reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Opowieści z porodówek **BEZ KOMENTARZY**

to teraz ja opowiem jak było u mnie :happy:

22 lutego w planowany dzień porodu, wstawiłam się na oddział tak jak mi kazał mój lekarz prowadzący. Na USG w gabinecie wyszło, że Robercik bardzo duży jest (4300g) no i potrzeba była sprawdzić to w szpitalu, ewentualnie potwierdzić i podjąć decyzję. No i wstawiłam się z pełnym ekwipunkiem jak lekarz zalecił. Zrobili mi ktg na którym podobno zapisały się jakieś skurcze ale ja tego nie czułam. Następni zrobili mi USG na którym wyszło, że Robercik ma 4000g, a cesarkę robią od 4200g. No i pojawił się ordynator, który po oglądnięciu wyniku z USG stwierdził, że mogę śmiało rodzić naturalnie a mój lekarz prowadzący kategorycznie się temu sprzeciwiał, bo znał moją budowę i wiedział, że będą dość duże problemy, no ale ordynator decydował. Na szczeście nie miałam żadnych objawów porodu więc decyzja, że zatrzymają mnie na oddziale...Następnego dnia zrobili mi ponownie USG i znów ta sama waga i lekarka zadecydowała, że nie ma mnie co na siłę trzymać, bo brak objawów porodu a jakby się coś działo i ma mnie kto przywieź to równie dobrze mogę to przeczekać w domu. No i wróciłam. Około wtorku zadzwoniłam do swojego gina kiedy mam się wstawić do szpitala, ile dni po terminie, no i kazał 7 dni, czyli wypadło 1 marca. No i tu moje wielkie szczęści - ordynatora nie było na dyżurze i mój lekarz, jako zastępca decydował co mnie bardzo ucieszyło, bo ordynator pewnie kazałby mi rodzić naturalnie bo on jest przeciwny cesarkom. Zrobili mi znów USG i wyszła waga 4340g...następnie zbadał mnie mój lekarz i zadecydował o cc, powiedział że mogę się nie zgodzić no ale wiadomo, że nie było takiej opcji żebym się nie zgodziła ;) No i zaczęli mnie przygotowywać do cc, dali mi śliczną szpitalną piżamkę, a położna zrobiła lewatywę, pobrała tone krwi na badania, założyła cewnik (co najgorzej wspominam, nie było to przyjemne a w drodze do toalety za tą drugą potrzebą go sobie wyrwałam :-D) i podłączyła kroplówkę...musiałam jeszcze podpisać zgodę na cc i na znieczulenie...
Po tym wszystkim czyli gdzieś przed godziną 12.00 kazali przejść na salę operacyjną gdzie później musiałam wdrapać się na stół operacyjny, co przy moim wielkim brzuchu i założonym cewnikiem nie było łatwym zadaniem. Anestezjolog widząc mnie, że chce się na nim położyć stwierdził, że to nie łoże małżeńskie i mam usiąść i zgiąć plecki :-D Potem zaczął mi coś tam przy plecach majstrować, nie wiem czy dał jakieś znieczulenie czy co ale w ogóle nie czułam tego jak się wbijał w kręgosłup, trwało to chwilę bo nie umieli się wbić. Po chwili poczułam takie mrowienie w nogach a za chwilę już nic nie czułam od pasa w dół. Anestezjolog jeszcze sprawdzał czy na pewno nic nie czuje bo nie był pewny czy znieczulenie zadziała ale zadziałało i to bardzo dobrze. Jak się położyłam (a raczej oni mnie położyli) anestezjolog powiedział, że może mi się słabo zrobić no i zrobiło i to baaaaaaaaaardzo, coś mi tam później podali i normalnie błogość mnie ogarnęła i miałam do tego super humor, chciało mi się śmiać :-D Następnie wszedł mój gin ubrany cały na różowo :-D i zaczął mi coś majstrować przy brzuchu, niby byłam zasłonięta żeby nic nie widzieć co się tam dzieje ale i tak się wszystko w lampie odbijało :-D Po chwili (miałam wrażenie, że może dwie minuty minęły) dr Robert urodził mi Roberta :happy: wyciągnął z brzucha tego olbrzyma, pokazał mi go na chwilkę i od razu przejęły go tam panie pielęgniarki, wymyły, zważyły i takie zawiniątko przystawiła mi pielęgniarka do głowy...mój synuś cudny. Potem go zabrali a ja wdałam się w gadkę z lekarzami :-D acha jak lekarz wyciągnął Roberta to anestezjolog który stał za mną radośnie wykrzyknął "Jaka piękna dziewczynka" ja w szoku ej ale jak to a on z uśmiechem na twarzy dodał "ale ja mówiłem o tej pani" i wskazał na pielęgniarkę stojącą po mojej lewej stronie....hahaha bardzo śmieszne, kobietę z rozciętym brzuchem stresować :-D
Później widziałam jak mój lekarz w różowym wdzianku pięknie zaczął mi brzuch cerować, coś tam wywijał moimi nogami, podziękował wszystkim,ja podziękowałam jemu i sobie poszedł :-)
Pielęgniarki wraz z anestezjologiem przetransportowali mnie ze stołu operacyjnego na łóżko i zawieźli na oddział gdzie czekał mój mężuś, który był strasznie przerażony :-) Do tego okazało się, że będę leżeć na jednej sali z koleżanką, która urodziła dzień wcześniej, tak więc doborowe towarzystwo miałam :-)

i toż cała historia :-) a i podsumowując to dalej nie wiem jak prawdziwy poród wygląda bo nie miałam ani jednego porządnego skurczu, nawet wody mi nie odeszły :-D a to, że Robert jest chłopcem to sprawdziłam dopiero jak mu sama pieluszkę zmieniałam bo pomijając zdjęcie z USG to na żywo mi jego męskości nie pokazali po porodzie :-D
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry