reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Październikowe Mamy 2010

reklama
Mała Mi, nie kwestionuję że masz fajnego Męża - bo to chyba logiczne, że nie fajnego byś nie chciała :)))))) A poważnie to tak fajnie Ci pomaga... Albo Emiliab, że Twój M. poszedł SAM z dzieciem na spacer! Mój się boi że zacznie wyć i jej nie uspokoi... Ech.

Ja również trzymam kciuki! :)
No a z tym wychodzeniem na spacer, to mój sam zawsze mówi że zabiera dziecko na spacer, ubiera małego ,pakuje w wózek i idzie. Dla niego nie ma rzeczy której by już nie zrobił przy małym, no może karmienia łyżeczką jeszcze nie opanował :)
Tyle ,że on był zmuszony tego się nauczyć i zajmować się małym ze względu na moje weekendy na uczelni :)
Może warto stopniowa zostawiać męża z Justysią? i potem wydłużać czas ?:)
 
Mój mąż to FAJNY facet, możemy pogadać na wiele tematów ( chodź są takie o których on nie chce gadać albo niechętnie rozmawia), bardzo pomocny jest itp. Tylko jego wadą jest to,że przez dzieciństwo a dokładnie swoją matkę stał się bardzo nerwowy, impulsywny nie wiem jak to nazwać, ale czasem prosta rzecz potrafi go szybko wprowadzić w stan wybuchowy. To taki typ temperamentu : choleryka:-). No ale ja w sumie też jestem czasem strasznym cholerykiem hihihi.
Hihi jakbym czytała opis swojego M...tylko mój swoją wybuchowość itp."zawdzięcza"swojemu ojcu a nie matce;-)
 
Mała Mi, coraz bardziej o tym myślę... Choć w sumie to on był na pierwszym spacerze z Justyną jak ta miała całe 8 dni! I wtedy się nie bał a teraz się boi...? A może po prostu mu się nie chce. Już sama nie wiem.... Jak trzeba to przewinie, mleko zrobi, nakarmi, wykąpie... W sumie nie mam na co narzekać. Może za wiele chcę.
 
U mnie mąż w sumie też prawie wszystko potrafi zrobić sam koło małego,ale długo pracuje i często jest tak że wraca do domu około 20.30 i wtedy już jest zwykle naszykowane wszystko do kąpieli Krzysia.Zawsze kąpiel u nas wygląda tak samo.Ja małego przygotowuje,czyli na przewijaku myję wodą gotowaną buźkę,uszka,paszki,rączki,czyszczę nosek,w tym czasie mąż idzie nalać wody do wanienki i przynosi do pokoju,potem on nalewa płynu,ja myję małego i kładę na ręcznik i dalej to już mąż - wyciera,ubiera,czesze włoski.Ja w tym czasie szykuje mleczko i karmię.Potrafi przewinąć(czasem mu jeszcze tylko zwracam uwagę,że za wysoko podnosi pupę),zrobić mleko,nakarmić,na spacer też wychodzi,z tym że ja zwykle małego ubieram bo mąż chyba nie bardzo sobie radzi z zakładaniem body przez głowę hehe:-D i nigdy nie zakładał mu czapki także nie wiem czy umie czy nie;-) Jak trzeba to też się zajmie dzieckiem więc tu nie narzekam,tylko jedyne co to chciałabym żeby więcej ze mną rozmawiał...
 
Mała Mi, coraz bardziej o tym myślę... Choć w sumie to on był na pierwszym spacerze z Justyną jak ta miała całe 8 dni! I wtedy się nie bał a teraz się boi...? A może po prostu mu się nie chce. Już sama nie wiem.... Jak trzeba to przewinie, mleko zrobi, nakarmi, wykąpie... W sumie nie mam na co narzekać. Może za wiele chcę.
Możliwe że po prostu stwierdza że Ty to zrobisz i mu się nie chce w ostateczności. Jeśli z 8 dniowym dzieciaczkiem wyszedł toi teraz pewnie dałby radę! :)
Ja jak czytam Twoje posty to i tak mi się wydaje ,że Ty to jesteś złotą kobietą, bo tyle dla męża robisz- dobre obiadki, starasz się aby po pracy mógł odpoczywać itp :)
Ja o mojego też staram się tak dbać,ale nie zawsze mi wychodzi a zresztą jak mnie zdenerwuje to nie chce mi się tak starać! o_0

