Na pewno troche mnie kuło z zazdrosci bo nie dosc ze sliczny to jeszcze taki spokojny jak przychodze a on jeszcze w łóżeczku , zaczynam do niego mówic żeby sie uśmiechną do cioci i dostaje najpieknieszy usmiech na swiecie, a poza tym mam tradycyjna przeprawe z mezem pt. chce dziecko ale jestem zbyt zmeczony zeby je zrobic wiec to mnie dobija. ja wiem ze on ciezko pracuje ale mogłby wykrzesic z siebie odrobine "mocy" i sie postarac. kupilam mu tabletki , lyka grzecznie aczkolwiek nie wie co to bo nie pytal a ja mu nie powiedziałam tak na marginesie jakie zaufanie do mnie skoro łyka tabletki nawet nie pytajac co to
wiec wracajac do tematu to troche mnie to przygniotło ale juz sie otrząsam i musze zmobilizowac meza do działania bo owu lada moment. chyba te specyfiki na sluz działaja bo generalnie mam dzisiaj cały dzien mokro w majtkach

