A ja się pożalę wam na moich sąsiadów ( tych z dołu - nie z boku)
Otóż jest to młode małżeństwo, którym wszystko przeszkadza. Kiedyś się złościli, że im pralka po 20:00 pierze ( nasza), że Ania za głośno krzyczy itp.
Wczoraj jak wróciliśmy od teściów z obiadku i kościoła ( nie było nas 4 godziny) to zastaliśmy karteczkę na drzwiach " uciszcie tego psa !" - to co ja mam mu zrobić - podiąć krtań żeby sobie nie szczekał, wiązać mu pysk, żeby nie otworzył i nie wydał głosu.
Nie rozumiem ich tym bardziej, że przed ósmą już byliśmy w domu ( a więc nikt raczej nie spał) a pies nasz tylko szczeka jak ktoś się kręci pod drzwiami a tak to sobie cały czas śpi.
Nie rozumiem skąd w ludziach ( młodych) tyle złości i braku tolerancji i zrozumienia dla drugiej osoby.
Pewne czynniki hałasogenne po godz 20:00 tj. pralka i Ania to możemy wyeleminować - wystarczy peanie włączyć wczesniej lub Ani zwrócić uwagę, ale pies ... i jak nas nie ma w domu? - nie mamy juz na to wpływu.
Wygadałam sie wam, bo jestem tym oburzona, ale mam na tyle taktu, że nie będe się z nimi kłóciła ( nie chcę wprowadzać niepotrzebnych scysji sąsiedzkich) - bo po co.