U mnie mąż w sumie też prawie wszystko potrafi zrobić sam koło małego,ale długo pracuje i często jest tak że wraca do domu około 20.30 i wtedy już jest zwykle naszykowane wszystko do kąpieli Krzysia.Zawsze kąpiel u nas wygląda tak samo.Ja małego przygotowuje,czyli na przewijaku myję wodą gotowaną buźkę,uszka,paszki,rączki,czyszczę nosek,w tym czasie mąż idzie nalać wody do wanienki i przynosi do pokoju,potem on nalewa płynu,ja myję małego i kładę na ręcznik i dalej to już mąż - wyciera,ubiera,czesze włoski.Ja w tym czasie szykuje mleczko i karmię.Potrafi przewinąć(czasem mu jeszcze tylko zwracam uwagę,że za wysoko podnosi pupę),zrobić mleko,nakarmić,na spacer też wychodzi,z tym że ja zwykle małego ubieram bo mąż chyba nie bardzo sobie radzi z zakładaniem body przez głowę hehe:-D i nigdy nie zakładał mu czapki także nie wiem czy umie czy nie;-) Jak trzeba to też się zajmie dzieckiem więc tu nie narzekam,tylko jedyne co to chciałabym żeby więcej ze mną rozmawiał...
CzarodziejkaM tak czy siak masz też super męża, że tyle Ci pomoże przy dziecku jak tylko czasowo może. U nas kąpiel wygląda tak- ja małego rozbieram i szykuję ubranka nowe do ubrania, G. w tym czasie przygotowuje wodę w wannie, nalewa płynu i kąpie małego, potem mi go przynosi w ręczniczku owiniętego i ja zajmuję się ubieraniem małego, kremowaniem... a mąż lubi mu fridą wyciągać gilki z nosa tak więc to jego czynność wieczorna ;)
A z karmieniem wieczornym to różnie, bo raz ja przygotuję butlę i nakarmię a raz mąż bierze małego a ja mu butlę daję. Potem mały chwilę jeszcze jest aktywny z nami, a później dajey go do łóżeczka i przeważnie jest karuzela do tego - wtedy jak mały jest spokojny w tym łóżeczku to ja idę się kąpać a maż zerka na Łukasza i puszcza mu karuzelę jak się skończy i wkłada smoka jak ten zasysa kciuka :) No a potem mamy czas dla siebie i swoich spraw.
Mój mąż też czasami mało ze mną gada, więcej gapi się w ten monitor, ale wydaje mi się że może niektórzy faceci tak mają że nie mają potrzeby tyle gadania, w ogóle oni są z Marsa a my z Wenus ( tak w ogóle to polecam książkę " Faceci z marsa a kobiety z Wenus") :)
Mnie u mojego denerwuje jedna rzecz, ale w ostateczności to on cierpi na tym, ale głupio mi o tym gadać :p
 
jak was czytam to mnie zzera zazdrosc bo ja musze wszystko przygotowac sama, wykapac, ubrac dac mleczka i ululac a potem wszystko posrzatac. Najgorsze to noszenie wody ale kupiłam wiaderko i w niej przynosze i potem budna wlewam z wanieki i niose do łzienki w wiaderku
 
reklama
jak was czytam to mnie zzera zazdrosc bo ja musze wszystko przygotowac sama, wykapac, ubrac dac mleczka i ululac a potem wszystko posrzatac. Najgorsze to noszenie wody ale kupiłam wiaderko i w niej przynosze i potem budna wlewam z wanieki i niose do łzienki w wiaderku
A nie masz warunków aby kąpać Laurę w łazience? Kurde to rzeczywiście się natachasz tego wszystkiego tam i z powrotem. My odkąd grzejemy kaloryferem w łazience to tam kąpiemy małego ( chyba po ok skończeniu miesiąca małego) no i do tego to takie siedzonko pod pupę i plecy i kąpiel dla Łukasza=relaks a i mąż się tak nie namacha trzymając dziecia :)
 
Do góry