Marma,witaj w gronie,mój M wczoraj też zrobił afront,że sterta naczyń,że nie ma obiadu etc.


Sam ostatnio widział jak był na zwolnieniu,że zajmowanie się małym i domem nie jest takie proste,a człowiek jest tylko człowiekiem a nie maszyną do sprzatania i gotowania;-(Do tego siadł na mnie,że mam sobie dofinansowanie do kursu załatwić(idziemy razem na taki jeden kurs w maju),bo on nie bedzie oszczędności tracił


Oczywiście musiał się wyrzyć,bo sam dostał tylko połowę z pracy...wqkrwiłam się i poszłam do pokoju ze łzami w oczach...potem dosrał mi,że robię się jak moja starsza siostra,że nie chce do znajomych jechac dziś,co ja wcale tak nie powiedziałam,chocdziło mi o to,że możemy jechac popłudniu na 2 godz. nie dłużej,bo mały zawsze nam marudzi wieczorem jak jesteśmy u kogoś,a ja się z nim urzeram i usypiam nie on

A na koniec to chyba myślał,że jak zrobi maślane oczy i zacznie się migdalić,to mi przejdzie,a ja poszłam spać z Mikim:-)
No to,też się wygadałam i wyrzuciłam to z siebie