla mnie ulga od bólu co niby to boli, moze i tak ale w porownaniu do bolu od skurczy to tego jak bym wcale nie czuła, w koncu Zuzia przyszla na swiat, moj facet i tesciowa byli przy mnie, moj mąż w polowie poszedl niby siku a potem sie przyznal ze musial wyjsc bo o malo nie zemdlal a tesciowa przecinala pepowine :-) Potem czekalam godzine na sotole na szycie , szyl mnie w srodku i zewnatrz na zywca bez znieczulenia po godzinie czasu ...wykrwawilam sie tak ze potem 2 jednostki krwi mi przetaczali . Wiecej porodow SN nie planuje, mam teraz tyle komplikacji po tym porodzie ze na prawde ta ranka na brzuchu z niczym sie nie rowna.....ja takich ranek mialam pare nawet na tylku ( tak mnie pocieli :baffled:) Jedyne pocieszenie ze Zuzia zdrowa i to jest to dlaczego cierpiec bylo warto - mimo ze nie musialam tak cierpiec...ale coz
 
reklama
Do góry