słowiczek
mama pisklaczków
Obiecałam Wam opisać mój poród, jednakże będzie to również początek drogi, którą musimy pokonać, aby pomóc Łukaszowi. Muszę to opisać i może przez to będzie mi lżej i łatwiej iść do przodu...
Gdy byliśmy na „połowinkowym” badaniu USG radiolog stwierdził, że nie widzi nic niepokojącego. Jednakże mojego męża zainteresowała jedna rączka. Po dokładniejszym przyjrzeniu lekarz stwierdził, że prawdopodobnie ma zaciśniętą w piąstkę. I to wydawało nam się logicznym wytłumaczeniem.
...........................................
O 10.43 urodził się Łukaszek.
I tu dalej trwał koszmar, tyle, że spowodowany przez durnych ludzi.
Podali mi małego na brzuszek, zaczęłam go głaskać, tulić, mówić do niego. Jedna z salowych chciała dziecku przypiąć pasek na rączkę i tu okazało się, że rączka nie jest taka jak powinna. Zaczęła się drzeć: „ On się taki urodził, on się taki urodził, on się taki urodził…”
Nagle znowu zebrało się wokół mnie dużo ludzi. „ Sprawdźcie drugą rączkę, a zobaczcie stópki…”. Zaczęli mi dziecko oglądać i zaraz zabrali. Tyle miałam Go na początku. Zamiast intymnej chwili w trójkę to wrzaski i przewracanie dziecka na moim brzuchu.
...................................................
Gdy poszedł obejrzeć synka, to oczywiście stało nad nim znowu sporo ludzi. Dopiero, gdy upomniał się o dostęp do dziecka, wszyscy oprócz lekarki rozeszli się…
Łukaszek urodził się z wrodzoną wadą rozwojową lewej rączki.
Rączki na długość są takie same, tylko lewa w przedramieniu i przy dłoni jest cieńsza od prawej. Dłoń dodatkowo jest pomniejszona i ma szczątkowe paluszki, ale w całości wykształcony kciuk. Zachowane są przy tym wszystkie podstawowe chwyty.
Przyczyna jest jeszcze nieustalona i prawdopodobnie nigdy nie zostanie.
Może to być:
- po prostu los, przypadek
- wada genetyczna
- jakiś czynnik zewnętrzny, np. nieświadomie zostałam napromieniowana,
- infekcja wirusowa.
Ta ostatnia przyczyna jest najprawdopodobniej powodem powstania tej wady. Lekarze mówią, że wystarczył zwykły wirusowy katar w momencie kształtowania się kończyn, ( 9-11 tydzień).
Czy wada genetyczna?? Mamy już jedno zdrowe dziecko. Ale wkrótce wybieramy się do poradni genetycznej. Zobaczymy, co pokażą badania.
Dlaczego Wam to opisałam?
Po prostu, chcę, żebyście wiedziały, może będzie mi lżej, lepiej znieść to wszystko. Nie mam zamiaru dłużej tego kryć i wklejać tylko zdjęcia tam, gdzie nie ma jego rączki. Nie mam, czego się wstydzić. Łukasz jest po prostu zdrowym dzieckiem, tylko coś po drodze nam nie wyszło.
Pozostają nadal pytania zaczynające się, od „dlaczego”. Zadaję sobie je codziennie. Choć już pomału wychodzę z dołka psychicznego.
Pozostała tylko akceptacja, zebranie sił i pieniędzy na wizyty u lekarzy, leczenie i rehabilitację maluszka.
Także długa droga przed nami.
Kaśka
A tu jego zdjęcia, gdzie widać jego rączkę.
To zdjęcie zrobione w dniu powrotu ze szpitala.
Tak wyciąga "smoka" z buźki tą rączką...
A to jedno z ostatnich zdjęć.
Gdy byliśmy na „połowinkowym” badaniu USG radiolog stwierdził, że nie widzi nic niepokojącego. Jednakże mojego męża zainteresowała jedna rączka. Po dokładniejszym przyjrzeniu lekarz stwierdził, że prawdopodobnie ma zaciśniętą w piąstkę. I to wydawało nam się logicznym wytłumaczeniem.
...........................................
O 10.43 urodził się Łukaszek.
I tu dalej trwał koszmar, tyle, że spowodowany przez durnych ludzi.
Podali mi małego na brzuszek, zaczęłam go głaskać, tulić, mówić do niego. Jedna z salowych chciała dziecku przypiąć pasek na rączkę i tu okazało się, że rączka nie jest taka jak powinna. Zaczęła się drzeć: „ On się taki urodził, on się taki urodził, on się taki urodził…”
Nagle znowu zebrało się wokół mnie dużo ludzi. „ Sprawdźcie drugą rączkę, a zobaczcie stópki…”. Zaczęli mi dziecko oglądać i zaraz zabrali. Tyle miałam Go na początku. Zamiast intymnej chwili w trójkę to wrzaski i przewracanie dziecka na moim brzuchu.
...................................................
Gdy poszedł obejrzeć synka, to oczywiście stało nad nim znowu sporo ludzi. Dopiero, gdy upomniał się o dostęp do dziecka, wszyscy oprócz lekarki rozeszli się…
Łukaszek urodził się z wrodzoną wadą rozwojową lewej rączki.
Rączki na długość są takie same, tylko lewa w przedramieniu i przy dłoni jest cieńsza od prawej. Dłoń dodatkowo jest pomniejszona i ma szczątkowe paluszki, ale w całości wykształcony kciuk. Zachowane są przy tym wszystkie podstawowe chwyty.
Przyczyna jest jeszcze nieustalona i prawdopodobnie nigdy nie zostanie.
Może to być:
- po prostu los, przypadek
- wada genetyczna
- jakiś czynnik zewnętrzny, np. nieświadomie zostałam napromieniowana,
- infekcja wirusowa.
Ta ostatnia przyczyna jest najprawdopodobniej powodem powstania tej wady. Lekarze mówią, że wystarczył zwykły wirusowy katar w momencie kształtowania się kończyn, ( 9-11 tydzień).
Czy wada genetyczna?? Mamy już jedno zdrowe dziecko. Ale wkrótce wybieramy się do poradni genetycznej. Zobaczymy, co pokażą badania.
Dlaczego Wam to opisałam?
Po prostu, chcę, żebyście wiedziały, może będzie mi lżej, lepiej znieść to wszystko. Nie mam zamiaru dłużej tego kryć i wklejać tylko zdjęcia tam, gdzie nie ma jego rączki. Nie mam, czego się wstydzić. Łukasz jest po prostu zdrowym dzieckiem, tylko coś po drodze nam nie wyszło.
Pozostają nadal pytania zaczynające się, od „dlaczego”. Zadaję sobie je codziennie. Choć już pomału wychodzę z dołka psychicznego.
Pozostała tylko akceptacja, zebranie sił i pieniędzy na wizyty u lekarzy, leczenie i rehabilitację maluszka.
Także długa droga przed nami.
Kaśka
A tu jego zdjęcia, gdzie widać jego rączkę.
To zdjęcie zrobione w dniu powrotu ze szpitala.

Tak wyciąga "smoka" z buźki tą rączką...

A to jedno z ostatnich zdjęć.
