Witam wszystkich.Na początku chcę zastrzec,że pisałam już podobnego posta,ale muszę zrobić to jeszcze raz...
Jesteśmy z mężem ze sobą od 5 lat(w tym 2 lata po ślubie)...Niestety już ponad rok(mniej więcej) sytuacja jest nienajlepsza...
Otóż mój mąż "nie pozwala"mi się do siebie przytulać,nie mogę go pocałować po prostu nic...(kiedyś chodziło o fajki i że ja tak robię-kiedyś pisałam już podobnie)...Sytuacja się trochę zmieniła,bo papierosy nie mają już tu znaczenia,ani urażona męska duma.
Czasem jak każda kobieta mam ochotę spędzić czas z mężem na rozmowie choćby o pierdołach,a mój mąż najchętniej by siedział w ciszy przed telewizorem(dodam,że jesteśmy ludźmi przed 30),a on uważa,że on czerpie radość z bliskości i wspólnego spędzania czasu nawet przed tv,ale tak ciągle?..Hmm chodzi oto(górę napisałam trochę chaotycznie-wybaczcie),że gdy próbuję się przytulić,czy pocałować męża to ciągle słyszę "odsuń się","jestem zmęczony" itd,ale chodzić grać z kumplami w piłkę to już nie jest zmęczony.Nawet jeśli chodzi o wyznawanie miłości.Gdy ja mówię mężowi ,że go kocham(bez okazji-po prostu),to za każdym razem on obraca to w żart(np.a ja cb nie),i nigdy nie odpowiada na to...Jeśli chodzi o seks to niestety raz w tyg,wtedy gdy mąż chce,bo tak to jak on się tylko położy do łóżka to od razu zasypia(a gdy jest tak,że ja pierwsza zasnę to on ogląda do północy tv)...Próbowałam z nim rozmawiać,mówiłam mu jak się czuję przez jego zachowanie,i mówił,że rozumie,że będzie starał się zmienić(to potrzeba zmiany by zacząć chcieć przytulać,czy całować własną żonę?
)
i niestety na tym się skończyło.Próbowałam jeszcze potem z nim rozmawiać,ale kończy się jak zawsze"wymyślasz pierdoły),"znowu zaczynasz".I tak w kółko,dodam,że ciągle się kłócimy,i nie ważne czy to coś ważnego czy pierdoła,my po prostu się kłócimy zaraz o to.Dodam taki ostatni mały szczegół,błahostka lecz widoczna>-zakupy...Zawsze na zakupy chodziliśmy razem mąż ja i dzieci,a teraz mąż nie chce nas brać na zakupy,bo jak pójdzie sam to będzie "szybciej",ok będzie szybciej,ale chyba czasem fajnie jest wyjść rodzinką na zakupy prawda?
Możecie się śmiać z tego postu-zrozumiem,ale ja sama nie rozumiem już mojego męża...Zdradzać mnie na pewno nie zdradza,bo zawsze zaraz po pracy jest w domu(w piłkę gra 1 raz w tyg)i bardzo rzadko gdzieś wychodzi.Słuchajcie a może jemu już nie zależy,tylko nie wie jak mi to powiedzieć?
Doradźcie coś bo w końcu zwariuje.W wcześniejszym poście radziliście mi przede wszystkim rozmowę,ale ona też nic nie dałą...
Jesteśmy z mężem ze sobą od 5 lat(w tym 2 lata po ślubie)...Niestety już ponad rok(mniej więcej) sytuacja jest nienajlepsza...
Otóż mój mąż "nie pozwala"mi się do siebie przytulać,nie mogę go pocałować po prostu nic...(kiedyś chodziło o fajki i że ja tak robię-kiedyś pisałam już podobnie)...Sytuacja się trochę zmieniła,bo papierosy nie mają już tu znaczenia,ani urażona męska duma.
Czasem jak każda kobieta mam ochotę spędzić czas z mężem na rozmowie choćby o pierdołach,a mój mąż najchętniej by siedział w ciszy przed telewizorem(dodam,że jesteśmy ludźmi przed 30),a on uważa,że on czerpie radość z bliskości i wspólnego spędzania czasu nawet przed tv,ale tak ciągle?..Hmm chodzi oto(górę napisałam trochę chaotycznie-wybaczcie),że gdy próbuję się przytulić,czy pocałować męża to ciągle słyszę "odsuń się","jestem zmęczony" itd,ale chodzić grać z kumplami w piłkę to już nie jest zmęczony.Nawet jeśli chodzi o wyznawanie miłości.Gdy ja mówię mężowi ,że go kocham(bez okazji-po prostu),to za każdym razem on obraca to w żart(np.a ja cb nie),i nigdy nie odpowiada na to...Jeśli chodzi o seks to niestety raz w tyg,wtedy gdy mąż chce,bo tak to jak on się tylko położy do łóżka to od razu zasypia(a gdy jest tak,że ja pierwsza zasnę to on ogląda do północy tv)...Próbowałam z nim rozmawiać,mówiłam mu jak się czuję przez jego zachowanie,i mówił,że rozumie,że będzie starał się zmienić(to potrzeba zmiany by zacząć chcieć przytulać,czy całować własną żonę?
)i niestety na tym się skończyło.Próbowałam jeszcze potem z nim rozmawiać,ale kończy się jak zawsze"wymyślasz pierdoły),"znowu zaczynasz".I tak w kółko,dodam,że ciągle się kłócimy,i nie ważne czy to coś ważnego czy pierdoła,my po prostu się kłócimy zaraz o to.Dodam taki ostatni mały szczegół,błahostka lecz widoczna>-zakupy...Zawsze na zakupy chodziliśmy razem mąż ja i dzieci,a teraz mąż nie chce nas brać na zakupy,bo jak pójdzie sam to będzie "szybciej",ok będzie szybciej,ale chyba czasem fajnie jest wyjść rodzinką na zakupy prawda?
Możecie się śmiać z tego postu-zrozumiem,ale ja sama nie rozumiem już mojego męża...Zdradzać mnie na pewno nie zdradza,bo zawsze zaraz po pracy jest w domu(w piłkę gra 1 raz w tyg)i bardzo rzadko gdzieś wychodzi.Słuchajcie a może jemu już nie zależy,tylko nie wie jak mi to powiedzieć?
Doradźcie coś bo w końcu zwariuje.W wcześniejszym poście radziliście mi przede wszystkim rozmowę,ale ona też nic nie dałą...