Aga107 ja leżałam cały czas na sali porodowej sama, a nie trwało to krótko, bo o 1:30 przyjechałam a o 17 dopiero urodziłam. Też się zastanawiałam nad Strzelcami, ale nie żałuję, że rodziłam w Opolu. Ja akurat trafiłam na fajne położne, no i przede wszystkim do pokoju z łazienką, bo są pokoje bez. Wydaje mi się, że dużo zależy też od twojego nastawienia, od tego czego oczekujesz od pobytu w szpitalu. ja tam ogromnych oczekiwań nie miałam, wiedziałam, że to nie pobyt w 5-cio gwiazdkowym hotelu. najważniejsza była dzidzia. No i może trochę szczęścia też trzeba mieć, żeby trafić na fajną położną. Ale i tak są niektóre wredne i na pewno na taką też trafisz.
A jeżeli chodzi o kryzys laktacyjny, to mi zawsze woda niegazowana pomagała. trochę jej piłam
A jeżeli chodzi o kryzys laktacyjny, to mi zawsze woda niegazowana pomagała. trochę jej piłam
. Z jedna połozna to nawet TZ miał spiecie, a on to raczej spokojny jest w takich miejscach, no z****ła go jak psa, a on jej nie został dłuzny 
, zabic to mało babsko wredne
. Rano robia badania dzieci i matek i chyba pod wieczor jak dobrze pamiętam to tyle. Jak cos chcesz to albo rodzina ci pokaze, albo sama musisz umiec, jak nie to bedziesz latac do nich i o wszytko pytac, bo sami sie nie interesuja - ja z tych co nie pytaja, wiec sobie sama radziłam i dobrze mi szło
. Przyjsc, urodzic, zapomniec. I odbierajac czytaj papiery bo my mielismy w papierach DZIECKO MARTWE 
. Ja lezałam w sali 2 osobowej w 5 osob - taki był nawał urodzin w tych dniach 

