Bry wieczór...
Właśnie skończyłam poprawiać pracę zaliczeniową małża i ledwo na oczy widzę. Czasem to mnie już taka cholera bierze na jego edukację, że mu nakrzyczę po co mi dwa dyplomy z tego samego kierunku, ale koniec końcem i tak poprawiam skoro małżon taki zarobiony w pracy....
Rubi, a co się to stało, że Wy jeszcze ZWM-owcy? Trzeba jakoś pomóc?
A Jaśkowi życzę glutenu i czekolady w nadmiarze, a niech chłopaczyna nadrabia te parę lat ascezy;-);-);-)
Aniulka, czyli dalej będziesz tajemniczą chabrzańską sąsiadką;-)My się z niskiego chabrzańskiego bloku sprowadziliśmy tutaj, śmialiśmy się , że przeprowadzka na drugą stronę ulicy

Ale rozumiem Cię i Wasz pociąg do jaknajmniejszej ilości sąsiadów, nad nami 10 godzin wyje pies....Dokładnie nad pokojem Hanki, bidulka ciągle się budzi. Sąsiedzi sobie gdzieś pojechali a psina nie daję rady. Niech tylko wrócą, to jak się tam przejde to monolog umoralniający strzelę


Mnie się włączyły wreszcie jakieś objawy ciążowe, spałabym wiecznie i w każdej pozycji. Niestety, Hanulek nie pozwala. Ale powiem Wam, że dobrze, że coś ruszyło z objawami bo już się martwiłam czy tam w środku na pewno ktoś jest. Pierwsza ciąża była z piekła rodem , a teraz sielanka jakaś...tfu, tfu, na razie - co by nie zapeszyć.
Jutro idę z moją pannicą na zajęcia muzyczno-ruchowe dla brzdąców, a w niedzielę na audycję muzyczną do Filharmonii na którą serdecznie wszystkich zapraszam z bajtlami.
Co do zajęć relaksacyjnych to sprawdz na stronie MAMOWO, tam jest dużo różnych zajęć to może i odprężające dla ciężarówek. Dla mnie na razie największym relaksem jest łóżko i książka, a że dzięki Hani jest to towar luksusowy więcej mi do szczęścia nie trzeba.
Żłobki...mój ulubiony temat. W maju zapisałam Hanię do 2, nic z tego nie wyszło. W sierpniu do 3...też nic nie wyszło. W marcu znowu złożę podanie, ale przestaję mieć nadzieję, że kiedyś coś z tego wyjdzie. Nabór jest cały rok, na zasadzie zwalniających się miejsc, ale np. w maju jak składałam to Hania była....120 na liście rezerwowej. Rewelacja po prostu.
Matki samotnie wychowujące dziecko rzeczywiście mają pierwszeństwo przed rodzicami pracującymi, ale uwaga - matki pracujące. Owszem Marcik, możesz spreparować pieczątkę zakładu pracy i godziny w których pracujesz, ale musisz też podać numer telefonu do zakładu pracy...Choć oczywiście zawsze można podać numer na swoją drugą komórkę, to tylko kwestia wyobraźni....
A teraz pozwolę sobie na wyrażenie swojego zdania, bo i temu forum służy- kto chce niech się obraża.
Prawdą jest że prawo polskie jest powalone jak mało rzeczy na świecie i aby kobieta mogła zapisać dziecko do żłobka musi pracować, a żeby znaleść pracę musi mieć opiekę do dziecka- czyli kwadratura koła.
Prawdą jest , że większość prywatnych żłobków ściaga haracz w postaci niemal całej pensji i dla wielu państwowy żłobek to jedyna szansa na powrót do pracy a co za tym idzie płynność finansową. A że miejsc mało w tym " mieście wojewódzkim" trzeba sporej wyobraźni i samozaparcia żeby sobie poradzić.
No i prawdą jest , że definicja matki samotnie wychowującej powinna być wreszcie dopracowana przez ustawodawcę bo:
a) jest to osoba której dziecko zostało poczęte w wyniku czyny zabronionego i w metryce urodzenia w rubryce ojciec jest NN- ale to chyba nie jest przypadek Kubusia
b) jest to osoba która przeprowadziła proces ustanowienia ojcostwa dla swoich dzieci, nie stanowi rodziny z ojcem prawnym w sensie prawnym( nastąpił całkowity rozkład pożycia, ojciec nie mieszka z dzieckiem, nie bierze czynnego udziału w wychowaniu) , nie stanowi konkubinatu, a ojciec dziecka ma zasądzone alimenty na rzecz dziecka- na tyle ile pisałaś Marcik na forum to również nie jest przypadek Kubulka
c) jest to wdowa- hm , to zdecydowanie nie jest Twój przypadek
I mimo logicznej- wydawałoby się ustawy- jest co najmniej kilka sposobów by wcisnąć urzędnikowi , że choć rzeczywiście mieszkamy sobie razem i jest nam fajnie to w świetle ustawy samotnie wychowujemy. I to jest kolejny paradoks polskiego prawa. Brak jakiejkolwiek werfyfikacji. I Ty sobie złożysz wniosek o wyższe rodzinne i je dostaniesz, chociaż te psie pieniążki nie starczą na czaderskie gatki w Zarze czy kombinezon z Tchibo- za to dla prawdziwie samotnie wychowującej np. wdowy te pieniądze to być albo nie być. Nie przeczę, że prawo pozwala Ci złożyć wniosek o żłobek i nawet go dostać, a skoro prawo pozwala to Ci się należy.... Cóż, dla mnie to jest jakiś konformizm moralny. Nie obchodzi Cię, że odbierasz miejsce dziecku którego matka musi iśc do pracy bo nie ma na mleko, mieszkanie, chleb. Wiesz... ja może jestem staroświecka, ale nigdy bym tak nie zagrała żeby mieć więcej kasy czy wolnego czasu, bo zawsze bym się bała , że mogłabym się kiedyś znaleść na miejscu kobiety, która naprawdę nie ma co zrobić z dzieckiem a popadła w nędzę. Może mnie tak wychowano, może jestem naiwnie uczciwa jak na te czasy, a może poprostu jakimś cudem wykształciła się u mnie tajemnicza cecha- empatia, może jeszcze naiwniej szukam jakiejś sprawiedliwości społecznej- która jak wiemy nie istnieje. W każdym razie z przerażeniem myślę,czego nauczysz Kubusia skoro sama wydajesz się nie posiadać najmniejszych skrupułów.
Dobrej nocy życzę i czekam na lincz;-)